Szanowni Państwo,
Na prośbę rodziny ofiary przedstawiam Państwu wstrząsającą historię morderstwa brata mojego kolegi. 22 lutego 2017 r. w Sądzie Okręgowym w Szczecinie przy ul. Kaszubskiej 42 o godz. 9:00 odbędzie się posiedzenie w sprawie o morderstwo brata pana Ireneusza Woszczyka.
Oto skrócony opis: U mordercy zdiagnozowano chorobę psychiczną. Pomimo jego zachowania, zdecydowano się na wypuszczenie ze szpitala psychiatrycznego. Wyszedł na wolność i zamordował człowieka ciosem noża w sam mostek. Kogo rodzina ma obarczyć odpowiedzialnością za tę zbrodnię? Mordercę czy lekarzy, którzy go wypuścili?!
Dokładniejszy opis sprawy sporządzony przez brata ofiary (można go cytować, kopiować i publikować w całości lub fragmentami):
W dniu 2.02.2016 r. na ul. Ku Słońcu w Szczecinie spacerował chodnikiem jak co dzień młody mężczyzna ze swoim psem. W jednej ręce trzymał smycz, w drugiej telefon, rozmawiał właśnie ze swoją narzeczoną. Nagle podszedł do niego 31 letni człowiek i wbił mu nóż prosto w mostek. Mężczyzna zrobił dwa kroki w stronę jezdni do kierowcy zatrzymującego się samochodu wypowiedział słowo „pomocy”, wypuścił smycz z ręki i upadł na jezdnię. Po 40 minutach, pomimo natychmiastowej reanimacji, zmarł.
Tym mężczyzną był mój brat, Robert Woszczyk, zamieszkały jakieś 100 metrów od miejsca, gdzie został zabity.
Mężczyzna, który go śmiertelnie ranił, zrobił to kilka metrów od wejścia do budynku, w którym mieszkał. Natychmiast tam uciekł. Mimo, że niemal byli sąsiadami nie znali się.
Miejsce to było monitorowane, świadków około dwudziestu, jednak nie pomogło to funkcjonariuszom Policji znaleźć szybko sprawcę. Trwało to ok. dwóch godzin. Gdy weszli do jego mieszkania, ten właściwie skończył zacierać ślady.
W toku prowadzonego śledztwa okazało się, że cierpi on od 2011 r. na schizofrenię paranoidalną. W ciągu 5 lat był kilkakrotnie hospitalizowany w psychiatrycznych zakładach zamkniętych. Najdłużej 4,5 miesiąca, gdy rodzina, którą terroryzował, złożyła sprawę do sądu. Groził on wówczas nożem, oblaniem kwasem, przebijał opony, zepchnął kobietę z wózkiem ze schodów, zapowiadał wielokrotnie, że zabije. Przyszedł nawet do sklepu, gdzie groził jednej z kobiet, że obleje ją kwasem. Nie spełnił pogróżki, ktoś go spłoszył. Wszczęte śledztwo zostało umorzone, a biegli stwierdzili, że nie ma sensu dalsza hospitalizacja, bo już jest zdrowy i nie zagraża społeczeństwu. W szpitalach psychiatrycznych przy ul. Mącznej i ul. Broniewskiego w Szczecinie, nie stosował się do zaleceń lekarzy, a nawet brał narkotyki na terenie szpitala.
Lekarz prowadząca Łukasza M. – bo tak się nazywa – wiedziała o jego „wybrykach” bardzo dobrze. Od listopada 2015 r. miała wiedzę na temat tego, że nie przyjmuje on leków, od stycznia 2016 r. nie stawiał się u niej na wizyty. Nikogo o tym nie poinformowała… W wyniku tych zaniedbań odebrał on życie mojemu bratu.
Złożyłem skargę do Okręgowej Izby Lekarskiej na lekarz prowadzącą Łukasza M. jak również na działania Policji.
Napisałem również pismo do Prokuratury Generalnej Z. Ziobro. Poseł L. Dobrzyński wysłał je jako interpelację poselską. Szybko dostałem odpowiedź. Prokuratura generalna nadzoruje sprawę. W wyniku tego Komendant Szczecińskiej Policji wysłał mi pismo, w którym pisze, że działania Policji w tej sprawie poddano szczegółowej analizie.
Niestety „wnikliwa” analiza pominęła całkowicie szereg zdarzeń z udziałem sprawcy, które miały miejsce w przeszłości, gdyż dotarłem do kolejnej „ofiary” Łukasza M. Okazało się, że w 2012/2013 r. groził on śmiercią kolejnemu mężczyźnie – właścicielowi jednego ze szczecińskich klubów. Wtargnął on do klubu i wyciągając nóż zagroził, że zabije. Policja wielokrotnie dostawała zawiadomienia o pogróżkach ze strony Łukasza M. i zdjęcia z facebookowej strony sprawcy, na której publicznie pisał o zabijaniu ludzi i konkretnych osób. Były nawet groźby podłożenia bomby. Na swym profilu umieszczał wiele zdjęć z bronią i „arafatką”, symbolem palestyńskich terrorystów.
Te fakty zostały w zupełności pominięte. Wg. moich informacji, sprawca należy do dobrze sytuowanej rodziny właścicielki sieci szczecińskich piekarni „Bagietka”. Jego obrońca to jeden z najdroższych adwokatów w mieście.
22.02.2017 r. w Sądzie Okręgowym w Szczecinie przy ul. Kaszubskiej 42 o godz. 9:00 odbędzie się posiedzenie sądu w sprawie o zabójstwo mojego brata. Prokuratura złożyła wniosek o warunkowe umorzenie ze względu na niepoczytalność sprawcy.
Czy człowiek niepoczytalny tak dokładnie i szczegółowo zaciera ślady od razu po morderstwie, następnie przez szereg miesięcy odmawiając badań i zeznań, chce rozmawiać tylko z adwokatem?
Sąd ma zdecydować na ile i w jakim zakładzie psychiatrycznym go umieścić. Może znów stwierdzi, że dalsza hospitalizacja jest niepotrzebna?!
Moja mama jest w bardzo ciężkim stanie psychicznym. Chodzi do psychologa i bierze leki od feralnego dnia. Boi się, że Łukasz M. wyjdzie i będzie się mścił tym razem na niej, na mnie i na naszej całej rodzinie, jak mścił się na rodzinie kobiety, która nie wpuściła go do domu, gdy coś sobie uroił. Od tamtej pory zaczął ich prześladować i obiecywać, że zabije lub obleje kwasem…
Będę wdzięczny za pomoc każdemu dziennikarzowi, który stawi się na rozprawie tego dnia, a wcześniej nagłośni sprawę „Nożownika który zabił przypadkowego przechodnia” jak pisano w czerwcu 2016 r. Przyjaciele mojego brata mają zamiar pikietować pod sądem tego dnia.
Mogę udzielić więcej informacji na powyższe tematy. Będę oskarżycielem posiłkowym. Wraz z moim adwokatem postaramy zrobić wszystko by sprawiedliwość dosięgła sprawcę lub winnych jego błędnej diagnozy, choć mnie ona w takim wymiarze zapewne nie usatysfakcjonuje.