Tuż po konwencji Solidarnej Polski podczas, której partia zmieniła nazwę na Suwerenna Polska w przestrzeni medialnej pojawiły się liczne głosy parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości uderzające w mniejszego koalicjanta. Atakował marszałek Ryszard Terlecki, posłowie Radosław Fogiel, Jolanta Lichocka, czy Krzysztof Sobolewski. Po co takie rozbijanie Zjednoczonej Prawicy tuż przed wyborami? Być może dlatego, że partia Zbigniewa Ziobro na przestrzeni ostatnich lat miała rację w kluczowych dla suwerenności Polski sprawach, ale nie tylko – w poniższym wpisie postaram się Państwu pokazać dlaczego „Ziobryści” są dzisiaj atakowani przez koalicjantów i dążą do jak największego ograniczenia ich obecności na listach wyborczych. Wpis będzie długi ale jeśli jesteś wyborcą Zjednoczonej Prawicy to zdecydowanie zachęcam do zapoznania się nim.
1. Sprzeciw wobec polityki klimatycznej UE
Solidarna Polska od początku swojego istnienia krytykowała politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Minister Zbigniew Ziobro jeszcze jako poseł do Parlamentu Europejskiego przestrzegał przed ślepym zaufaniem do instytucji unijnych w tym zakresie. Na filmie poniżej zarys archiwalnych wypowiedzi z lat 2012 – 2014. Solidarna Polska miała rację, wszystko przed czym przestrzegała już przeszło dziesięć lat temu, dziś się sprawdza. Jak powinna wyglądać konsekwencja w polityce? Odsyłam do artykułu „Klimatyczne kłamstwo” opublikowanego w Rzeczpospolitej 14 kwietnia 2014 roku, jego autorem jest Zbigniew Ziobro. Jak już wówczas minister oceniał pakiety klimatyczne UE? „Nie ulega wątpliwości, że największym wygranym będą więc Putin, Gazprom i Rosja. Setki miliardów euro zasilą budżet Federacji Rosyjskiej i kieszenie kremlowskich macherów. Oto cała prawda o rzekomych sankcjach Zachodu skierowanych przeciwko Moskwie. Przywódcy Zachodu wraz z Donaldem Tuskiem w rzeczywistości przygotowali dla Putina niewiarygodnie hojny dar.” Miał rację.
„Wejście w życie pakietu klimatycznego w obecnej formie oznacza kataklizm, zwłaszcza dla Śląska. Z ogromnymi obawami obserwuję beztroskę rządu Donalda Tuska i PO, który bez niezbędnych zabezpieczeń przyjął zobowiązania, które zwłaszcza dla tego regionu są wręcz drastycznie niebezpieczne. po 2013 r. rachunki za prąd będą w Polsce dwa razy wyższe niż obecnie. Pakiet klimatyczny oznacza ograniczenie działalności przemysłu ciężkiego, energia będzie coraz droższa, przedsiębiorstwa będą zmuszone do zwalniania pracowników i przenoszenia produkcji za granicę” – to wypowiedź ministra Ziobro z września 2011 roku. „Pakiet energetyczno–klimatyczny, który ma być wprowadzony oznacza odrzucenie węgla jako główne źródło prądu. W tej sytuacji przestaniemy wykorzystywać węgiel na rzecz gazu, który kupujemy od Rosji. Myślę, że to jest świetna wiadomość, ale tylko dla Putina” – to z kolei wypowiedź z 24 października 2014 roku. Wszystko się potwierdziło, również przewidywania dotyczące realnego wspierania Putina przez Niemcy, które za pośrednictwem Nord Stream 1 i Nord Stream 2 zamierzały stać się hubem rosyjskiego gazu na całą Europę.
Czym jest Fit for 55? W skrócie wygląda to tak: do 2030 r. emisje gazów cieplarnianych mają być zmniejszone [w UE] o 55 proc. (względem emitowanych w 1990 r.), natomiast do 2050 r. zmniejszone do zera. Fit for 55 będzie kosztować Polaków blisko 200 mld euro (wszystkie koszty nowych podatków, jakie zapłacą Polacy, wyniosą 189 mld euro). To prawie 2 dodatkowe budżety państwa. Każdy Polak będzie musiał dopłacać 300 zł miesięcznie za to, że żyje – oddycha, przemieszcza się, ogrzewa czy korzysta z urządzeń elektrycznych. Decyzja w sprawie pakietu Fit for 55 to potężne uderzenie w polski dobrobyt, w szansę rozwoju polskiej gospodarki i doścignięcia najbardziej rozwiniętych krajów europejskich. Jeszcze wyższe wyliczenia podaje analiza ekspertów Banku Pekao SA opublikowana w styczniu 2021 r. Autorzy raportu na temat kosztów przyjęcia Fit For 55 przez Polskę wyliczyli, że wprowadzenie tego pakietu klimatycznego, podwyższającego redukcję emisji do 55 proc. do 2030 r., będzie nas kosztować 527,5 mld euro.
