Nowoczesna jest na skraju upadku. Straciła klub. Nie ma też pieniędzy na spłatę milionowych długów. Kto za nie zapłaci, gdy partia zostanie zlikwidowana? – Odpowiedzialność spadłaby na tych, którzy udzielili usługi oraz na ówczesnego pełnomocnika (Michała Pihowicza – przyp. red. ) – mówi nam obecny skarbnik Nowoczesnej Mirosław Pampuch.
Problemy finansowe Nowoczesnej od dawna nie są tajemnicą. Według portalu Onet.pl do końca roku partia ma spłacić 900 tys. zł. Chodzi o zobowiązanie wobec telewizji Polsat za spoty wyborcze w kampanii parlamentarnej. Na spłatę jednak nie ma szans, bo partia nie otrzymuje subwencji przez błędy formalne ówczesnego skarbika partii, a prywatnie męża posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz – Michała Pihowicza.
To nie wszystkie długi Nowoczesnej. Partia ma jeszcze prawie 2 mln kredytu, który zaciągnęła na wybory w 2015 r. w banku PKO BP. Ugrupowanie – co prawda otrzymuje datki od swoich sympatyków – ale to kropla w morzu potrzeb. Jak mówił Adam Szłapka, sekretarz N., w Radiu Plus, w zeszłym miesiącu partia otrzymała około 60 tys. zł.
Wewnętrzne forum Nowoczesnej. Tu fragment opieprzu ze strony rzeczniczki. pic.twitter.com/vK3asgwPJ5
— Michał Wróblewski (@wroblewski_m) 6 grudnia 2018
Przez brak kompetencji męża @Gasiuk_Pihowicz Nowoczesna ma kilka mln długu. Mają małżeńską wspólność majątkową, zatem te kilka MLN ciąży również na Kamilce. Teraz rozwala własną partię, aby dostać miejsce do PE i tam kosić 10k euro/msc?
To jest dopiero głęboka kałuża! pic.twitter.com/p6HHkDFiLZ— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) 7 grudnia 2018
Za: polskieradio.pl
Ładowanie…