Z danych, do których dotarł “Daily Mail” wynika, że w samej prowincji Hubei mogło zginąć ok. 42 000 osób. Tymczasem według oficjalnych danych w całych Chinach odnotowano 3 312 zgonów, a w samej prowincji Hubei 3 182. Jeśli ktoś nie ufa „Daily Mail” (słusznie!) to informacja jeszcze z innego źródła: „Chiny ukryły prawdziwą skalę epidemii koronawirusa w kraju, zaniżając zarówno liczbę wykrytych przypadków, jak i liczbę ofiar śmiertelnych” – poinformował amerykański wywiad w tajnym raporcie przekazanym Białemu Domowi.
Jak informuje Interia: „Do wybuchu epidemii doszło w chińskiej prowincji Hubei pod koniec 2019 roku. Ostatecznie kraj oficjalnie ogłosił, że wykryto 82 tys. przypadków zakażenia i potwierdzono 3,4 tys. zgonów spowodowanych przez koronawirusa. Tysiące urn przed domami pogrzebowymi, o których donoszą zwykli Chińczycy, zdają się przeczyć oficjalnym danym. W porównaniu z Chinami USA ma 189 tys. potwierdzonych przypadków zakażenia i 4 tys. zgonów. Stany Zjednoczone są zatem krajem najmocniej dotkniętym przez epidemię”.
– Cały czas chińskie krematoria otrzymują ciała, na których napisane jest, że powodem śmierci jest niezidentyfikowane zapalenie płuc. Każdy pracownik krematorium w Chinach wie, co to znaczy – mówiła na antenie TVP Info polska dziennikarka w Azji Hanna Shen. – Dziś przekaz ze strony Chin jest bardzo pozytywny. Mówi się nawet, że nie ma nowych przypadków wykrytych (lokalnych), ale nie mówi się o tym, o czym alarmują lekarze, że w dalszym ciągu przypadki zakażeń są, że ta narracja jest fałszywa. Cały czas chińskie krematoria otrzymują ciała, na których napisane jest, że powodem śmierci jest niezidentyfikowane zapalenie płuc. Każdy pracownik krematorium w Chinach wie, co to znaczy – podkreśliła.
– Gdyby zamiast kłamstw i represji wobec mówiących prawdę o epidemii, władze Chin zareagowały na początku grudnia i przyjęły pomoc międzynarodową (taką oferowali np. Amerykanie), to pewnie udałoby się ograniczyć epidemię do samej prowincji Hubei. A tak dziś mamy pandemię i wszyscy płacimy za to cenę. W ramach wojny dezinformacyjnej Pekin promuje narrację, że choć epidemia wybuchła w Chinach, to nie pochodzi z Chin – mówiła portalowi DoRzeczy.pl polska dziennikarka w Azji.
Wszyscy chińscy operatorzy stracili użytkowników
China Mobile – największy operator, mającym ok. 60 proc. chińskiego rynku telefonów komórkowych – poinformował, że w grudniu 2019 r. zyskał 3,732 mln nowych użytkowników, lecz stracił 0,862 mln w styczniu 2020 r. i 7,254 mln w lutym 2020 r.
Wynik China Mobile w analogicznym okresie 2019 r. był znacząco różny. Firma zyskała 2,411 mln użytkowników w styczniu 2019 r. i 1,091 mln w lutym 2019 r. China Telecom – drugim co do wielkości operator (ok. 21 proc. rynku) – w grudniu 2019 r. zyskał 1,18 mln użytkowników, lecz stracił 0,43 mln użytkowników w styczniu 2020 r. i 5,6 mln użytkowników w lutym 2020 r. – informuje polsatnews.pl.
– W chwili obecnej nie znamy danych szczegółowych. Jeśli tylko 10 proc. kont telefonii komórkowej zostało zamkniętych, ponieważ użytkownicy zmarli z powodu wirusa, to liczba ofiar wyniosłaby 2 miliony – stwierdził Tang Jingyuan, ekspert ds. Chin mieszkający w USA. „The Epoch Times” zauważa w komentarzu, że na skutek braku danych prawdziwa liczba ofiar śmiertelnych w Chinach pozostaje tajemnicą.
„Chińskie władze kłamią ws. koronawirusa”.
– O odpowiedzialności komunistycznej władzy Chin za doprowadzenie do tego, że wirus rozlał się po świecie, trzeba mówić. Władze ChRL przez dwa miesiące (od połowy listopada do połowy stycznia) nie podjęły działań, które zapobiegłyby pandemii – oceniła w rozmowie z portalem dorzeczy.pl Hanna Shen, polska dziennikarka mieszkająca na Tajwanie.
– Władze Chin twierdzą, że pierwszy przypadek zachorowania na koronawirusa miał miejsce 8 grudnia. Kilka dni temu dziennikarze hongkońskiej gazety „South China Morning Post” ujawniali jednak, że dotarli do dokumentu wydanego przez władze prowincji Hubei stwierdzającego, że tam odnotowano przypadek zachorowania już 17 listopada i chińskie władze o tym wiedziały. I nie mamy gwarancji, że to jest pacjent zero.
Chińskie władze oraz media pod ich kontrolą, tak naprawdę zaczęły alarmować samych Chińczyków i świat o gwałtownym wzroście liczby osób zakażonych po wystąpieniu prezydenta Xi Jinpinga 20 stycznia, w którym stwierdził on, że „niezwykle istotnym” jest podjęcie wszelkich możliwych środków w celu zwalczania nowego koronawirusa. Tak więc dziś już wiemy, że przez dwa miesiące komunistyczne władze Chin nie podjęły działań, które mogłyby nas uchronić przed epidemią. Kiedy zaczęły to robić, było już za późno.
Dane dotyczące zachorowań na wirusa z Wuhan i przypadków śmiertelnych podawane przez władze Chin nie są wiarygodne. I znów dokumenty, do których dotarli dziennikarze tym razem gazety „Epoch Times” pokazują, że oficjalne dane z prowincji Shandong dotyczące liczby zakażonych były zaniżane nawet 52 razy. Inne źródła mówią, że prawdopodobnie dane z całego kraju były zaniżane od 5 do 10 razy. Potwierdza to personel medyczny i pracownicy krematoriów w Chinach – informowała dziennikarka.
Koronawirus: jak się ochronić? [WIDEO – NAJWAŻNIEJSZE ZASADY] – Udostępnij!