Wiersz Mariana Hemara: Ballada o sytuacji bez wyjścia
Siedzieli rzędem grobowych min,
Każdy z ściśniętym sercem.
Chandra z Odessy, rody lord Spleen
Z kuzynem von und zu Weltschmerzem.
Malutki Smętek miał pełne łez
Oczęta z niebieskich stokrótek,
Nos pudrowała la petiteTristesse
I kiwał się Żydek, reb Smutek.
Von und z u Weltschmerz chrząknął i rzekł:
„Jesellschaft ist doch zu jemischet.
Mit Juden sitz’ich nicht. Juda verreck”.
Stuknął w obcasy i wyszedł.
I za nim Tristesse fronęła w drzwi,
Zaszumiawszy obłokiem krepdeszyn.
Spleen bąknął: „I’m sorry, I’ll go back, you see,
In my spleeeendid isolation „.
Smętek uciekł, bo bardzo się bał,
Że Żyd go weźmie na mace,
Na pole poleciał z fujarką i grał
Niebu i chmurom, i rzece.
Chandra płakała: „Paszoł, Jewrej!
Ech, szaraban moj – uch, Tuła!
I w lustro trrach – nu i sercu lżej!
Naplewat!” I pić poszła. I troła.
Reb Smutek wzdychał do późna w noc,
Przy świecach się tłukł wzdychający.
Bezradnie liczył w pomroce świec
Żółte i siwe pieniądze.
Zapraszam do działu: Marian Hemar