Lamentują, bo 150 tys. kobiet postanowiło zostać w domu ze swoimi dziećmi, zamiast układać towar na umowie śmieciowej za kilka złotych na godzinę…
Oficjalne szacunki wskazują, że po wprowadzeniu w życie programu „Rodzina 500+” ok. 150 tys. kobiet postanowiło zrezygnować z pracy i zostać w domu ze swoimi dziećmi. Media mainstreamowe zaczęły lamentować, że z rynku pracy „odpłynęły kobiety wykonujące ciężkie i nisko płatne zajęcia”. Niestety lamentom tym nie towarzyszy jakakolwiek refleksja: czy coś z polskim rynkiem pracy było jednak nie tak? Ile bowiem musiały zarabiać te kobiety, że teraz zamiast szukać pracy wolą zajmować się swoimi dziećmi w domu?
GUS wskazuje, że od marca do września o 150 tys. wzrosła liczba biernych zawodowo kobiet. Jako powód niepodejmowania pracy najczęściej wskazują „obowiązki rodzinne związane z prowadzeniem domu”. Z uwagi na powyższe w mediach mainstreamowych pojawiły się komentarze, których treść była mnie więcej następująca: 500+ ma fatalne skutki dla gospodarki, bo z rynku pracy uciekło 150 tys. kobiet, które do tej pory wykonywały ciężkie i nisko płatne zajęcia.
Niestety w ślad za taką narracją nie poszła jakakolwiek refleksja na temat tego, jakie były rzeczywiste powody bezprecedensowego „odpływu” kobiet z rynku pracy. Niemal nikt nie wskazuje na niewątpliwą patologie w postaci zabójczo niskich zarobków. Fakt, że kobiety wolą być w domu ze swoimi dziećmi, aniżeli przerzucać towar na półkach w hipermarkecie za marne grosze, nie został został odnotowany w ogóle.
W kontekście powyższego warto jednoznacznie wypunktować, że nie jest problemem sam program 500+, za którego pomocą państwo premiuje finansowo ludzi posiadających dzieci. Problemem jest niedowartościowanie ludzkiej pracy, które powoduje, iż nie tylko ze społecznego, ale także ekonomicznego punktu widzenia kobiety wolą zostać w domu z dziećmi. I takiego komentarza zabrakło mi w mediach komentujących ostatnie doniesienia GUS.
https://www.youtube.com/watch?v=ofuLiIVNDoU