,,Mam taki problem. Zastanawiam się, jak miałabym się do pana zwracać: TW Kobrzyński czy TW Bolek?” – takie pytanie skierowała do Lecha Wałęsy uczestniczka spotkania w Rybniku. Chciała również uzyskać odpowiedź na 17 pytań, które sformułowała kiedyś Anna Walentynowicz. U Wałęsy wywołało to wściekłość.
Na spotkaniu obecnych było kilkaset osób. Jak pisze Niezalezna.pl:
Część z nich wcieliła się w rolę klakierów, których nie przekonały nawet ekspertyzy grafologów, którzy potwierdzili, że Wałęsa donosił na swoich kolegów i był Tajnym Współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”. Do najbardziej gorącego momentu doszło, kiedy kobieta zadała pytanie Wałęsie o bycie tajnym współpracownikiem. Wałęsa kazał jej się przeżegnać. A gdy kobieta dociekała, chcąc uzyskać odpowiedź na 17 pytań Anny Walentynowicz, stracił panowanie nad sobą.
Sto razy na niego odpowiedziałem, w internecie może pani znaleźć. To bezpieka przygotowała, podpuściła babę – oznajmił.
Czy nie dosyć już kłamstw, krętactw, niekompetencji, pazerności, czy ty naprawdę się Boga Lechu nie boisz – cytowała kobieta.
Wałęsa wściekły odpowiadał:
Ja do pani to kieruję. Dość tych kłamstw, dość tych pomówień. Ja dałem dowody. Postawiłem żonę, rodzinę, wszystko, aby wywalczyć wolność, a pani mi takie bezczelności wciska? To pani jest bezczelna, nie ja
To nie jeden z incydentów – gdy jeden z uczestników rozwinął plakat:
„Bolek poznaj prawdę, a prawda Cie wyzwoli”
interweniowała ochrona, chcąc wyrwać u kartkę.
Prowadzący spotkanie skandowali w tym czasie „Lech Wałęsa”, przy wsparciu części zgromadzonych osób” – podaje Wprost.pl.
Wideo od 1:04:00
Za: niezlomni.com
Piękna Mongolska czerwono biała wstega na kwiatach dla Bolka