Kariera polityczna Sławomira Nowaka w Polsce skończyła się w 2014 roku. Został on wówczas skazany za składanie fałszywych oświadczeń majątkowych. Stał się również bohaterem „afery podsłuchowej”, kiedy to w trakcie nagranej rozmowy wyraził obawę, że kontrola skarbowa wykaże nieprawidłowości u jego żony.
Spalony w naszym kraju odnalazł się na Ukrainie. Teraz przyjął obywatelstwo tego państwa. Warto zauważyć, że 1) konstytucja Ukrainy gwarantuje mu praktyczną nietykalność, a 2) ukraińskie prawo nie pozwala na posiadanie drugiego obywatelstwa.
Były minister transportu w rządzie Tuska został pełniącym obowiązki szefa Ukrawtodoru, czyli państwowej agencji drogowej Ukrainy. Niejako „przy okazji” postanowił przyjąć ukraińskie obywatelstwo. Co ciekawe – prawo naszego wschodniego sąsiada nie pozwala na posiadanie drugiego obywatelstwa. Sam zainteresowany zaprzecza jednak, aby miał się zrzec polskiego obywatelstwa.
Jest także drugi aspekt przyjęcia ukraińskiej narodowości przez Sławomira Nowaka. Jest nim art. 25 konstytucji Ukrainy, który wskazuje:
„Obywatel Ukrainy nie może być pozbawiony obywatelstwa ani prawa do zmiany obywatelstwa. Obywatel Ukrainy nie może być wydalony za granice Ukrainy albo wydany innemu państwu. Ukraina gwarantuje opiekę i ochronę swoim obywatelom przebywającym poza jej granicami”.
Gdyby zatem nad głową Nowaka ciążyła jeszcze jakaś brzydka sprawa z przeszłości (żeby była jasność – nie twierdzę, że tak właśnie jest), to zgodnie z literalnym brzmieniem ukraińskiej ustawy zasadniczej, byłby on nieosiągalny dla polskiej jurysdykcji.
Za: http://niewygodne.info.pl/