Arogancja rządzącej Platformy Obywatelskiej sięga najwyższych szczytów górskich. Od małego uczono mnie, że nagrody dostaje się za ciężką, solidną i przede wszystkim efektywną pracę. Te poglądy bardzo szybko można zweryfikować z życiem oglądając co wyczynia rząd Ewy Kopacz.
Platforma od dawna wie, że nie uda jej się pozostać na kolejną kadencję przy władzy. Mając taką świadomość; chytre, rude liski próbują ugrać jak najwięcej i wyszarpać z państwowej kasy ile tylko się da. Jak to robią? Nagrody, nowe etaty, pozytywne dla nich zmiany w prawie. Dla przykładu, w chwili kiedy wiadomym było, że Bronisław Komorowski będzie musiał oddać urząd prezydenta Andrzejowi Dudzie, zatrudnił on w Kancelarii, na umowy o pracę ludzi, którzy od pięciu lat pracowali na umowy o dzieło. Po co? Aby jego następca musiał wypłacić im sowite odprawy.
Kilka miesięcy temu, w projekcie ustawy budżetowej na rok 2016 wprowadzono zmiany, które zapewnią potężne odprawy dla najważniejszych polityków koalicji rządzącej. Rząd przewidział na ten cel – 14 milionów złotych!
O całej sprawie pisze „Super Express”, zaznaczając, że zmiana nastąpiła dopiero w chwili przegranych przez Komorowskiego wyborów prezydenckich. Wówczas Ewa Kopacz „realnie zaczęła liczyć się z oddaniem władzy w ręce PiS.” Wszystkie te pieniądze będą przeznaczone na odprawy dla osób odwołanych z kierowniczych stanowisk takich jak ministrowie, wiceministrowie, szefowie urzędów centralnych i wojewodowie. Odprawy te i tak są niczym przy gigantycznych odprawach prezesów spółek z udziałem Skarbu Państwa… którzy zarabiają po 50-100 tysięcy złotych miesięcznie a których odprawy sięgają miliona złotych. Prezesi najczęściej pochodzą z nadania partyjnego.
Jak zwykły obywatel ma ocenić taką niesprawiedliwość? Może warto zapytać ludzi czy są zadowoleni z rządów Platformy Obywatelskiej i czy chcą aby Ewa Kopacz tak ochoczo rozdawała nagrody pieniężne za pracę? Obecna władza pokazuje nam statystyki, że średnia pensja rośnie, że PKB rośnie – dla mnie najlepszym wyznacznikiem poziomu życia w kraju jest prosty człowiek, którzy idzie do pracy w markecie – w Polsce dostanie 1500 złotych na rękę, w Niemczech 5000 złotych a koszty życia są porównywalne. No ale… kto pracuje za 6 tys. zł? Według komisarz Bieńkowskiej „złodziej albo idiota”.
Warto przypomnieć słowa Jarosława Kaczyńskiego: „Jesteście partią oszustów i złodziei!”