Mało kto zdaje sobie sprawę, że równo rok temu – 12 maja 2015 roku – poseł PO zaproponował poprawkę do nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która przewidywała, że PO-PSL będzie mogło do końca roku wybrać 5 a nie 3 sędziów TK, mimo że taki przywilej był zagwarantowany już dla nowego parlamentu. Wówczas zgwałcone zostało prawo oraz zasady demokracji. Dzisiejsi „obrońcy demokracji” siedzieli jednak cicho. Ciekawe dlaczego? Poniżej krótkie przypomnienie tej historii.
Przypomnijmy sekwencję wydarzeń: 12 maja 2015 r., czyli dwa dni po przegranej Bronisława Komorowskiego w I turze wyborów prezydenckich, poseł PO Robert Kropiwnicki na posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka zgłosił poprawkę 135a do ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która zakładała, że kończący się w październiku parlament (gdzie PO-PSL miało większość) – wbrew temu, co wynika z kadencji sędziów Trybunału Konstytucyjnego i dotychczasowych procedur – obsadzi wszystkie pięć zwalniających się do końca 2015 roku miejsc w TK.
Innymi słowy – że Platforma na lata zawłaszczy sobie skład TK. Oto, co odnotowano w protokole z posiedzenia Komisji:
Poseł Robert Kropiwnicki (PO): „Po konsultacjach z Biurem Legislacyjnym chciałbym zaproponować, żebyśmy w tym rozdziale dodali art. 135a, który regulowałby wybór sędziów Trybunału w tej kadencji. Proszę zwrócić uwagę na to, że kilku sędziów kończy kadencję na przełomie kadencji parlamentu. W związku z tym powstaje problem, że Trybunał może być zablokowany w pracach na okres około 6 miesięcy. Trudno sobie wyobrazić, żeby nowy parlament podczas pierwszego posiedzenia wybierał sędziów Trybunału. Można powiedzieć, że gdzieś dopiero najwcześniej w okolicach lutego czy marca parlament zająłby się pracami nad wyborem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego, a to może spowodować, że Trybunał nie będzie miał wymaganego składu do podejmowania decyzji w pełnym składzie, ale też i w innych składach. W związku z tym, żeby nie blokować prac Trybunału, proponuję, aby do sędziów, których kadencje upływają w tym roku, zastosować taką procedurę wyboru, żeby móc zgłaszać kandydatury w ciągu 30 dni od czasu wejścia w życie ustawy. Ponieważ my zdecydowaliśmy w tym projekcie ustawy, że sędziowie będą zgłaszani trzy miesiące przed upływem ich kadencji, a ustawa wejdzie w życie w okresie krótszym niż trzy miesiące od upływu kadencji sędziów sprawujących obecnie urząd. Dlatego proponuję takie przepisy przejściowe, które mają zastosowanie tylko do kadencji, które upływają w roku 2015, żeby móc zgłosić nowe kandydatury”.
Co się działo później? Projekt nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym – wraz z poprawką nr 135a – został przyjęty przez Sejm w ekspresowym tempie (posłowie PO-PSL pokumali się, że z pałacu prezydenckiego znika człowiek, który do tej pory był w stanie klepnąć i podpisać każdą wymyśloną przez nich ustawę – stąd gigantyczny pośpiech). Odchodzący z urzędu prezydenta Komorowski rzutem na taśmę nowelę ustawy o Trybunale podpisał. To pozwoliło rządowej koalicji PO-PSL dokonać na ostatnim posiedzeniu Sejmu przed wyborami parlamentarnymi swoistego „skoku” na Trybunał. W takcie jednego posiedzenia udało im się obsadzić miejsca po odchodzących w listopadzie trzech sędziach oraz kolejnych dwóch, którzy odchodzą dopiero w grudniu. Tych ostatnich miał wybrać Sejm nowej kadencji, w którym to PiS ma większość. Jednak decyzją partii Grzegorza Schetyny, który potwierdził tym samym, że w d… ma standardy demokratycznego państwa prawa, wybrano ich jeszcze w październiku.
ZOBACZ: To KOD, PO, Nowoczesna i Trybunał Konstytucyjny są zagrożeniem dla demokracji w Polsce!
Aby wybrani „z wadą prawną” na ostatnim posiedzeniu Sejmu przed wyborami nowi sędziowie TK mogli formalnie wejść do składu Trybunału, musieli jeszcze otrzymać prezydencką nominację. Andrzej Duda, mając na względzie okoliczności ich wyboru, odmówił jednak wręczenia im nominacji. Ktoś zauważy, że powinien odmówić tylko dwóm (mieli przyjść na miejsce sędziów, których kadencje upływały dopiero w grudniu, a więc powinni być wybrani przez Sejm nowej kadencji). Owszem. Pełna zgoda. problem jednak w tym, że cała piątka nowych sędziów została wybrana na jednym posiedzeniu bez rozróżnienia, którzy wchodzą na miejsce trzech sędziów z listopada, a którzy na miejsce dwóch z grudnia. Stąd decyzję Andrzeja Dudy o nie wręczeniu nominacji całej piątce należy rozpatrywać w kategoriach racjonalnego wyjścia z tej patowej sytuacji.
W całej tej sprawie ciekawi mnie najbardziej jedna rzecz – gdzie byli „obrońcy demokracji” z Komitetu Obrony Demokracji i innych tego typu podobnych organizacji powiązanych z Gazetą Wyborczą, kiedy Platforma zorganizowała całą hucpę z wyborem nowych sędziów Trybunału? Dlaczego wówczas milczeli? Dlaczego nie krzyczeli, że oto lekceważone jest prawo i zasady demokracji? Odpowiedź na te pytania wydaje się być prosta – najwyraźniej mieli w tym interes lub też z ekipą PO łączyły ich wspólne poglądy polityczne.
Za: niewygodne.info.pl