Decyzja MSWiA i resortu sprawiedliwości o próbie odwołania 44 komisarzy wyborczych, czyli niemal połowy wszystkich, to nie jest techniczna korekta ani zwykła zmiana personalna. To działanie, które wprost uderza w fundamenty demokratycznego procesu wyborczego w Polsce.
Co się dzieje?
Szef MSWiA w porozumieniu z ministrem sprawiedliwości zwrócił się do Państwowej Komisji Wyborczej o usunięcie z funkcji komisarzy związanych – zdaniem rządzących – z poprzednią władzą. Problem w tym, że przepisy Kodeksu wyborczego jasno mówią: tylko PKW może powoływać i odwoływać komisarzy wyborczych. Ministrowie nie mają w tej sprawie żadnych kompetencji.
A jednak rząd wywiera presję na PKW, domagając się decyzji w trybie pilnym. To próba narzucenia woli politycznej instytucji, która ma być niezależna i chronić uczciwość procesu wyborczego.
❗PILNE ❗
👉W najbliższy poniedziałek o godz. 1️⃣2️⃣:0️⃣0️⃣zbierze się na posiedzeniu #PKW @PanstwKomWyb.ocza. Jednym z punktów tego posiedzenia będzie wniosek Ministra @MSWiA_GOV_PL o odwołanie 44 komisarzy wyborczych.
👉Pozytywna decyzja PKW (zgoda na odwołanie) będzie… pic.twitter.com/uWYxKi5wLL
— Dariusz Lasocki (@Dariusz_Lasocki) September 20, 2025
Dlaczego to groźne?
Komisarze wyborczy to osoby odpowiedzialne za organizację wyborów w całym kraju. Ich niezależność i stabilność składu są gwarancją tego, że wybory odbywają się zgodnie z prawem, a głosy obywateli są liczone uczciwie. Masowe odwołanie i wymiana niemal połowy z nich oznacza jedno: polityczny wpływ na przebieg wyborów.
To nie jest tylko spór o procedury. To sygnał, że rządzący chcą „przygotować” wybory w 2027 roku na własnych warunkach. Jeżeli komisarze zostaną wymienieni na ludzi powiązanych z obozem władzy, trudno będzie mówić o realnej bezstronności przy liczeniu głosów czy rozstrzyganiu sporów wyborczych.
Precedens bez precedensu
W III RP nie zdarzyło się jeszcze, by władza wykonawcza próbowała tak drastycznie ingerować w skład organów wyborczych. To niebezpieczny precedens, który może otworzyć drzwi do dalszego osłabiania niezależnych instytucji i w konsekwencji – do podważenia uczciwości samych wyborów.
Co dalej?
22 września PKW ma zająć się sprawą. Niezależnie od decyzji, już dziś widać, że to moment przełomowy. Bo jeśli politycy przejmą kontrolę nad wyborami, obywatelom zostanie tylko fasada demokracji.
Wybory to nie własność rządzących, lecz prawo każdego obywatela. A prawo do wolnych i uczciwych wyborów nie może być negocjowane ani podporządkowane interesowi politycznemu.
❓ Pytanie, które każdy z nas powinien sobie dziś zadać, brzmi: czy w 2027 roku będziemy jeszcze mieli wybór – czy tylko złudzenie wyboru?