Rozpocznę od tego, że Marsz Niepodległości jest dla mnie stałym punktem 11 listopada, świętowania niepodległości i radości spędzanej w patriotycznej atmosferze wśród osób o bliskich mi poglądach. Jest to dla mnie na tyle ważne, że mogę spędzić te 7 godzin w pociągu ze Szczecina aby dojechać do Warszawy. Takich osób jak ja – jadących do stolicy z całej Polski i z zagranicy są co roku dziesiątki tysięcy, oprócz nas – przyjezdnych, w Marszu uczestniczą setki warszawiaków, rodziny z dziećmi, kombatanci, studenci, profesorowie, normalni pracujący ludzie, którzy pragną wyrazić swoją miłość do ojczyzny, swoje przywiązanie do wartości krzyczanych podczas Marszu; „Bóg, Honor, Ojczyzna!”. Niestety są wśród Marszu również tacy, którym bardzo daleko do honorowych zachowań a o Bogu to może słyszeli jak mieli 8 lat, a ojczyzna wstydzi się, że wydała ich na świat.

Kim byli Ci, którzy robili zadymę?
Nie ukrywajmy, że spora grupa z nich to nie byli lewacy ani poprzebierani policjanci – to byli zwykli kibole, którzy od małego chodzą na mecze, ale od małego mają wpajane, że nie mecz się liczy ale rozróba po nim, że nie ważne kto wygra, ważne aby coś zdemolować. Różnią się od tych kiboli, którzy zamiast niszczyć tworzą świetne oprawy meczów, organizują akcje pomocy kombatantom czy sprzątają groby polskich bohaterów. Przez cały Marsz byłem blisko głównej jego kolumny, nagrywałem wybiegających z niego zadymiarzy i specjalnie przysłuchiwałem się ich rozmowom między sobą. Tekst jednego z nich do pozostałych: „Przyjechałeś tu na Marsz? Czy się napier**lać?”, po czym włożyli kominiarki i pobiegli przed siebie. Tak jak mówili organizatorzy Marszu Ci ludzie nie są związani z Ruchem Narodowym, moim zdaniem to ci zadymiarze nawet zbytnio nie wiedzą kim jest Ruch Narodowy a gdyby spotkali np. Krzysia Bosaka to by się zaśmiali „co to za typ”…
Zdecydowanie nie można ich porównywać do tysięcy spokojnych ludzi manifestujących niepodległość. Te osoby nie mają honoru, byłem świadkiem jak zamaskowany typ bije pięścią po twarzy młodą, ładną dziewczynę ze Straży Marszu a później ucieka w długą… Kiedy dodać do tego demolowanie swojej stolicy, wyrywanie znaków, niszczenie mienia publicznego możemy dojść do wniosku, że tych ludzi należałoby od razu zamknąć… ale komu zależy na tym aby jednak co roku oni byli na Marszu?
Mądra wypowiedź jednego z kibiców:
Kto zyskuje na Marszu Niepodległości?
Właściwie wszystkie najważniejsze media w Polsce chciały pokazać zadymy, dziennikarze specjalnie ustawiali się w miejscach, gdzie do nich mogło dojść. Przemówienia, śpiewanie „Mazurka” czy „Roty” przez tłumy z biało-czerwonymi flagami zupełnie ich nie obchodziło. Czekali tylko na zniszczenia i walki z policją. Na negatywnym przekazie z Marszu Niepodległości zależało głównie oponentom politycznym Ruchu Narodowego i szeroko pojętej prawicy (pomimo tego, że PiS odłączył się już kilka lat temu od idei Marszu Niepodległości). Co roku chcą pokazać, że polska prawica to banda szympansów, która nie szanuje własnej stolicy i przejeżdża do niej wyżywać się na policji i mieniu publicznym. Co roku Hania Gronkiewicz „Kamienica” Waltz po Marszu może się użalać nad biedną stolicą i przekonywać społeczeństwo, że policja dobrze się spisała… A czy w tym roku Policja spełniła swój obowiązek?

Policja a Marsz Niepodległości
Rozpocznę od tego, że ludzie zatrzymywani byli na długo przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości, zatrzymywani byli zupełnie bezprawnie – za to, że np. posiadali kominiarki, że nieśli flagi z krzyżem celtyckim, za to że mieli patriotyczne koszulki. Autokary z jadącymi na Marsz ludźmi były zatrzymywane i specjalnie kontrolowane. Zaczepiliśmy ze znajomymi kilku policjantów pytając się ich jakie są podstawy prawne zatrzymań, nie potrafili udzielić odpowiedzi. Zatrzymywano ludzi, bez znajomości podstawy prawnej zatrzymań.
Warto zadać również pytanie dlaczego wszystkie ulice, na których znajdowały się komisariaty były całkowicie zablokowane przez Policję? Odpowiedź jest prosta, przed komisariatami zbierali się tajniacy, poprzebierani za zadymiarzy. Setki policjantów uczestniczyło w Marszu w ubraniach cywilnych – czy byli wśród zadymiarzy? czy nakręcali atmosferę walki? Nie wiem, ale jestem pewien, że skoro Policja specjalnie blokowała ulice, na których były komisariaty to nie chcieli aby Ci ludzie byli identyfikowani jako Policja.

