Malayah Harper, szefowa wiodącego ruchu na rzecz „praw kobiet” – World YWCA (Young Women’s Christian Association), pracująca wcześniej dla oenzetowskiej agencji UNAIDS wezwała do niezależnego zbadania tego, co nazywa „wszechobecnym zastraszaniem i seksizmem panującym w agencjach ONZ”. Kobieta twierdzi, że była molestowana i napastowana seksualnie podczas pracy dla organizacji.
Harper, obecnie sekretarz generalny World YWCA, jednej z najstarszych na świecie organizacji zajmującej się „prawami kobiet”, powiedziała, że agencja UNAIDS musi pilnie przeanalizować, jak traktowane są zarzuty dotyczące molestowania seksualnego.
ZOBACZ: Pracownicy ONZ mogą być odpowiedzialni nawet za 60 tys. gwałtów!
Jej wezwanie do dochodzenia jest poparte zeznaniami sześciu obecnych lub byłych pracownic UNAIDS, które oskarżyły działaczy oenzetowskich – starszych mężczyzn – o to, że w zamian za relacje seksualne oferowali „pomoc w karierze w instytucjach międzynarodowych”. Mężczyźni mieli je nękać i nie ponieśli z tego tytułu żadnych konsekwencji.
– To środowisko klubu dla chłopców – skarżyła się jedna z byłych pracownic UNAIDS. – Po prostu postrzegają to jako prawie część należności – dodała odnosząc się do żądań świadczenia „usług seksualnych” od pracownic agendy.
Harper, która związana była z UNAIDS ponad 10 lat, twierdzi że od wielu lat była nękana seksualnie. W 2013 roku miała być seksualnie zaatakowana przez Luiza Louresa, zastępcę dyrektora wykonawczego agencji. W tym czasie nie zgłosiła tego incydentu, ponieważ uważała, że nie zostaną podjęte żadne działania. Wcześniejsze skargi, które wysunęła wobec innego członka personelu i dotyczące nękania oraz zastraszania, nie zostały „odpowiednio potraktowane”.
Raport z dochodzenia nie został jej udostępniony, nie zaoferowano jej żadnej pomocy, a domniemany sprawca został przeniesiony w ramach awansu na inne stanowisko – tłumaczyła „The Guardianowi”.
Feministka ubolewa, że jak na ironię losu zajmowała się działalnością, która miała pomagać kobietom bronić się przed wykorzystywaniem seksualnym, a sama była molestowana od lat i to w agencji oenzetowskiej. – ONZ jest kustoszem, wyznacznikiem praw kobiet i dziewcząt – mówiła.
Polityka UNAIDS dotycząca walki z molestowaniem seksualnym opierała się na raportowaniu takich przypadków, a nie na zapobieganiu lub udzielaniu wsparcia chociażby własnym pracownicom.
Harper zdecydowała się wypowiedzieć publicznie, ponieważ UNAIDS nie radzi sobie z licznymi przypadkami wykorzystywania seksualnego kobiet pracujących dla agencji.
Kierownictwo UNAIDS przekonuje, że ma „zerową tolerancję dla molestowania i wykorzystywanie seksualnego oraz że posiada jasne procedury rozpatrywania skarg”.
Dwie kobiety zeznały w specjalnym dochodzeniu, że ostrzegały dyrektora wykonawczego agencji Michela Sidibé przed nadużyciami i skandalicznym zachowaniem Louresa.
Sekretariat UNAIDS poinformował, że Loures, który jest także asystentem sekretarza generalnego ONZ, nie będzie dążył do przedłużenia umowy, która wygasa pod koniec marca. Ostatnio wobec mężczyzny toczyło się postępowanie w sprawie o atak seksualny na jedną z kobiet w windzie podczas podróży służbowej.
Loures ma także związek z Justinem Forsythem, który ustąpił ze stanowiska zastępcy dyrektora wykonawczego UNICEF, dziecięcej agencji ONZ po oskarżeniach o niewłaściwe zachowanie wobec personelu podczas pracy dla Save the Children.
Harper uważa, że odejście urzędników wysokiego szczebla z agencji ONZ nie oczyści tej instytucji. W licznych agendach panuje bowiem „kultura molestowania seksualnego od wielu lat”.
Labourzystowski poseł Gareth Thomas napisał list do Penny Mordaunt, w którym nalegał, aby Wielka Brytania, sprawująca funkcję przewodnią w organie zarządzającym UNAIDS, natychmiast przeprowadziła zewnętrzne śledztwo w sprawie nadużyć władzy, nękania, napaści i zastraszania. – Tu nie chodzi tylko o jedną osobę. To coś więcej – stwierdziła jedna z kobiet, która była nękana przez Louresa. – Chodzi o to, w jaki sposób tworzy się system, który tworzy korzyści dla wybranych, czyli grupy starszych mężczyzn – wyjaśniła.
Wcześniej brytyjskie media donosiły o nadużyciach i przestępstwach organizacji charytatywnej Oxfam, mającej – zgodnie z założeniami – nieść pomoc ludziom dotkniętym głodem i „zmianami klimatycznymi” na świecie. Jej pracownicy mieli żądać w zamian za pomoc niesioną na Haiti po trzęsieniu ziemi seksu, a w samej Wielkiej Brytanii wykorzystywali seksualnie nieletnich wolontariuszy. Organizacja otrzymywała wielomilionowe dotacje z budżetu państwa.
Skandalem z udziałem renomowanej organizacji żyją obecnie niemal wszystkie media anglojęzyczne. Zwłaszcza że – jak wskazuje były starszy pracownik ONZ – skandal z prostytucją obejmujący międzynarodową organizację, mającą nieść pomoc charytatywną, jest symptomem „globalnego problemu”. Nie tylko Oxfam, ale także inne instytucje pomocowe dopuszczają się straszliwych przestępstw seksualnych.
Źródło: guardian.co.uk, Pch24.pl