Obawy polityków Solidarnej Polski potwierdził w wywiadzie dla Gazety Polskiej prof. Adam Glapiński, prezes NBP: „Fit For 55 uderza najbardziej w nasz kraj i spowalnia jego rozwój. To plan, którego zamiarem jest niedopuszczenie do tego, byśmy za osiem lat mogli zasiadać jak równy z równym z Niemcami czy Hiszpanią przy unijnym stole”.
Czy Polakom UE się opłaca? Minister sprawiedliwości został zapytany o to, czy Polsce i Polakom w ogóle obecność w UE jeszcze się opłaca. W tym kontekście szef resortu dał przykład unijnego pakietu klimatycznego „Fit for 55”. – Polacy potrafią liczyć. Program „Fit for 55” kosztowałby polską gospodarkę energetyczną ponad 400 miliardów złotych do 2030 roku. A nasza cała transformacja energetyczna do – dwóch bilionów złotych. Fundusze strukturalne UE, które mamy otrzymać w ciągu 7 lat, wynosiłyby, po odjęciu składki członkowskiej, 350 miliardów złotych – wyliczał Zbigniew Ziobro. – UE nie jest Świętym Mikołajem, a raczej komornikiem. A wielkie firmy z zachodu UE prawie nie płaca tu podatków. Wielkie sieci zrujnowały mały polski handel – dodał.
11 maja 2023 premier Mateusz Morawiecki powiedział publicznie, że „Polska nigdy nie poparła żadnego pakietu Fit for 55” – czy tak faktycznie było? Sprawdźmy w mediach:
Wypowiedź premiera podsumował redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki:
14 maja 2023 roku premier Beata Szydło przyznała: „Fit for 55 można było zablokować na pierwszym etapie. W tej chwili, już na etapie rozporządzeń, jest to trudne, ale wtedy, kiedy w ogóle ten kierunek był uruchamiany, można było zgłosić weto. Niestety w Unii Europejskiej rządzi pieniądz i ci słabsi, ci mniejsi orientują się na tych, którzy te pieniądze dzielą, więc dopóki jest silna dominacja Niemiec, przy wsparciu Francji, to jest taka sytuacja jak w tej chwili”.
Pod koniec 2022 roku Solidarna Polska przyjęła uchwałę w sprawie wyjścia Polski z mechanizmów unijnej polityki klimatycznej i podjęcia działań na rzecz transformacji energetycznej zapewniającej bezpieczeństwo kraju. Niestety uchwała pozostała bez reakcji Prawa i Sprawiedliwości.
Marcin Warchoł: „Polska straciła już 33 MILIARDY ZŁOTYCH w samym 2022 roku na systemie EU ETS! Polacy tracą pieniądze płacąc znacznie wyższe rachunki za prąd i za ciepło, które są efektem opłat nakładanych na polskie przedsiębiorstwa przez unijny system ETS. 33 miliardy złotych to prawie cały rok finansowania programu 500 plus. Każda 4-osobowa rodzina straciła średnio 3,5 tys. zł przez ten europejski haracz, a według prognoz kwoty ściągane z Polski w ramach ETS w przyszłym roku mają przekroczyć aż 40 mld zł”.
23 marca 2023 roku Zbigniew Ziobro napisał: „Solidarna Polska domaga się zawieszenia unijnej polityki energetyczno-klimatycznej oraz wykorzystania polskiego bogactwa, jakim jest węgiel, dla uzyskania przewagi konkurencyjnej i utrzymania bezpieczeństwa energetycznego. Likwidacja prawie wszystkich polskich kopalni w sposób oczywisty uderza w miks energetyczny i bezpieczeństwo Polski, nie możemy się godzić na takie żonglowanie przepisami przez Komisję Europejską, rządzoną przez partię, do której należy Donald Tusk. To są nieodpowiedzialne działania, narzucane głównie przez Niemcy, będziemy chcieli od nich odejść. Jednym z głównych architektów tej polityki jest właśnie pan Donald Tusk i jego niemieccy przyjaciele”.
