Codziennie w mediach słyszymy, że Polska może stać się państwem autorytarnym, że międzynarodowe organizacje mogą nałożyć na nas sankcje, że Prawo i Sprawiedliwość łamie zasady demokracji i dzieli Polaków…
To nie rządy Prawa i Sprawiedliwości dzielą Polaków, linia podziału w naszym społeczeństwie istnieje od dziesięcioleci. To sowieci ją poprowadzili próbując wprowadzić w naszym kraju komunizm. Wówczas wykreowały się dwa obozy, w jednym byli walczący o wolność żołnierze podziemia niepodległościowego i Polacy sprzeciwiający się nowej okupacji (którzy często musieli emigrować z kraju w obawie o własne życie) a po drugiej stronie był niewykształcony, zbydlęciały tłum masowo wstępujący do partii komunistycznej. Tłum bez przywiązania do ojczyzny, sprzedajny i liczący na łatwy zarobek i szybki awans społeczny. Dawna hierarchia społeczna, w której najwyższe miejsce w społeczeństwie należało do profesorów i wykształconej, patriotycznej arystokracji zajęła szara masa, w której rzadko kto potrafił nawet czytać. Szefami policji, wojska, prokuratorami, sędziami, premierami, ministrami zostawali ludzie, którzy w II RP byli marginesem społecznym, często zwykłymi kryminalistami. Ten stan rzeczy trwał dziesiątki lat, w szczytowym momencie, w 1980 roku do PZPR należało 3 mln 150 tys. osób. Dzisiaj oni i ich potomkowie zasilają szeregi Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, PSLu i przychodzą skakać w „obronie rzekomych naruszeń demokracji”. Dochodzą do nich również ludzie, którzy sprzedając „Solidarność” poszli na układy z władzą, pozwalając komunistom wyprzedawać państwowy majątek i spokojnie żyć, pobierając wysokie emerytury.
Po drugiej stronie politycznej barykady mamy tych, którzy przez cały okres komunizmu a później III RP walczyli o odzyskanie Polski, to zwykli członkowie „Solidarności”, zwolennicy Ruchu Narodowego, Prawa i Sprawiedliwości, KORWiNa, Kukiza, kibice, dawna emigracja. Różnią się poglądami, różnią się spojrzeniem na gospodarkę ale ich wspólnym celem jest naprawa naszej ojczyzny, zerwanie z patologiami i chęć rozliczenia zbrodni komunistycznych oraz afer związanych z przemianami gospodarczymi w Polsce.
To właśnie oni byli w ciągu ostatnich ośmiu lat dyskryminowani, łamane były ich prawa, odbierano im możliwość spokojnego protestowania. W latach rządów PO/PSL policja była nasyłana na uczestników antyrządowych demonstracji a nawet na Marsz Niepodległości. Konstytucyjny Minister rozkazywał policjantom poprzebieranym za kibiców podpalenie budynku obcej ambasady oraz wszczynanie zamieszek. Od kiedy Prawo i Sprawiedliwość objęło władze nawet Marsz Niepodległości mógł swobodnie przejść. Nowoczesna, Platforma Obywatelska czy Komitet Obrony Demokracji mogą swobodnie protestować, mogą wyciągać na ulicę swoich partyjnych działaczy i emerytowanych milicjantów i nikt im tego nie zabrania. To jest właśnie demokracja.
Warto zastanowić się nad tym czego bronią osoby przychodzące na te manifestacje… jest to oczywiste; bronią dawnych układów, próbują nie dopuścić do rzeczywistych zmian w Polsce i do rozliczeń afer, bronią interesów obcych banków, obcych korporacji. Obecnie krzyczą, że bronią Trybunału Konstytucyjnego i samej konstytucji. Trybunału powstałego z inicjatywy czerwonego kata Wojciecha Jaruzelskiego i konstytucji stworzonej przez komunistę Aleksandra Kwaśniewskiego. Z Trybunału Konstytucyjnego zrobiono Boga, którego nie można oceniać ani komentować jego decyzji. Zasiadają w nim osoby z politycznego nadania, obecnie praktycznie wszyscy pochodzą z wyboru przez koalicję PO/PSL. Są to między innymi Leon Kieres, polityk Platformy Obywatelskiej czy Andrzej Rzepliński, były członek PZPR, również powiązany z Platformą Obywatelską. Trybunał Konstytucyjny stał się zatem przedostatnim bastionem władzy PO/PSL – ostatnim są samorządy, do których wybory zostały jawnie sfałszowane… wówczas Komitet Obrony Demokracji nie protestował.
