Główna twarz Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marta Lempart w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika „Die Zeit” narzeka, że zmuszona była wyprowadzić się ze swojego mieszkania, gdyż jej adres został upubliczniony. Aktywistka nie wspomina jednak, że wcześniej to jej organizacja upubliczniała m.in. adresy, numery telefonów sędzi Trybunału Konstytucyjnego, działaczy pro-life czy posła PiS – co spotkało się z krytyką nawet zagorzałych zwolenników protestów proaborcyjnych.
Aktywistka uważa, że „postępuje słusznie”, gdyż wskazują na to „gwałtowne kontrreakcje”. „Stałam się tak jakby tematem tytułowym wszystkich mediów rządowych” – dodaje Lempart.
Fakt, że Strajk Kobiet opublikował na mediach społecznościowych adresy sędzi TK czy działaczki pro-life, zdecydowanie krytykowały – jako działanie zachęcające do przemocy – nawet osoby wspierające protesty. „Trudno znaleźć słowa na to, co robi teraz Strajk Kobiet, publikując na Instagramie dane adresowe (…) nawołując do przemocy. To może skończyć się tylko źle lub jakąś tragedią” – pisał na Twitterze Andrzej Gajcy z Onetu. W wywiadzie dla tygodnika „Die Zeit” Lempart oskarża również prezesa PiS o zachęcanie „neofaszytów do przemocy”.
W rozmowie z niemieckimi dziennikarzami aktywistka apelowała również, by Unia Europejska i kraje członkowskie Wspólnoty zainteresowały się proaborcyjnymi i antyrządowymi protestami w Polsce, gdyż uczestnicy „walczą o europejskie prawa podstawowe”. Za: tvp.info
Ładowanie…