2. Mechanizm warunkowości
Wypowiedź z 30 lipca 2020 r., minister Zbigniew Ziobro trafnie zarysował w Telewizji Trwam plan eurokratów, którzy chcieli być nadzorcami Polski po to, by ograniczyć suwerenność. Posłuchajcie tej wypowiedzi i oceńcie, czy nie miał racji. Przewidział dokładnie to co się później stało. Przez przyjęcie mechanizmu warunkowości Bruksela otrzymała realne instrumenty szantażu Polski.
Co w tej sprawie zrobił premier Mateusz Morawiecki (pomimo sugestii, próśb, głosów rozsądku ze strony Solidarnej Polski i europosłów PiS takich jak Jacek Saryusz-Wolski, czy prof. Krasnodębski), cytuję red. Zbigniewa Parafianowicza z „Gazety Prawnej”: „W grudniu 2020 r. odbył się szczyt UE, na którym przyjęto (ze zgodą Polski) mechanizm warunkowości pozwalający blokować wypłacanie unijnych pieniędzy. Gdy talibowie z Parlamentu Europejskiego zaczęli wzywać Komisję Europejską do natychmiastowego zastosowania tego mechanizmu wobec Polski i Węgier, premier Morawiecki zapewniał, że jest on czysto teoretyczny i dotyczy tylko sytuacji, gdy fundusze są rozkradane. 1 stycznia 2021 r. weszło jednak w życie rozporządzenie, w którym wpisano, że „na mocy nowego rozporządzenia płatności z budżetu UE mogą być wstrzymywane w stosunku do krajów, w których stwierdzone naruszenia zasad praworządności utrudniają zarządzanie funduszami UE”. 11 marca 2021 r. Polska i Węgry zaskarżyły rozporządzenie do Trybunału Sprawiedliwości UE. A ten 16 lutego 2022 r. wydał orzeczenie, które skargę oddaliło”. Podsumowaniem tego artykułu red. Parafianowicz pokazuje skutki ulegania Brukseli i braku realizacji sugestii koalicjanta PiSu, czyli Solidarnej Polski: „Na początku sporu z UE o praworządność był tylko art. 7. Rząd Mateusza Morawieckiego zgodził się jednak na tyle nowinek, że w zasadzie można z powodzeniem uznać go za twórcę całej architektury regulacji pozwalających dyscyplinować państwa szantażem finansowym. Od mechanizmu warunkowości, przez zapisy klimatyczne połączone z funduszem na rzecz sprawiedliwej transformacji, po nieszczęsne kamienie milowe i kuriozalne przyznawanie się do niedostosowania do zapisów w Karcie praw podstawowych. Zwolennicy unijnego federalizmu powinni przyznać specjalne odznaczenia ekipie Mateusza Morawieckiego. Za zasługi dla pogłębiania integracji”.
Minister Marcin Warchoł z Solidarnej Polski pisał: „Unia Europejska zmierza szantażem finansowym do odebrania naszemu krajowi wolności i ograniczenia suwerenności pod pretekstem rzekomej praworządności. Jako Solidarna Polska ostrzegaliśmy przed tym i dzisiejszym wyrokiem TSUE dowodzi naszej racji”. Miał rację.
Źródła: 1, 2,
__
Przerywnik: „W grudniu 2020 roku przywódcy 27 unijnych państw zawarli podczas szczytu UE w Brukseli „kompromisowe” porozumienie polegające na tym, że Polska i Węgry zrezygnowały z zawetowania unijnego budżetu na lata 2021-2027 i Funduszu Odbudowy. Będą one powiązane z pozostającym w mocy niezmienionym rozporządzeniem o mechanizmie „pieniądze za praworządność”. W zamian oba kraje uzyskały jedynie niewiążącą prawnie deklarację szczytu UE, że rozporządzenie nie będzie stosowane zanim na temat jego zgodności z unijnym prawem wypowie się Trybunał Sprawiedliwości UE. […] Premier Mateusz Morawiecki osiągnięte porozumienie przedstawił wówczas w kategoriach sukcesu, podkreślając, że Polska otrzyma z budżetu UE 770 mld złotych. Według niego „pieniądze są bezpieczne, bo mechanizm warunkowości został ograniczony bardzo precyzyjnymi kryteriami”, które jakoby blokują wykorzystanie mechanizmu przeciwko Polsce”. (Źródło: 1)
Czy był to sukces? Mamy połowę maja 2023 roku – pieniędzy z KPO do dzisiaj nie otrzymaliśmy, piętrzą się jednak kolejne żądania Unii Europejskiej.
