Wyobraźmy sobie sytuację; działaczowi Platformy Obywatelskiej odmawia się przyjęcia do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, tylko i wyłącznie ze względu na fakt działalności politycznej. Zaraz pojawiłyby się zarzuty o dyskryminację niezgodną z prawem. Dziś dokładnie to samo stało się z młodym prawnikiem, rzecznikiem prasowym ministra sprawiedliwości, Janem Kanthakiem. Uczelnia, która odmówiła mu możliwości dalszego kształcenia to Uniwersytet Gdański, publiczna szkoła wyższa nadzorowana przez ministra właściwego do spraw szkolnictwa wyższego i utrzymywana z publicznych pieniędzy.
Miesiąc temu Jan Kanthak ubiegał się by zostać pracownikiem naukowym Uniwersytetu Gdańskiego. Rada Wydziału, podając absurdalne argumenty, odrzuciła jego kandydaturę. Został odrzucony, bo – jak stwierdził prof. Grzegorz Wierczyński – zatrudnienie go „marketingowo nie przysłuży się wydziałowi”, ponieważ miał związek z „kontrowersyjnymi ustawami o reformie sądownictwa”. Tego samego zdania był prof. Andrzej Szmyt. „Czy jest w interesie wydziału zatrudnienie osoby, która być może będzie kojarzyć się z niszczeniem sądownictwa w Polsce?” – pytał prof. Jan Grajewski.
Czy za młodym adeptem prawa wstawiły się liberalne media i politycy, którzy stanowczo powinni sprzeciwić się temu aktowi dyskryminacji? Otóż nie, nie skrytykowali haniebnej, politycznej decyzji władz uczelni, „Gazeta Wyborcza” tryumfalnie opublikowała artykuł pt. „TEMU PANU DZIĘKUJEMY”, na stronie internetowej dodając: „Kojarzony z niszczeniem sądownictwa”.
A tak wyglądał dzisiejszy nagłówek na stronie internetowej Gazety Wyborczej:
Redaktorom z Czerskiej wtórowała posłanka Platformy Obywatelskiej Agnieszka Pomaska (przez lata bliska współpracownica skompromitowanego polityka Sławomira Nowaka), która z radością opublikowała na Facebooku wpis: „Brawo UG! Mam nadzieję, że innym uczelniom nie zabraknie kręgosłupa.”
Czy jesteśmy świadkami precedensu? Sytuacja, w której studenci i pracownicy naukowi mają być oceniani głównie przez pryzmat swoich politycznych poglądów czy pozauczelnianej działalności jest czymś obiektywnie (niezależnie od poglądów) oburzającym.
Kim jest Jan Kanthak?
Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego z oceną bardzo dobrą. Od początku 2016 r. pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości. W ministerstwie najpierw pełnił funkcję asystenta w Departamencie Legislacyjnym. Teraz jest szefem gabinetu politycznego ministra sprawiedliwości a kilka dni temu został powołany rzecznikiem ministra sprawiedliwości.
Zachęcamy do obserwowania profilu nowego rzecznika prasowego @MS_GOV_PL
➯ https://t.co/Z823CmMMnT#media pic.twitter.com/4ArDhaF0HN— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) 19 października 2017
.@jankanthak rozpoczął konferencję min. @ZiobroPL @marcinwarchol
„Zaostrzenie kar za przestępstwa na tle seksualnym” #wyzszekary pic.twitter.com/Ag9t8FWcCN— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) 7 września 2017
„Apolityczność” uczelni w Polsce
Zacytujmy fragment Kodeksu „Dobre praktyki w szkołach wyższych” opracowanego przez Fundację Rektorów Polskich: „Mając na uwadze społeczną rangę uczelni, a zarazem właściwą jej apolityczność, rektor z jednej strony zachęca do wrażliwości społecznej pracowników i studentów uczelni, a nawet do aktywnego udziału w życiu publicznym, z drugiej jednak, przestrzegając zasady bezstronności i neutralności politycznej uczelni, chroni ją przed wykorzystaniem jej do celów politycznych.” Przypomnijmy również zapis dokumentu „Europejska Karta Naukowca”, przyjętego przez Komisję Europejską i wprowadzonego w wielu krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce:
„Zasada niedyskryminacji
Grantodawcy i/lub pracodawcy nie będą w jakikolwiek sposób dyskryminować naukowców ze względu na płeć, wiek, pochodzenie etniczne, narodowe lub społeczne, religię lub wyznanie, orientację seksualną, język, niepełnosprawność, przekonania polityczne oraz status społeczny bądź materialny.”
Podsumujmy
Jan Kanthak osiągnął zawodowy sukces, został rzecznikiem ministra sprawiedliwości, demokratycznego, wybranego w wolnych wyborach rządu. Ukończył studia z oceną bardzo dobrą i pragnął kontynuować naukę na swojej macierzystej uczelni. Jedynie ze względu na przekonania polityczne kariera naukowa została przed nim zamknięta. Żyjemy w wolnej Polsce, gdzie każdy może mieć własne poglądy polityczne, czy dalej w PRL, gdzie studenci za poglądy usuwani byli z uczelni? Czy redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” pamięta jak sam został relegowany z uczelni za działalność polityczną w 1968 roku? Dziś jego gazeta wspiera podłe zagrania władz Uniwersytetu Gdańskiego.
Oto hipokryzja tego środowiska. Dyskryminacja ze względu na poglądy polityczne na uczelni, która powinna być apolityczna.
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) 24 października 2017
Pora na dekomunizację uczelni?
Byli opozycjoniści zaapelowali do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego o dokonanie dekomunizacji i lustracji środowiska naukowego – informuje „Nasz Dziennik”. Wystąpili o „podjęcie śmiałych decyzji” w zakresie oczyszczania grona.
Czytaj więcej na: https://prawicowyinternet.pl/agenci-nadal-na-uczelniach-czas-na-dekomunizacje-szkolnictwa-wyzszego/