Wiersz Mariana Hemara: Polska hagiografia
„Świętości nie szargać!” Za nic
Niech się zatrzyma zawziętość
(Sam to rozumiem) u granic,
Poza którymi: świętość.
Święte – niech świeci nie nisko
Nie blisko, szarganiem nie tknięte.
Cóż jednak robić, gdy w Polsce
Właściwie wszystko jest święte?
Na próżno my, czarna mafia,
W bezsilnej pienimy się złości,
Polska – to hagiografia.
Wielka inflacja świętości.
*
Wszystko jest święte, ujęte
W kulty i święte obrządki.
W urzędach, w okienkach, jak w ramkach,
Nie ludzie – drewniane świątki.
Nie robią nic – dokonywają
Czynów, z nadmiaro potencji.
Czyn znaczy: oficjalne
Minimum egzystencji.
Satyra nawet przedziwnie
Ma Midasowe zadanie:
Czego się tknie, co poruszy –
Uświęca. Przez samo szarganie.
Gdzie indziej jest mądrze lub głupio,
To złe, tamto dobre i kwita.
A u nas wszystko skręcone
Tańcem świętego Wita.
Wszystko na świętych kapach,
Przez wszystko prześwieca: Duch.
Wszystko ma święty zapach –
Anneeleutegeruch.
*
Tatry są święte i Wisła święta i święta Gdynia i gdyński dorsz.
Święte Okęcie, święta Zachęta i święty Sztompka z świętego Morges.
Święty Moniuszko i święta Waydowa i święta Spała i Polski Fiat
I święta Pożyczka Narodowa i święte Radio i święty PAT.
Święty Berent, święci studenci, święte okręty i święty LOPP –
Święty Otmar i Żydzi święci, Kiepura święty i święty chłop.
Każdy referent to święty pański,
I każdy sierżant – święty jest.
O kraju piękny!
Kraju pogański!
Kiedyż nareszcie
Przyjmiesz chrzest?!
Napisze byle francuska migowa,
Że pod Wawelem kurewki –
Już grzmi z kopyta prezydent Krakowa!
Piersi nadstawia! Tonie przelewki!
Czego pan broni? Wawelu?
Przed kim ten gest Rejtana?
Przed pindą z Francji?! Przyjacielu,
Przepraszam pana.
*
Zbysiowi Uniłowskiemu
służyło się w wojsku nijako.
Kapral mówił „ty kpie” mu,
Kapitan mówił „pokrako”.
Mówili na k literę,
Mówili na ch literę,
Mówili na d literę,
A zwłaszcza na g literę,
Że to wynosić z dwóch zer ma.
Wynosił, lecz miał ekwiwalent:
W wojsku niestety – oferma.
W cywilu, niestety – talent.
Już pan generał z wysoka
Zaszumiał w chmurach,
Skrzydłami ochrania, jak kwoka,
Bezradne pisklęta w mundurach.
Dekrety, indeksy, alarmy –
Wszystko w zburzeniu takiem…
Czego pan broni? A r m i i?
Przed kim? Przed zdolnym szczeniakiem?
*
Niech hrabia Tonio wyzna,
Na złość ciotce hrabinie,
Że Old England go wzrusza, a nudzi ojczyzna,
Że rozczula się tylko w Londynie –
Już grzmi szpak;owaty Mefisto,
Jupiter feljetonans,
Już cierpi. Cierp, masochisto,
Ogromny znajdziesz rezonans!
Czy to Piotr Skarga w górę wzniósł dłonie?
Jaki wzrok! Jaki gniew! Jaka pompa!
Kogo śmiesz bronić? Przed kim? Przed Toniem?
Panowie, n’exagerons pas.
*
Nie bądźcie tacy drażliwi!
Nie bądźcie tacy surowi!
Pozwólcie czasami trochę
Poszargać satyrykowi!
Pozwólcie mu trochę pohulać,
Gdy go zaświerzbi jęzór.
Dość mamy jednej cenzury,
Nie róbcie prywatnych cenzur.
Nie mierzcie każdego żartu
I felietonu pół-serio
Swoją ekstazą codzienną,
Codzienną swoją histerią.
Nie tępcie drwiących na puszczy,
Nie męczcie satyryków,
Bo sami ich, niechcący,
Zmieniacie w męczenników.
Bo Tuwim umęczony,
Po wierszu „Do generałów”,
Już chodzi, jakby wyszedł
Z Plutarchowych rodaków…
Już Sobański ulicą
Stąpa – Epaminondas.
Przecie szkoda go na to.
To taki miły blondas…
Już do „Gazety Polskiej”
Zbyś Uniłowski, bosy,
Z popiołem iść na głowie
Zmuszony – jak do Canossy…
Już Słonimski, gdy wchodzi
W „Ipsa ” gwarny sześcian,
Coś ma w sobie czasami
Z dumy pierwszych chrześcijan…
Wy sami, drażliwość wasza
Role odwraca powoli.
Już wschodzi nad głową Boya
Srebrzysty sierp aureoli.
*
Lecz gdy się zdarzył jeden raz
Jeden prawdziwy święty –
Był między nami i ponad nas
W chmury rósł, niepojęty –
Szargała Jego najświętszy trud
Świętoszków zawistna banda.
W życiu wspaniały dostrzegli: cud
Z łaski – świętego Weyganda.
Zapraszam do działu: Marian Hemar