Od północy w piątek aż do godziny 21 w niedzielny, wyborczy wieczór obowiązywać będzie cisza wyborcza. Dopiero wtedy zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, KORWiNa i Kukiza’15 będą mogli oficjalnie otworzyć szampany (a później wódkę) i świętować zwycięstwo nad patologicznym układem PO/PSL/SLD. Jednak do tej godziny warto pamiętać, że złamanie ciszy wyborczej może się wiązać ze srogimi karami, nawet do miliona złotych.
Podstawa prawna
Przepisy dotyczące ciszy wyborczej zawarte zostały w ustawie z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy (dostępna tutaj: sejm.gov.pl)
Art. 107. § 1. W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem
prowadzenie agitacji wyborczej, w tym zwoływanie zgromadzeń, organizowanie
pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie
materiałów wyborczych jest zabronione.§ 2. Agitacja wyborcza w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w
którym ten lokal się znajduje, jest zabroniona
Wszelkie przypadki naruszenia ciszy wyborczej można zgłaszać policji. Zaś ocena, czy w danym przypadku doszło do naruszenia zakazu, należy do organów ścigania i sądów a nie do Państwowej Komisji Wyborczej.
Czego nie wolno robić w czasie ciszy wyborczej?
Nie można przede wszystkim:
► wieszać nowych plakatów czy bilbordów,
► zmieniać miejsca reklam wyborczych umieszczonych na pojazdach (również autobusach)
► rozdawać ulotek
► organizowania wieców wyborczych
► media nie mogą publikować sondaży wyborczych ani wstępnych wyników wyborów
► nie wolno nakłaniać obcych osób np. na ulicy do głosowania na daną partię (w domu przy wódce, dalej możecie spokojnie debatować!)
Co grozi za złamanie ciszy wyborczej?
Naruszenie ciszy jest wykroczeniem, zgodnie z powyżej wspomnianą ustawą:
Art. 498. Kto, w związku z wyborami, w okresie od zakończenia kampanii wyborczej aż do zakończenia głosowania prowadzi agitację wyborczą
– podlega karze grzywny.
grzywna może być wymierzona w wysokości od 20 zł do 5 tys. zł.
Znacznie wyższe kary dotyczą publikowania wyborczych sondaży:
Art. 500. Kto, w związku z wyborami w okresie od zakończenia kampanii wyborczej aż do zakończenia głosowania, podaje do publicznej wiadomości wyniki przedwyborczych badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych lub przewidywanych wyników wyborów, lub wyniki sondaży wyborczych przeprowadzanych w dniu głosowania
– podlega grzywnie od 500 000 do 1 000 000 złotych.
Zakaz prowadzenia kampanii obowiązuje też w Internecie.
Również w internecie obowiązuje cisza wyborcza czyli całkowity zakaz agitacji. Zabronione jest wpisywanie komentarzy na forach internetowych, serwisach informacyjnych oraz portalach społecznościowych. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem to osoba komentująca osobiście odpowiada za swoje wpisy a nie np. właściciel strony internetowej czy redakcja serwisu gdzie zamieszczono sprzeczną z prawem wypowiedź.
Warto dodać, że wszelkie materiały opublikowane przed ciszą wyborczą mogą swobodnie widnieć na naszych stronach internetowych czy na naszym „wallu” na Facebooku. Nie możemy jednak tych treści udostępniać ani zmieniać. Nie można również „like’ować” materiałów wyborczych ponieważ np. na Facebooku jeśli polubisz post z agitacją wyborczą to automatycznie pojawia się on osobom, które masz w znajomych… jeśli jakaś nadgorliwa osoba zgłosi ten fakt, sąd może orzec, że złamałeś ciszę wyborczą i nałożyć grzywnę. W praktyce prawo to jest prawie martwe a miliony ludzi w Polsce normalnie korzystają z portali społecznościowych, tak jakby nie było ciszy wyborczej.
Czy cisza wyborcza jest potrzebna?
Jedynie w 15 krajach Unii Europejskiej obowiązuje cisza wyborcza. W Stanach Zjednoczonych oraz w Niemczech, Danii, Wielkiej Brytanii, Austrii, Portugalii, Finlandii, Irlandii, Szwecji, Słowacji kampania może trwać bowiem aż do zamknięcia ostatniego lokalu wyborczego. Ograniczenie obywatelom praw zawsze stoi w sprzeczności z moimi poglądami a „ciszę wyborczą” uważam za niepotrzebne zamykanie ust zwykłym ludziom, narażając ich na kary finansowe. Cisza wyborcza ogranicza wymianę myśli, jeśli dany kandydat, w piątek o 23 pomówi innego kandydata to nie będzie miał on faktycznej szansy na obronę przed wyborami.
Cisza wyborcza w Internecie to fikcja, pokazująca jak przestrzegane jest w Polsce prawo. Pamiętacie wybory prezydenckie i używanie określeń: „budyń”, „bigos”, „ciasteczko” czy „ruski agent”? Takie określenia padały w kontekście poszczególnych kandydatów i od razu kojarzone były z poszczególnymi osobami. Wielu posłów na Twitterze publikowało nawet wstępne sondaże wyborcze takimi zdaniami: „Zjadłem jedną piątą ciasteczka”…
Obrazek za: Katie Tegtmeyer (flickr.com)