Joachim Jerzy Marx to polski piłkarz występujący na pozycji środkowego napastnika lub obrońcy oraz trener piłkarski. Reprezentant Polski, złoty medalista olimpijski 1972 z Monachium. Dziś opowiada o tym jak przeszedł koronawirusa:
– Szczęściem w tym wszystkim jest fakt, że wirus nie zaatakował płuc. Schudłem siedem kilogramów! Ale w moim wieku, nie jest to najważniejsze. Nie mogłem nic jeść (…). To były dwa tygodnie z zamkniętymi oczami. Do tego dochodził zmieniony węch oraz smak (…). Kryzys mnie nie ominął, bo jednego dnia miałem temperaturę 41,2 st. C. Wtedy do domu przyszedł lekarz, zrobił analizę krwi i trafiłem do szpitala. Wzięto mnie w obroty, ale już o drugiej w nocy z powrotem wypisano mnie do domu. Od tamtego momentu jest lepiej z dnia na dzień.
Spokojnie przespałem nawet dwie noce i nabieram sił, choć… koronawirus odbiera wszystkie siły. Ma się nogi jak z waty. Gdyby żona zrobiła przeciąg w mieszkaniu, to wystarczyłoby to do powalenia mnie na podłogę. Nie ma siły, by utrzymać się wtedy na nogach. Ta choroba jest przerażająca i atakuje cały świat. Przez dwa tygodnie leżałem i nie mogłem otworzyć oczu. Dziesięć–piętnaście sekund spojrzenia na sufit i… powieki opadały. Szczęśliwie jest już coraz lepiej, zaczynam nawet pomagać żonie w domu. Inna sprawa, że pójście do łazienki, ogolenie się, to wciąż dla mnie niemały wysiłek. Muszę się potem położyć i odpocząć. To wykańcza organizm. Może wysportowany organizm z czasów kariery pomógł się uratować?
Za: sportowefakty.wp.pl
Jeden komentarz
Dodaj odpowiedźJeden ping
Pingback:W Neapolu tłumy wyszły na ulicę! Czy sytuacja z północy Włoch ich niczego nie nauczyła? [WIDEO] - PrawicowyInternet.pl