Chciałbym przedstawić Wam obłudę czołowych polityków Platformy Obywatelskiej. Cofnijmy się do 2006 roku, afera taśmowa Renaty Beger, która nagrała rozmowy z politykami PiSu proponującymi jej korzyści w zamian za poparcie. Oto co mówił wówczas Donald Tusk: „Dzisiaj wszyscy przyzwoici ludzie w Polsce muszą wspólnie z nami zarządać nie tylko natychmiastowego skrócenia kadencji tego sejmu ale także natychmiastowej dymisji rządu Jarosława Kaczyńskiego… Fakt, że ministrowie i premier świadomie uczestniczyli w procesie korupcji oznaczają krach tego rządu i tego sejmu.”
A teraz afera tuż po ujawnieniu taśm, których głównymi bohaterami byli politycy Platformy, gdzie poza tonami bluzgów i przejadaniu publicznych pieniędzy wpadły między innymi słowa o: rozkazie podpalenia budki pod rosyjską ambasadą w celu obarczenia winą za to narodowców, finansowanie Platformy aby opozycja nie mogła dojść do władzy czy blokowanie kontroli skarbowych względem żony jednego z polityków PO. Ale również ciekawostka: Donald Tusk po wygraniu wyborów 2011 r. miał powiedzieć, że teraz to benzyna może kosztować „nawet k… 7 złotych”
Nagle, w ciągu kilku lat nagrywanie prywatnych rozmów przestało być moralne i przestało być powodem do odwołania jakiekolwiek polityka. Nagle skompromitowani politycy zostali ofiarami służb, Marka Falenty czy kelnerów… Nagle podsłuchy zamiast nazwy „TAŚMY PRAWDY” nazywane są przez media „nielegalnymi podsłuchami”.
Po tej aferze ludzie mający chociaż odrobinę honoru podaliby się do dymisji… ale nie w Platformie, być może dlatego – że przed oddaniem władzy chcą jeszcze zniszczyć Polskie Lasy Państwowe, oddać za pół darmo PKP Energetyka czy obsadzić kolesiami jak najwięcej stołków w państwowych spółkach aby następnie po wyborach dostali sowite odprawy po zwolnieniu.
Ah, no i oczywiście… w Sejmie uchwalili sobie małą zmianę w prawie: nielegalne nagrania nie będą dowodami w sądzie…