__
3. Kwestia sprzeciwu wobec KPO
Może najpierw, czym jest KPO: „słyszymy o tym, że KPO to bezzwrotna dotacja i większość Polaków jest przekonana, że dostajemy darmowe pieniądze”. „Przecież to nie jest żadna darmowa darowizna, to są pieniądze, które będą pochodzić z zasobów własnych UE, środków, które UE zaciągnęła w ramach kredytu, na który my jako Polacy będziemy się składać przez kolejne 45 lat. I według szacunków ekspertów składka nas, Polaków wszystkich, czyli polskiego państwa, będzie co najmniej trzy razy wyższa niż te pieniądze, które dostaniemy. Pokazuje się to, co mamy dostać, a ukrywa się to, co będziemy musieli wpłacać (…). Czyli to nie jest żaden prezent, żadna darmowa darowizna jak to słyszałem, tylko to jest bardzo wysoko oprocentowana, ukryta pożyczka (…). Nie są to żadne darowane pieniądze i trzeba z tym kłamstwem skończyć raz na zawsze (…). Według wyliczeń ekspertów, mamy ekspertyzy, będzie to kwota co najmniej trzykrotnie wyższa, czyli dostaniemy 100 mld zł z kawałkiem, będziemy musieli zapłacić ponad 300 mld zł za to samo (…)” – minister Ziobro.
Solidarna Polska od początku podkreślała, że Unia Europejska będzie chciała szantażować i wymuszać zmiany w obszarach, w których nie sięgają jej kompetencje. I właśnie poprzez KPO zyskała narzędzie szantażu. W ciągu ostatnich miesięcy Komisja Europejska działała metodami zorganizowanej grupy przestępczej, bezprawnym szantażem wymuszając zmiany w polskim porządku prawnym, sprzecznym z polską suwerennością. Ministerstwo Sprawiedliwości kierowane przez lidera Suwerennej Polski oświadczyło, że nie będzie uczestniczyć w pisaniu ustaw pod dyktando brukselskich urzędników.
„Apelujemy o wstrzymanie ratyfikacji decyzji o powiększeniu zasobów własnych UE i przeprowadzenie w Polsce debaty z udziałem ekspertów” – to słowa ministra Ziobro z marca 2021 roku. Podkreślił wówczas, że przewidziany mechanizm to droga do “tworzenia państwa federacyjnego Unii Europejskiej”. Miał rację. „Apelujemy o wstrzymanie prac nad dalszą ratyfikacją tego dokumentu i przeprowadzenie w Polsce poważnej, rzetelnej debaty z udziałem ekspertów na temat wszelkich konsekwencji dla państwa polskiego, dla polskiej gospodarki, dla sytuacji ekonomicznej naszych rodaków w dłuższej perspektywie” – mówił.
Minister Ziobro pod koniec 2020 roku żądał, by polski premier zawetował mechanizm warunkowości. Tak się nie stało. A teraz UE wysyła Polsce sygnał: jeżeli będziecie popierać rząd Zjednoczonej Prawicy, nie dostaniecie od nas pieniędzy. Już w czerwcu 2018 roku Rafał Trzaskowski mówił: „pieniądze z UE będą mrożone; zostaną odmrożone, gdy Platforma wygra wybory” (1), „To polskie pieniądze, które oni zablokowali w Brukseli tym swoim uporem poprzez walkę z praworządnością. Jeśli zmienilibyśmy tę władzę, a ja miałbym na coś wpływ, to jestem to w stanie załatwić z dnia na dzień” – mówił w październiku 2022 roku Donald Tusk. Innymi słowy, czołowi politycy opozycji wprost przyznali, że UE wpływa na wybory w Polsce, oczekują od Polaków wyboru popleczników Donalda Tuska. Co należy zaznaczyć – Platforma Obywatelska jest członkiem Europejskiej Partii Ludowej, czyli partii, która rządzi dziś Unią Europejską. To politycy polskiej opozycji w wielkiej mierze odpowiadają za procedurę blokowania środków finansowych dla Polski.
I o tym również minister Ziobro wielokrotnie wspominał: „Od początku mówiłem, że pieniędzy z KPO nie będzie. Niemcy toczą grę o to, aby Donald Tusk wrócił do rządu w Polsce, ponieważ chcą mieć rząd, który będzie realizował ich cele, rząd kolonialny w Polsce. I dlatego blokują KPO”.