W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem Kornela Morawieckiego: „Prawo jest ważną rzeczą ale prawo to nie świętość! Nad prawem jest dobro narodu! Jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno uważać to za coś czego nie możemy naruszyć, czego nie możemy zmienić! Prawo ma służyć nam, prawo, które nie służy narodowi to bezprawie!”. Dzisiaj próbuje się Polakom wmówić, że naruszana jest demokracja a likwidacja Trybunału Konstytucyjnego oznaczałaby wprowadzenie państwa totalitarnego. Gdyby krzyczano to jedynie na manifestacjach czy drukowano w antypolskich szmatławcach nie wyrządzałoby to większej szkody. Sytuacja robi się znacznie gorsza, kiedy te głupstwa i kłamstwa przemycane są na grunt międzynarodowy. Osoby, które z własnych, prywatnych pobudek, jawnie domagają się nałożenia sankcji międzynarodowych na Polskę powinny zostać ukarane. Niczym nie różnią się od zdradzieckiej Targowicy. Za skandal uważam, że polska premier musiała się tłumaczyć w Parlamencie Europejskim z własnych decyzji, decyzji suwerennego państwa, decyzji władzy, która wygrała demokratyczne wybory. Tłumaczyła się przed bandą osób, które ślimaka uznają za rybę a marchewkę za owoc.
W antyrządowych manifestacjach przeciwko koalicji PO/PSL uczestniczyli głównie młodzi ludzie, spontanicznie zrzeszający się w mediach społecznościowych. W manifestacjach KODu uczestniczą emeryci i działacze partyjni dowożeni autokarami. Warto zwrócić uwagę na niezwykle istotny, mały szczegół – podczas manifestacji KODu bardzo często przynoszone są flagi Unii Europejskiej, na manifestacjach narodowych czy Prawa i Sprawiedliwości można ujrzeć jedynie flagi biało-czerwone. Ten mały szczegół pokazuje co jest dla kogo ważniejsze.
Czy członkowie KODu rzeczywiście bronią demokracji mogliśmy się przekonać w ciągu ostatnich ośmiu lat, kiedy ich środowisko skupione wokół Gazety Wyborczej milczało kiedy okradano Polaków z ich własnych pieniędzy zgromadzonych w OFE (co Trybunał Konstytucyjny uznał za zgodne z Konstytucją), milczeli kiedy zwiększano podatki, wiek emerytalny, akcyzę na paliwo, zgadzano się na przyjęcie islamskich imigrantów, wychodziły na jaw dziesiątki afer, których najlepszym podsumowaniem były słynne słowa o tym, że polskie państwo istnieje teoretycznie.
Ciągle słyszymy, że w Polsce może powstać drugi majdan, podobny do tego na Ukrainie. Przypomnijmy, że ukraiński rozlew krwi ufundował George Soros, który w naszym kraju sponsoruje organizacje takie jak Fundacja Batorego czy HejtStop. Organizacje szkolą nawet oficjalnie policję, sędziów i prokuratorów jak skutecznie wyszukiwać, identyfikować i osadzać za tzw. „mowę nienawiści”. Kogo w Polsce może wspierać Soros? Kilka faktów: w roku 2000 Gazeta Wyborcza wyróżniła George’a Sorosa tytułem Człowieka Roku. Laudację na cześć laureata wygłosił minister spraw zagranicznych prof. Bronisław Geremek. Zaś w 2012 roku otrzymał od Bronisława Komorowskiego polski Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Zasługi. Skoro na Ukrainie doprowadził do rozlewu krwi to samo może spróbować zrobić w Polsce. I to jest właśnie zagrożenie dla naszej demokracji.