Mężczyzna zginął po tym jak bułgarska Straż Graniczna oddała strzały ostrzegawcze podczas przepychanki na granicy pomiędzy Bułgarią a Turcją. Incydent miał miejsce w południowo wschodniej części Bułgarii, niedaleko miasteczka Sredets. Minister Spraw Wewnętrznych Bułgarii poinformował, że był to Afgańczyk: „duża grupa nielegalnych imigrantów próbowała przekroczyć granicę bułgarską od strony Turcji, jeden z mężczyzn został postrzelony i zmarł w drodze do szpitala”.
Ponad 50 imigrantów przekraczających granicę zostało nakrytych przez patrol składający się z dwóch strażników granicznych oraz policjanta. Przy próbie zatrzymania doszło do szarpaniny i jeden z imigrantów został postrzelony. Europejskie media tłumnie podniosły alarm: „jak tak można?!”, „mordercy z Bułgarii!”
Kompletnie nie rozumiem takiej logiki. Po pierwsze, jak 50 nielegalnych imigrantów przedostało się przez całą Turcję? Nasz „turecki przyjaciel” może zapewnia im transport? Po drugie, jeśli ktoś nielegalnie przekracza granicę państwa, które masz ochraniać, jeśli jest potencjalnym zagrożeniem dla jego mieszkańców to pierwsze co robisz w przypadku nieposłuszeństwa przy aresztowaniu to strzał. Zupełnie nie obchodzą mnie argumenty typu: „ale to przecież ludzie”. To są wrogowie naszej cywilizacji, którzy zbrodnie (zamachy terrorystyczne) i moralnie (gwałty na kobietach, życie za pieniądze europejskich podatników) próbują zniszczyć Europę. Nie sądzę aby mój dziadek walczący w II wojnie światowej zastanawiał się przed oddaniem strzału do Niemca. To jest wojna cywilizacji i im prędzej europejskie lewactwo to sobie uzmysłowi, tym większe szanse Europa będzie miała aby się podnieść z kolan.
Oczywiście, jak przystało na Europę, prokuratura w Burgas wszczęła śledztwo w sprawie postrzału i jak przystało na Europę, 49 nielegalnych, islamskich imigrantów pojedzie żreć za pieniądze europejskich podatników, a funkcjonariusz straci pracę i pójdzie siedzieć…
Źródło: http://www.theguardian.com/