Aby jakiekolwiek środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) podpłynęły do Polski, mieliśmy spełnić określone wymagania, tak zwane kamienie milowe, które de facto okazały się szantażem ze strony UE względem Polski. Rząd Mateusza Morawieckiego zobowiązał się do realizacji 115 kamieni milowych, a w sumie do spełnienia około 300 różnego rodzaju wymagań, w tym do pozatraktatowej ingerencji Unii Europejskiej w polski wymiar sprawiedliwości. Cytując Business Insider: „Nowy podatek dla właścicieli samochodów, wysłanie na orbitę pierwszego polskiego satelity, niższe pensje dla milionów Polaków czy więcej płatnych dróg w całym kraju. To tylko niektóre kamienie milowe, na które rząd zgodził się, gdy składał w Brukseli polski KPO. O konieczności zmian w sądach słyszał każdy. O innych warunkach już niekoniecznie”.
4. Zmuszanie Europejczyków do zakupu samochodów elektrycznych
Parlament Europejski podjął decyzję, by zakazać rejestracji aut spalinowych od 2035 roku. Już od 2030 roku mają obowiązywać zaostrzone limity emisyjne dla nowych samochodów. To oznacza, że samochody będą drożeć. Forsowanie przez UE samochodów elektrycznych i próba wyeliminowania samochodów spalinowych, zmierza do tego, by Polacy nie tylko przepłacali, ale i dopłacali do wielkich zachodnich koncernów samochodowych. Kwestia zakazu sprzedaży i rejestracji nowych samochodów spalinowych miała być zawarta w tzw. „kamieniach milowych”. Ostateczna treść tzw. kamieni milowych nie była przedmiotem ustaleń ani rządowych, ani politycznych z Solidarną Polską.
Solidarna Polska postulowała skierowanie w tej sprawie skargi do TSUE, bowiem ten akt prawny jest elementem pakietu „Fit for 55”, który znacząco wpływa na suwerenność energetyczną państwa członkowskiego, a zatem powinien być przyjęty jednomyślnie. Solidarna Polska wielokrotnie wypowiadała się przeciwko zakazowi sprzedaży/rejestracji samochodów spalinowych. Zakaz rejestracji samochodów spalinowych oznacza bardzo duże ograniczenie, wykluczenie dla zwykłych ludzi, których nie stać na nowy samochód elektryczny.
Co PiS zrobił w tej sprawie? Cytuję za „Gazetą Prawną”: „W czerwcu 2022 roku minister klimatu Anna Moskwa na Twitterze napisała, że „Polska wyraziła zdecydowany sprzeciw w czasie Rady UE wobec propozycji zakazu rejestracji aut spalinowych od 2035 r.”. Tak. Wyraziła zdecydowany sprzeciw. A następnie – zapewne płacząc i pozostając niezłomną w tym sprzeciwie – na regulację się zgodziła”.
5. Przeciwko federalizacji Unii Europejskiej
Parlament Europejski prowadzi bardzo intensywne prace nad zmianą traktatów europejskich i postuluje to, co w swym programie przygotował rząd niemiecki. To stworzenie państwa federalnego zamiast organizacji międzynarodowej, jaką jest Unia Europejska i likwidację państw narodowych. Nie ma na to zgody Suwerennej Polski, bo przyjęcie takiego traktatu oznacza de facto rezygnację z suwerenności na rzecz pełnej władzy Berlina nad Polską. Dziś władze Komisji Europejskiej są oderwane od mechanizmów kontroli demokratycznej, więc Komisja może lekceważyć interesy finansowe Polaków. Urzędnicy UE są gotowi narzucać nam rozwiązania uderzające w nasze kieszenie. W grudniu 2021 roku w kontekście zagadnienia federalizacji Unii Europejskiej Zbigniew Ziobro przytoczył zapisy umowy koalicyjnej nowego niemieckiego rządu, który przejmował władzę w kraju. W dokumencie tym jest mowa o poparciu powołania Konwentu Konstytucyjnego i prac dążących w kierunku takiego rozwoju UE, by stała się federalnym państwem europejskim. „To potwierdziło moje ostrzeżenia. Celem ma być europejskie, kierowane przez estabilishment UE superpaństwo. Chodzi o to, by Polska poddała się projektom, które są niebezpieczne dla naszej wspólnoty w Europie. Temu służy też rozpoczynający się teraz gospodarczy szantaż Polski. Polacy, podobnie jak wielu obywateli UE z innych państw, wcale nie chcą „by ich kraj był krajem związkowym UE”. – Bo konsekwencją byłoby wyrównanie różnic kulturowych i wymuszenie jednolitej polityki w prawie wszystkich dziedzinach” – powiedział wówczas lider Suwerennej Polski, miał rację.
