Parlament Szwajcarii formalnie unieważnił wniosek skierowany uprzednio do władz UE o rozpoczęcie rokowań akcesyjnych. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że decyzja szwajcarskiego parlamentu (podjęta na tydzień przed brytyjskim referendum w sprawie Brexitu), to efekt kierowania Unią przez ludzi pokroju Tuska, Schulza i Junckera. Czy oni w końcu zrozumieją, że przyczyną coraz większej niechęci Europejczyków do unijnych instytucji są… oni sami?
Szwajcarski senat przegłosował kilka dni temu wycofanie wniosku o akcesję do Unii Europejskiej. Propozycję poparło 27 senatorów, 13 było przeciw. Głosowanie w senacie było jedynie formalnym dopełnieniem marcowego głosowania w Radzie Narodu (niższej izbie parlamentu). Wówczas za wycofaniem wniosku było 126 z 200 deputowanych.
Dlaczego Szwajcaria ostatecznie porzuciła ideę wstąpienia do Unii Europejskiej? Osobiście nie mam wątpliwości, że główną przyczyną niechęci wiązania się z tą instytucją był kryzys przywództwa, jaki w Brukseli funkcjonuje już od kilku ładnych lat. Helweci najzwyczajniej w świecie nie chcieli wstępować do UE kierowanej przez Tusków, Schulzów i innych Junckerów działających pod ścisłym nadzorem rządu w Berlinie. Nie chcieli, aby w ich imieniu decyzje podejmowali ludzie odpowiedzialni za poważne kryzysy (zadłużenia, migracyjny), które niszą dziś Europę od środka. Nie chcieli akceptować dyktatu osób, dla których idee multikulti czy skrajnej poprawności politycznej przesłaniają zdrowy rozsądek.
W kontekście decyzji Szwajcarów i prawdopodobnego Brexitu powstaje pytanie – czy zajmujący dziś najważniejsze stanowiska w Brukseli w końcu zrozumieją, że przyczyną coraz większej niechęci Europejczyków do unijnych instytucji nie jest Unia rozumiana jako wspólnota wielu państw, lecz oni sami oraz podejmowane przez nich decyzje?
Za: niewygodne.info.pl