Adam Strzembosz, były prezes Sądu Najwyższego (który również był obecny na weekendowym zjeździe prawników polskich), powiedział na początku lat 90-tych ub. wieku, że „środowisko sędziów oczyści się samo” (bez lustracji i dekomunizacji). Jak bardzo proces ten się nie udał widzimy teraz, po upływie ponad ćwierćwiecza trwania III RP, kiedy sędziowie i prawnicy słysząc słowa o braku oczyszczenia swojego środowiska ostentacyjnie wychodzą z sali, w której przemawia wiceminister sprawiedliwości o tym wzmiankujący.
Co takiego powiedział wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, że prawnicze środowisko odwróciło się od niego plecami i wyszło z sali, kiedy przemawiał (jako zaproszony gość) na Kongresie Prawników Polskich? Otóż powiedział on prawdę:
„Komunistyczne sądy skazały na śmierć ponad trzy tysiące polskich patriotów, drastyczne wyroki wobec działaczy demokratycznej opozycji były normą nawet u schyłku PRL-u, a mimo to z zawodu usunięto za to po przełomie 1989 roku tylko jednego sędziego. Wobec 42 sądy dyscyplinarne odmówiły wszczęcia postępowania, a 5 uniewinniono lub umorzono wobec nich postępowania. Ustawa z 1998 r. o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, którzy w latach 1944-1989 sprzeniewierzyli się niezawisłości sędziowskiej, została przez środowisko sędziowskie zbojkotowana”.
Po tych słowach prawnicze środowisko zaczęło ostentacyjnie opuszczać salę, w której wiceminister Warchoł nadal przemawiał. Te gorzkie słowa prawdy musiały ostro zaboleć zgromadzoną tam „kastę”. Wszak sami obiecywali, że się oczyszczą (mówił o tym na początku lat 90-tych Adam Strzembosz, były prezes Sądu Najwyższego), a ostatecznie tego nie zrobili. Patologie z okresu PRL zostały żywcem przeniesione do III RP. Nie było żadnej weryfikacji, żadnego wewnętrznego sita, które pozwoliłoby odrzucić tę część środowiska, która z PRL-em była związana nie tylko służbowo, ale również emocjonalnie.
Efekty tego zaniedbania widzimy dziś gołym okiem…
https://www.youtube.com/watch?v=tse-T4b5B0o&t=25s