Wypowiedź kanclerza Niemiec z 8 maja 2023 roku jasno wytyczyła drogę, którą chcą pójść federaliści. Forsowane przez Niemcy radykalne ograniczenie zasady jednomyślności oznacza złamanie podstawowej zasady równości państw Unii Europejskiej. To krok w kierunku przebudowy Unii Europejskiej w jedno państwo. Nowe rozwiązania ustrojowe przekazują Brukseli (jako pośrednikowi Niemiec) prawo do prowadzenia polityki zagranicznej, fiskalnej, podatkowej, energetycznej, edukacyjnej (moralnej), środowiskowej, kulturalnej, bezpieczeństwa czy obronnej – zabierając je Polsce wraz z prawem weta w tych sprawach. To zagrożenia dla suwerenności Polski. Niemcy zmierzają ku ograniczeniu polskiej suwerenności i Suwerenna Polska zamierza się temu stanowczo przeciwstawić.
Chcemy Unii Europejskiej jako Europy ojczyzn – ściśle współpracujących ze sobą, szanujących się suwerennych państw. Nie zaś jednego państwa i likwidacji państw członkowskich, jak proponują Niemcy #SuwerennaPolska pic.twitter.com/dehGfpkv0J
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) May 3, 2023
Dziś wygrana opozycji oznaczać będzie rewolucyjną zmianę podejścia Polski do federalizacji UE. Koalicja Donalda Tuska i Lewicy będzie dążyć do likwidacji państwa polskiego, kosztem państwa Unii Europejskiej:
6. Utrzymanie polskich kopalń, walka o polski węgiel
Szaleńcza polityka klimatyczna Unii Europejskiej prowadzi do zubożenia nie tylko mieszkańców Śląska, ale całej Polski i innych krajów w Unii Europejskiej. Agresja Rosji na Ukrainę pokazała, jak ważna jest suwerenność energetyczna. Polska dysponuje olbrzymimi zasobami węgla kamiennego i brunatnego, które należy wykorzystać. Inwestycje w nowoczesne kopalnie to tania energia i bezpieczeństwo dla Polaków. Węgiel stanowi istotny element polskiej energetyki, który powinien służyć wielu pokoleniom. Odpowiedzialne państwo dba o racjonalną dywersyfikację źródeł energii oraz szanuje społeczność górniczą, która od wieków jest wzorem pracowitości i oddania interesom narodowym.
Polityka Unii Europejska nacechowana jest ideologią klimatyczno-energetyczną. W ramach spekulacyjnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla (ETS) w zeszłym roku polskie przedsiębiorstwa musiały zapłacić 33 miliardy złotych dodatkowych opłat. W tym roku unijny podatek wyniesie jeszcze więcej, aż 40 miliardów. W dodatku Parlament Europejski pracuje obecnie nad rozporządzeniem dotyczącym emisji metanu. Jeśli wejdzie ono w życie w obecnym kształcie, wiele polskich kopalń zostanie zamkniętych, a pracę stracą tysiące osób.
Zdaniem Solidarnej Polski inwestycje w górnictwo są gwarancją bezpieczeństwa energetycznego Polski. „Węgiel i nowoczesne górnictwo to przyszłość Polski. Warto inwestować w polskie kopalnie, bo są one gwarancją bezpieczeństwa energetycznego Polski. Polska ma ogromne zasoby węgla, a gdyby nie błędna, ideologiczna polityka Unii Europejskiej, nie musielibyśmy go od nikogo kupować. To polityka, która de facto realizowała porozumienie Niemiec z Rosją Putina i narzucała ją także Polsce” – mówił minister Zbigniew Ziobro. Miał rację.
Warto przypomnieć, że zgodnie z planami wygaszania sektora górniczego przewiduje się zamknięcie polskich kopalń do 2049 r. Przed wojną na Ukrainie został przyjęty przez rząd plan zamykania poszczególnych kopalń, który jest przedmiotem notyfikacji w Komisji Europejskiej. Innymi słowy – to droga śladem wytyczonym przez brukselskich ideologów, ekoszaleńców. Temu właśnie Solidarna Polska się przeciwstawia.
„Solidarna Polska od kilku lat zwraca uwagę, że nie możemy się godzić na presję UE, która zmierza do tego, żeby likwidować polskie górnictwo – węgla brunatnego, jak i kamiennego. W konsekwencji likwidować polską energetykę węglową. Dlatego, że energetyka węglowa jest najtańsza w Europie. To jest mit, że wiatraki czy fotowoltaika to tańszy prąd” – powiedział Ziobro, przypominając, że wiatraki nie pracują cały czas i w efekcie prąd z nich wytwarzany wymaga dotacji.
