Wiersz Mariana Hemara: Pomnik
Co tylko polskich miast, na głównym skwerze
Każdego miasta, jak gdyby na straży
Bogini grecka, kiedyś – ja tak wierzę –
Stanie jej pomnik z białego marmuru
Z napisem „MATRI PATRIAE”.
Niechaj stoi
Bez żołnierskiego pasa i munduru,
Bez oficerskich gwiazdek, i nie w zbroi,
I nie z antycznym szyszakiem na głowie,
I nie spiżowej włóczni wznosząc ostrze,
Ale niech będzie z białego marmuru
Naga – jak z tym jej najbardziej do twarzy.
Dokoła bujne miasto się rozpostrze
W śnieżystej bieli, w zieleni wiośnianej,
W szumie i gwarze zabawy i pracy.
A ona będzie w Warszawie, we Lwowie,
W Wilnie, w Toruniu, w Krzemieńcu, w Lublinie,
Pomnikiem Polskiej Kobiety Nieznanej
Z napisem: Matce – żonie – córce – siostrze –
Kochance – wdowie – sierocie – Polacy,
Którzy, jak żaden inny naród w świecie,
Najwięcej winni są swojej kobiecie.
*
Co tylko męstwa w nas i co ogłady,
Co tylko wiary, pociechy, porady,
Nadziei, która czuwa nad człowiekiem,
Miłości wiernej, co mu życie złoci,
Co w nas skromności i co w nas dobroci,
To wszystko od niej, wyssane z jej mlekiem,
To z jej nauki, z jej troski…
A za to,
Czym odpłacała jej duma i moc twa?
Domu ruina, i marzeń utratą,
Żalem wdowieństwa i smutkiem sieroctwa.
Za wszystkie próby i wszystkie wysiłki,
Za swary, klęski, złudzenia, pomyłki,
Ona płaciła najboleśniej – ona
Najgorzej zawsze była pokrzywdzona,
Gdy wszystkie nasze opłakała losy
I wszystkie nasze łzy wzięła na włosy.
Złoty hełm wieje chwały pióropuszem,
A ona w nocy płacze po kryjomu.
O ileż piękniej być Odyseuszem,
Niż Penelopą, która czeka w domu.
[Za łuny krwawe, co przed wzrokiem gasną,
Za żużel domu, co do nieba dymi,
Najłatwiej płacić krwią- a zwłaszcza własną.
Najtrudniej łzami – a zwłaszcza cudzymi.
Łatwiej samemu zginąć, niż po sobie
Serce najdroższe zostawić w żałobie.
*
My, jak nikt w świecie od wieków skazani
Na wieczną wojnę, co najgorzej zrani
Najdroższe serce, najbliższą istotę –
Jakie znajdziemy pocieszenie dla niej?]
Czym jej odpłacić za gorzką samotność
Czekania na nasz powrót z pola bitwy?
I jak zapłacić jej za bezpowrotność
Szczęścia? Za nie wysłuchane modlitwy?
Za nie spełnioną, daremną tęsknotę?
Jak łzy scałować z ukochanej twarzy?
Gdy o tym myślę, pomnik mi się marzy
Z napisem „MATRI PATRIAE”.
Niechaj stoi
Bez żołnierskiego pasa i munduru.
Niech nam zostawi gwiazdki, epolety
I akselbanty, orzełki na głowie
I szamerunki pozłocistej zbroi.
Niech będzie naga z białego marmuru –
W Warszawie, w Wilnie, w Poznaniu, we Lwowie –
Pomnikiem Polskiej Nieznanej Kobiety.
Niech nasza wdzięczność i nasze kochanie
Prześliczne kwiaty pod jej pomnik znosi
I klęka tam i przebaczenia prosi
U naszych kobiet – dziewcząt – żon – sióstr – matek.
A zanim pomnik marmurowy stanie,
Ja już ten wierszyk składam na zadatek,
Jakby na stopniach pierwszy lichy kwiatek.
1967
Zapraszam do działu: Marian Hemar