Najpierw były groźby i szantaże, a teraz ze słów przechodzą do czynów. Mowa oczywiście o pogrążonych w chaosie imigracyjnym Niemcach, którzy nie mogą sobie podarować, że ich wschodni sąsiad nie zamierza podążać, jak i oni, ścieżką autodestrukcji.
Jak donosi portal DW.com, Niemieccy liberałowie i chadecy zasiadający w Parlamencie Europejskim żądają obcięcia unijnych dotacji państwom, które wyłamują się z „solidarności” z przyjmującymi imigrantów państwami UE”. Przewodnicząca Komisji Kontroli Budżetowej Parlamentu Europejskiego Inge Graessle oznajmiła, że „krajom, które nie przestrzegają prawa unijnego, albo państwom, które niewystarczająco biorą udział w przyjmowaniu czy rejestrowaniu uchodźców, będą obcinane unijne dotacje”.
Zdanie Graessle podziela także inny prominentny eurokrata – Alexander Graf Lambsdorff (wiceprzewodniczący PE): „Rząd Niemiec musi teraz przy zaplanowanym na jesień przeglądzie unijnego budżetu zadbać o to, aby kraje-beneficjenci netto w UE takie jak Polska i Węgry zachowywały się bardziej solidarnie w kwestiach migracji i respektowały też wartości europejskie.”
Niemcy podkreślają na każdym kroku, że są „największym płatnikiem netto” w Unii Europejskiej, zaś Polska jednym z największych (rzekomo) beneficjentów. My jednak przypominamy słowa Johannesa Hahna – niemieckiego komisarza UE ds. polityki regionalnej – który bez zażenowania przyznał, że z każdego 1 euro przyznanego Polsce, aż 89 eurocentów wraca do Niemiec, np. w ramach zamówień czy kontraktów… Za: dzienniknarodowy.pl
https://www.youtube.com/watch?v=f8ddjoNqwDk&index=1&list=PLpBgTSnFz5mn-vF4ebkz4YCqGWyrwcDiY