„– My nie mówimy, że nie należy tworzyć miksu energetycznego i korzystać też z innych form pozyskania energii. Ale uważamy, że podstawą powinna być najtańsza energia dla Polaków, która gwarantuje nam do tego bezpieczeństwo energetyczne. A Polska jest krajem o ogromnych zasobach węgla brunatnego, jak i kamiennego, które mogą dawać nam przewagę. Drogi prąd to nie tylko droższe życie i inflacja, o czym się przekonujemy. Ale drogi prąd to także mniejsza konkurencja polskiego przemysłu” – powiedział lider Solidarnej Polski.
Konsekwencja. „Komentując wyniki ostatniej Rady Europejskiej, stwierdziłem, że Donald Tusk de facto zgodził się na likwidację energetyki węglowej w Polsce (dekarbonizację). W odpowiedzi premier zarzucił mi kłamstwo. Ale fakty są nieubłagane: Donald Tusk podczas szczytu nie zawetował dalszego pogłębienia polityki klimatycznej (antywęglowej). A to oznacza faktyczną zgodę na dekarbonizację” – to wypowiedź ministra Ziobro z 14 kwietnia 2014 roku, kiedy przestrzegał przed przyjmowaniem polityki klimatycznej UE. Miał rację.
7. Za obroną polskich lasów przed prywatyzacją
Pół miliona podpisów pod projektem ustawy zebranych w tydzień czasu. To rekord. W takim czasie Solidarna Polska złożyła w Sejmie projekt ustawy „W Obronie Polskich Lasów”. Powód? Komisja Europejska chce przejąć wyłączne kompetencje Polski w zarządzaniu leśnictwem. To nie tylko wbrew traktatom, to także oznacza upadek polskiego przemysłu drzewnego i gigantyczny wzrost cen drewna. Według Traktatu z Lizbony o leśnictwie decyduje wyłącznie kraj członkowski. Teraz Komisja Europejska chce oddać zarządzanie polskimi lasami unijnym urzędnikom. Kolejna decyzja przeciwko suwerenności państw członkowskich w Unii Europejskiej. Warto zauważyć, że w podobnym czasie swoje projekty obywatelskie składały partie opozycyjne – Platforma Obywatelska i Lewica – w kilka miesięcy nie zebrali nawet połowy tego co Solidarna Polska wraz z leśnikami w tydzień.
Platforma Obywatelska już kiedyś chciała prywatyzacji lasów, dziś europosłowie PO (Bartosz Arłukowicz, Ewa Kopacz) i PSL (Adam Jarubas) znów otwierają drogę swoim głosowaniem do zamachu na Lasy Państwowe. Narzucone przez Komisję Europejską nowe rozwiązania zaowocują negatywnymi skutkami dla różnorodności biologicznej, możliwości adaptacji lasów do zmian klimatu, a przede wszystkim znacząco ograniczą podaż drzewa i spowodują wzrost jego cen.
Najważniejsze postulaty projektu Solidarnej Polski?
– Polska zachowuje wyłączną kompetencję do ochrony i gospodarowania państwowymi lasami.
– Władze są obowiązane do zachowania dziedzictwa narodowego lasów.
– Władze nie mogą podejmować działań zmierzających do nadawania Unii Europejskiej kompetencji w zakresie gospodarowania lasami.
„Gigantyczny rekord — 500 tysięcy podpisów w zaledwie 7 dni — mimo wstrętnych ataków ze strony Donalda Tuska, Janiny Ochojskiej i mediów polskojęzycznych, które usilnie atakują Lasy Państwowe i leśników, którzy etos walki o dobro przyrody wpisany mają w swój kod DNA. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w zbiórkę podpisów, szczególnie leśnikom, samorządowcom, ochotniczym strażom pożarnym, które tak licznie współpracują z leśnikami każdego dnia. Myślę, że to doskonały czas, by poprosić kierownictwo polityczne państwa, aby jeszcze w tej kadencji przeprowadzić tę ustawę przez Sejm, albo przynajmniej rozpocząć pierwsze czytanie po to, aby zabezpieczyć interesy Lasów Państwowych” — mówił podczas konferencji rzecznik prasowy LP, Michał Gzowski.
