Jak poinformował serwis Gizmodo.com, jeden z byłych pracowników Facebooka potwierdził to, czego spodziewaliśmy się od dawna – treści zamieszczane na największym portalu społecznościowym przechodziły „uznaniową” kontrolę przez edytorów, przy czym cierpiały na niej głównie materiały o charakterze konserwatywnym. Co więcej, w miejsce moderowanych treści zamieszczano „takie, które pokrywały się ze światopoglądem edytorów”.
Dla środowisk prawicowych, narodowych i katolickich news ten nie powinien być zaskoczeniem ani niespodzianką, a jedynie potwierdzeniem tego, czego wszyscy od dłuższego czasu jesteśmy świadkami.
Informator portalu Gizmodo zdradził, że pracownicy Facebooka regularnie degradowali rangę popularnych wśród konserwatywnych czytelników tekstów dotyczących np. Mitta Romneya, Randa Paula, przez co nie pojawiały się one w miejscu, gdzie powinny zgodnie z algorytmem. W ich miejsce pojawiały się wyselekcjonowane linki nawet wówczas, kiedy nie cieszyły się zainteresowań tak dużym, jak te wcześniej „ocenzurowane”.
„Kuratorzy”, jak eufemistycznie zostali nazwani pracownicy Facebooka zajmujący się weryfikacją treści, mają dostęp do listy rankingowej popularnych na Facebooku tematów wyselekcjonowanych przez algorytm i mogą nimi manipulować. Warto zaznaczyć, że sekcja na portalu społęcznościowym, o której mowa (z newsami) jest jednym z najefektywniejszych narzędzi pozyskiwania i dystrybuowania wiadomości w całym Internecie (Facebook ma ponad 1,65 miliarda użytkowników na świecie).
Informator Gizmodo zaznaczył jednak, iż brak jest jednoznacznych dowodów, że manipulowanie przy algorytmie i moderowanie treści było sterowane przez „górę” Facebooka. „W zależności od tego, kto był na zmianie, można było to przesunąć na czarną listę lub listę trendów” – zaznaczył. Jednak – jak przekonuje – problem „cenzurowania treści” dotyczył newsów, które uznać można za interesujące konserwatywnych czytelników i nigdy nie słyszał, żeby w podobny sposób traktowane były treści lewicowe – także wóczas, gdy na zmianie pracowali „konserwatywni” edytorzy (znajdujący się w mniejszości). Wśród osób, które ucierpiały przez „kuratorów” Facebooka, jest – poza wcześniej wspomnianymi politykami – m.in. Ted Cruz, wobec którego pracownicy FB mieli „uprzedzenia”.
Wersję byłego informatora Gizmodo potwierdził także inny były „kurator”:
– Większość zatrudnionych u nas osób miała awersję do prawicowych źródeł informacji, stąd selektywność i, niestety, stronniczość.-
Także media, określane w Stanach Zjednoczonych jako „konserwatywne” (np. Breitbart, Washington Examiner i NewsMax), choć powinny wyświetlać się użytkownikom FB, zastępowane były przez „kuratorów” polit-poprawnymi źródłami informacji (np. New York Times).
Także w Polsce Facebook zasłynął jako „cenzor” konserwatywnych treści. Co pewien czas kasowane są posty na profilach chociażby Marszu Niepodległości czy Ruchu Narodowego, zaś profil Obozu Narodowo-Radykalnego, pomimo, iż organizacja ta funkcjonuje legalnie, został swego czasu usunięty. Znikają także zdjęcia, na których widać (także na drugim planie!) falgę z „Falangą”, zaś osoby, które je zamieściły lub na nim widnieją, są banowane.
Amerykański portal nie traktuje przy tym podmiotów z dwóch stron „sceny ideologicznej” w równy sposób – pomimo licznych nacisków i zgłoszeń stron typu Komunistyczna Młodzież Polski, istnieją one wciąż. Czyżby więc największy portal społecznościowy na świecie miał być najskuteczniejszym narzędziem promowania postępowej wizji stosunków społecznych i świata?
Za: http://www.dzienniknarodowy.pl/