Wiersz Mariana Hemara: Na 19 marca
Nie pozostawił tutaj żadnego dziedzica.
Wielka to nasza wina, nie do przebaczenia.
Imię jego tak przeszło jako błyskawica
W chmurach, wysoko. W pobok polskiego sumienia.
O, miłości, co sercu każesz jeno zhardzieć,
I krzywdzonemu – krzywdzić, i trwać w gniewnej dumie,
Że do końca, do śmierci, po śmierci – nie umie
Ani przestać miłować, ani przestać gardzić.
Zgrzytem na Złotej Bramie wyszczerbił się brzeszczot.
Na Bramie niezdobytej, Bramie tryumfalnej.
O, trosko bez nadziei, czułości bez pieszczot,
Wiedziałaś, że nie zdzierżyć – Tej Sile Fatalnej.
Została w nas ta siła fatalna, co w końcu
Wciąż nas aniołów strąca z wysokiego nieba,
I strąconych przerabia na zjadaczy chleba –
Wciąż tęskniących do słońca. Wciąż ślepnących w słońcu
Zapraszam do działu: Marian Hemar