Państwową Fabrykę Łączników rząd Tuska sprywatyzował w sierpniu 2010 r. Spółka, która ją kupiła została założona kilka miesięcy wcześniej, z minimalnym kapitałem zakładowym (5 tys. zł). Za pakiet kontrolny (85 proc. akcji) zapłaciła łącznie 1,43 mln zł. Nowy właściciel zaciągnął mnóstwo kredytów i szybko zadłużył Fabrykę, a po roku ogłosił upadłość. Pracę w straciło około 400 osób. Syndyk masy upadłości, który przejął kontrolę nad fabryką po ogłoszeniu upadłości, oszacował jej całkowity majątek na… 40 mln zł!
Przypomnijmy – Ministerstwo Skarbu Państwa w rządzie Donalda Tuska w sierpniu 2010 roku sprzedało spółce Ferro Masz Invest 85 proc. udziałów w radomskiej Fabryce Łączników za kwotę 1,43 mln zł (co ciekawe – spółka ta została założona kilka miesięcy wcześniej i posiadała minimalny kapitał zakładowy w wysokości 5 tys. zł). Sprzedaż tłumaczono kłopotami finansowymi przedsiębiorstwa (za 2009 rok Fabryka, przy przychodach ze sprzedaży wynoszących łącznie 31,1 mln zł, odnotowała aż 4,8 mln zł straty).
Nowy właściciel zaczął zaciągać spore kredyty poręczone majątkiem Fabryki i bardzo szybko doprowadził do jej upadłości. Pracę straciło wówczas około 400 osób. Kontrolę nad aktywami upadłej spółki przejął syndyk, który oszacował jej majątek na… 40 mln zł! Jeśli wierzyć tym szacunkom okazuje się, że przedstawiciele Skarbu Państwa w rządzie Tuska sprzedali Fabrykę po cenie, która nominalnie była aż 28 razy niższa, niż wynosiła wartość majątku trwałego wycenionego przez syndyka masy upadłości! W rzeczywistości spółka (lub to, co po niej pozostało, czyli głównie nieruchomości) została później (w 2017 r.) sprzedana przez syndyka masy upadłości za 9 mln zł. Nie mniej to nadal nie jest 1,43 mln zł.
Jeszcze w 2012 roku wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) w sprawie prywatyzacji Fabryki Łączników złożył senator Wojciech Skurkiewicz. – „W moim przekonaniu mogło dojść do naruszenia prawa przy procedurze prywatyzacyjnej. Firma została sprzedana za kwotę niespełna półtora milionów złotych podmiotowi, który został zarejestrowany w KRS miesiąc wcześniej” – tak wówczas tłumaczył swój wniosek Skurkiewicz. Zdaniem senatora mogło również dojść do złamania przepisów antykorupcyjnych, m.in. poprzez obniżenie wartości zakładu przez Ministerstwo Skarbu Państwa.
Trwające do listopada 2015 r. śledztwo CBA potwierdziło niestety całą masę nieprawidłowości przy prywatyzacji Fabryki Łączników. W skierowanym do Prokuratora Generalnego zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa, szef CBA stwierdził, że aż 29 osób mogło brać udział w procederze prania pieniędzy, działania na szkodę spółki i wyłudzania kredytów.
Obecnie sprawę prowadzi Prokuratura Regionalna w Białymstoku. Badanych jest kilka wątków (udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała na celu działanie na szkodę firmy, doprowadzenie do upadłości spółki, a także niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, tj. pracowników Ministerstwa Skarbu Państwa, którzy nie zajmowali się sprawami majątkowymi spółki w trakcie jej prywatyzacji w sposób prawidłowy, czym mogli wyrządzić szkodę majątkową).