Policja przekraczająca swoje uprawniania:
Samo działałanie Policji na Marszu również oceniam negatywnie. Skoro kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy nie potrafi wyłapać już na samym początku grupy około 300 zadymiarzy, w sytuacji kiedy oni są oddzieleni od Marszu, kiedy Marsz się od nich dystansuje… To co oni w takim razie robili? Jedynym ich sukcesem było zatrzymanie całego Marszu na Rondzie Waszyngtona, zepchnięcie zadymiarzy do zwykłych uczestników Marszu oraz co moim zdaniem jest chore(!) rozpuszczenie drażniącego gazu wśród zwykłych ludzi, wśród których byli 80-letni kombatanci oraz rodziny z wózkami z dziećmi! Wspomnę również o sobie – miewam problemy z układem oddechowym a ten gaz z całą pewnością nie pomoże mi w jego leczeniu…
Moje podstawowe zarzuty do Policji to:
- Brak legitymowania się.
- Brak podawania podstawy prawnej zatrzymania.
- Atak na zwykłych uczestników Marszu.
- Utrudnienia w dotarciu na Marsz.
- Brak realnej ochrony Marszu.

Organizacja Marszu.
Zapewne ciężko jest utrzymać jako całość grupę ludzi liczącą kilkadziesiąt tysięcy osób ale moim zdaniem chłopakom z Ruchu Narodowego się to udało – nie mają oni wielkich funduszy, całość została sfinansowana ze środków prywatnych, ze składek. Wielki szacunek należy się Straży Marszu. To dzięki ich kilkugodzinnej robocie ten Marsz w miarę spokojnie dotarł do Błoni – byli oni bici zarówno przez chuliganów jak i przez Policję…
W samej organizacji dziwne było jeszcze to, że kiedy rozpoczynały się przemówienia na Rondzie Dmowskiego to Marsz już ruszył – nie było jednego ustalonego momentu i nie wiadomo było co robić, czy iść za kolumną Marszu czy zostać na Rondzie. Wprowadziło to masę niepotrzebnego zamieszania.

Czy organizatorzy mogą zapobiec zniszczeniom ?
Moim zdaniem to co powinni zrobić to: całkowicie zakazać noszenia kominiarek, używania pirotechniki oraz zorganizować Marsz wcześniej! aby nie kończył się po ciemku kiedy łatwiej jest chuliganom rozpętać bójkę z Policją. Jeśli ktoś przychodzi na Marsz Niepodległości z zakrytą twarzą to znaczy, że ma jakieś złe zamiary i boi się pokazać swoją twarz. Pamiętam słowa staruszka, który mówił, że skoro w Powstaniu nie bano się pokazywać swojej twarzy to dlaczego teraz nie mają honoru i jej nie pokazują… Petardy zaś niszczą mienie (masa samochodów po drodze była uszkodzona), straszą starsze osoby oraz ogólnie wywołują negatywne emocje.
Marsz Polityczny
Wiele osób zarzuca, że Marsz Niepodległości jest wykorzystywany do celów bieżącej polityki i Ruch Narodowy chce sobie na nim zbić polityczny kapitał; – w dużej części zgodzę się z tymi stwierdzeniami ale nie uważam tego za wielką ujmę. Całe nasze życie związane jest z polityką, jeśli w ciągu jednego dnia, w jednym miejscu spotyka się 100 tysięcy ludzi, którzy zwykle nie uczestniczą w zbiorowiskach tego typu to chcą pokazać swoje poglądy, swoje niezadowolenie i wiele spośród haseł, które krzyczane jest na Marszu dotyczy niezadowolenia z polityki obecnych władz. Nie są to hasła narzucane przez organizatorów – te hasła wypływają wprost od uczestników Marszu. Ktoś zaczyna krzyczeć: „Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą” i tłum to chwyta bo widzi jak zachowuje się Policja tego dnia i wie kto wydaje jej polecenia. Nie podobają mi się za to wulgaryzmy, które bardzo często są krzyczane – trzeba pamiętać o masie dzieci, które później będzie się wypytywać rodziców co znaczy „Jeb*ć Ruska”…

Smutne jest to, że w Marszu nie uczestniczy cała prawica – chciałbym aby kiedyś w jednym Marszu szli obok siebie wszyscy; zarówno PiS, narodowcy, korwinowcy, staruszki z Radia Maryja, stowarzyszenia historyczne i ogólnie aby był to Marsz ogólnonarodowy a nie tylko kojarzony z narodowcami. Prawo i Sprawiedliwość widzi w organizatorach Marszu swojego wroga, ponieważ tylko im udaje się zebrać tak wielką masę ludzi, którzy na co dzień nie są związani w polityką.
Czy pójdę za rok?
Oczywiście i jak co roku będę mieć wielką nadzieję, że tym razem chuligani zostaną wcześniej wyłapani, że nie będzie burd i niszczenia stolicy, że ludzie nie będą musieli wdychać policyjnego gazu… Co roku te same uczucia wzbudza we mnie wielki tłum ludzi śpiewających „Rotę” – wtedy czuję jedność z tymi wszystkimi ludźmi, wiem, że chociaż w wielu kwestiach światopoglądowych zapewne się różnimy ale jedno nas łączy – to że kochamy swój kraj.
Rota śpiewana na Marszu Niepodległości: