Prezes Janusz Korwin-Mikke skomentował przedłużający się kryzys parlamentarny.
– W sprawach porządkowych głos decydujący ma oczywiście marszałek Sejmu. Tego prawa nie można mu odebrać. Wyjaśnił: Z całą przykrością, ale w tej kwestii rację przyznać muszę marszałkowi. Oczywiście nie w sporze z dziennikarzami, bo tutaj marszałek moim zdaniem wygłupił się potężnie.
Prezes Wolności ocenił także działania opozycji, która nie przerywa okupowania sali plenarnej: Działania opozycji tylko ją ośmieszają. Gdyby Straż Marszałkowska liczyła trochę więcej ludzi, to marszałek mógłby kazać tych posłów powyrzucać z sali plenarnej (…).
– Twierdzenie opozycji, że w Sali Kolumnowej nie można przeprowadzić posiedzenia Sejmu, jest bez sensu. Oczywiście, że posiedzenie Sejmu można przeprowadzić w innym miejscu. Wyobraźmy sobie sytuację, że jakaś bomba spada na Sejm, czy to oznaczałoby, że żadnej ustawy nie można by już było przegłosować? Oczywiście, że obrady można byłoby przenieść – mówił europoseł Korwin-Mikke.
Podkreślił: Opozycja się po prostu ośmiesza. Okupacja, nie wiadomo po co, pustej sali plenarnej przez 3 tygodnie, gdzie nikt nie chce niczego robić. Jeśli chcieli blokować tę salę, to mogli przyjść do niej dzisiaj o 9:00 rano. Nie wiem, po co siedzieli tam całe 3 tygodnie. Jest to po prostu śmieszne. Już pomijam sprawę z wyjazdem pana Petru (…).
Prezes Wolności podsumował: PiS chyba zyskuje na tym sporze (…). Ja na ich miejsc usunąłbym protestujących posłów z sali plenarnej. Trzeba powiedzieć jasno: PiS ma większość i w tej sytuacji stoi za nim prawo. Mamy demokrację i trudno.
Janusz Korwin-Mikke zwrócił uwagę, że politycy powinni zająć się sprawami naprawdę istotnymi z punktu widzenia polskiego państwa i naszej gospodarki. Odniósł się do wyliczeń Forum Obywatelskiego Rozwoju, które wskazują, że polski jawny dług publiczny przekroczył w tym tygodniu 1 bilion złotych!
– Uchwala się kolejne budżety z deficytem. Przecież deficyt w budżecie przewidzianym na ten rok jest rekordowy. Któregoś dnia to wszystko się zawali, banki przestaną udzielać pożyczek, jeśli nie będą spłacane odsetki – ostrzegał prezes Korwin-Mikke. Według różnych obliczeń, każdy noworodek w Polsce, obciążony jest długiem publicznym w wysokości 30 tys. złotych.
– Chciałbym, żeby rządy nie pożyczały pieniędzy od banków, tylko spłacały swoje długi, tak aby dzieci nie rodziły się od razu z takim obciążeniem. Prezes Janusz Korwin-Mikke przypomniał swój postulat:
– Byłem za wprowadzeniem w Polsce zasady, że rząd nie może uchwalać budżetu z deficytem. Wtedy mnie wyśmiewano. Kiedy takie prawo chciał wprowadzić rząd Camerona w Wielkie Brytanii, to 4 miliony osób wyszło na ulice, żeby protestować. Czyli chcieli się zadłużać, pić, palić. Ostatecznie, rząd premiera Camerona po cichu wprowadził ten zapis w zeszłym roku. Nawet socjaliści zdali sobie sprawę, do jakich poważnych skutków prowadzi zadłużenie(…).
Europoseł ostrzegał: Lekkomyślność rządzących jest nieprawdopodobna.
Za: partiakorwin.pl