Przypomnijmy, gdy w 2013 roku PiS zgłosił analogiczny pomysł – ówczesny premier, Donald Tusk, nie zostawił na nim suchej nitki.
Chcę przypomnieć, że idea konstruktywnego wotum nieufności, to jest idea, która służy sytuacji, kiedy dotychczasowy rząd traci poparcie większości. Istota konstruktywnego wotum nieufności polega na tym, że większość w parlamencie uznaje, że jest gotowa poprzeć kogoś, kto będąc ponadpartyjnym, „obokpartyjnym” kandydatem, gwarantuje ustabilizowanie sytuacji w kraju przez parlament
Otóż dzisiaj w kraju jest dokładnie odwrotnie. Wiele rzeczy nie podoba się Polakom w kraju, nikt tego tak dobrze nie wie jak ja (…). Ale istotą pańskiego pomysłu to jest czas, który poświęcamy destabilizacji kraju, a nie stabilizacji
Czy są jakiekolwiek przesłanki, czy są sygnały, które pokazują, że wyniki wyborów sprzed niespełna półtora roku są wynikami nieważnymi? Czy stało się coś w kalendarzu politycznym, co każe sądzić, że parlament jest zdestabilizowany, rząd utracił większość i trzeba szukać tą metodą rządu technicznego?
ZOBACZ WYPOWIEDZI Z DEBATY: