Grupa kilkuset Czeczenów przez kilka dni koczowała na granicy polsko-białoruskiej. Wnioskowali, aby uznać ich za uchodźców i wpuścić do Polski. Mariusz Błaszczak podjął decyzję, aby tego nie robić twierdząc, że w Czeczenii obecnie nie toczy się wojna, a przepuszczenie przez granicę wspomnianej grupy stanowiłoby precedens tworzący de facto nowy szlak napływu do Europy muzułmańskich migrantów. Co istotne – po ogłoszeniu decyzji Czeczni wycofali się w głąb Białorusi…
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak, pytane o sprawę kilkuset Czeczenów koczujących na granicy w Brześciu, stwierdził rzecz następującą:
„Mamy do czynienia z próbą stworzenia nowego szlaku napływu do Europy emigrantów muzułmańskich. Polska stoi na stanowisku, że w Czeczenii nie ma wojny. Gdy była, wówczas przyjmowaliśmy uchodźców. Obecnie wojna jest na Ukrainie (…) Nie będziemy ulegać presji tych, którzy chcą doprowadzić do kryzysu migracyjnego”
W praktyce wobec Czeczenów zastosowano formalną procedurę. Poproszono każdego z nich o przedstawienie dokumentów tożsamości potwierdzających, że są narodowości czeczeńskiej. Kiedy okazało się, że żaden z nich takiego dokumentu nie posiada odprawiono ich z kwitkiem i zakazano wjazdu do Polski.
Jestem ciekawy, czy podobną decyzję podjęłaby poprzednia minister spraw wewnętrznych Terenia Piotrowska?