8. Wypowiedzenie Konwencji Stambulskiej
Konwencja stambulska została przez Polskę podpisana w 2012, a ratyfikowana w 2015 r. Ministerstwo Sprawiedliwości wystąpiło z inicjatywą wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej, ponieważ w dokumencie zostały wprowadzone szkodliwe rozwiązania ideologiczne. Jednym z nich jest pojęcie tzw. płci społeczno-kulturowej stawiane w opozycji do płci biologicznej. Wedle tej koncepcji, biologia nie determinuje tego, czy ktoś jest kobietą, czy mężczyzną, tylko jest to kwestią wyboru społeczno-kulturowego, którego każdy może dokonać. Wiąże się z tym założenie, że należy zmieniać edukację dzieci w szkołach. Niestety, w marcu 2023 roku padło: „Absolutnie nie będziemy wypowiadać konwencji stambulskiej” – oświadczyła minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg (PiS). Dodała, że jej słowa sprzed 2 lat o przygotowaniach do wypowiedzenia konwencji były „na miękko”.
– „Konwencja Stambulska pod względem ścigania sprawców przestępstw jest zbędna. Pozostaje w sprzeczności nie tylko z pewnym systemem wartości, ale również z konkretnymi prawami konstytucyjnymi oraz zobowiązaniami międzynarodowymi, m.in. Konwencją Praw Dziecka. Właśnie dlatego powinna zostać wypowiedziana” – stwierdził wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, prezentując wniosek, który został przekazany do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Wiceminister z Solidarnej Polski zaznaczył, że zapisy Konwencji Stambulskiej promują ideologię gender i są sprzeczne m.in. z zapisanym w Konstytucji RP prawem rodziców do wychowania dzieci, zapewnienia im wychowania moralnego czy religijnego zgodnie z własnymi przekonaniami. Dodał, że w sprzeciwie wobec Konwencji Stambulskiej nie jesteśmy sami. Konwencja nie została ratyfikowana przez kraje Rady Europy, m.in. Węgry, Czechy, Słowację, Litwę, Łotwę, Wielką Brytanię i Lichtenstein, a także przez Stany Zjednoczone, Kanadę i Japonię.
Z tymi stwierdzeniami zgadzał się Kacper Płażyński z PiS, który stwierdził: „W konwencji [stambulskiej] zawarte są pewne sformułowania ideologiczne, które podążają w modernistycznym trendzie rozumienia, czym jest rodzina. Jest tam dużo nowomowy, która może być wykorzystywana chociażby przed europejskimi trybunałami”. Dlaczego zatem do dnia dzisiejszego ta konwencja nie została wypowiedziana?
17 lutego 2023 roku Parlament Europejski przyjął raport, w którym wezwał UE do ratyfikowania konwencji stambulskiej. Europosłowie domagają się też ratyfikowania konwencji przez państwa członkowskie, które dotychczas tego nie zrobiły. Przeciw ratyfikacji przez UE konwencji stambulskiej i ponownie za jej wypowiedzeniem przez Polskę opowiedzieli się działacze Solidarnej Polski.
9. Walka z prześladowaniami ze względu na wiarę
Podczas skrajnie wulgarnych, feministycznych protestów proaborcyjnych – wspieranych przez Platformę Obywatelską, Lewicę, PSL i Polskę 2050 – doszło do setek dewastacji i przestępstw z nienawiści, które wymierzone były w wiernych Kościoła katolickiego. Posłowie tacy jak Sławomir Nitras podsycali atmosferę mówiąc o „opiłowywaniu katolików”, a Donald Tusk robił sobie zdjęcia z Martą Lempart i klaskał kiedy Leszek Jażdżewski szydził z katolików. Solidarna Polska wystąpiła wówczas z propozycją zmian w Kodeksie karnym, pod projektem „w Obronie Chrześcijan” zebrano prawie 400 000 podpisów. „Mniejszy koalicjant” pokazał aktywność swoich struktur w całym kraju i to, że nie boi się wyjść do Polaków nawet z bardzo trudnym tematem.
Warto zacytować wpis red. Jana Bodakowskiego z Mediów Narodowych: „W Polsce katolicy traktowani są zbyt często jak kasta pariasów pozbawionych praw, których ateiści i inni wrogowie katolicyzmu mogą bezkarnie prześladować. Sprawcy napadów na kościoły, na katolików, zakłócania mszy, uniemożliwiania wiernym modlitwy, wandale niszczący miejsca kultu (w tym zabytkowe kościoły i kaplice) są bezkarni, co niebywale ich rozzuchwala. PiS bezczynnie na to patrzy. Na szczęście koalicjant PiS partia Zbigniewa Ziobry Solidarna Polska chce tak zmienić przepisy prawa by wolność religijna katolików (i wszystkich innych wyznań) była w Polsce szanowana i chroniona, by agresja wobec katolików nie była bezkarna”.
„W Polsce dochodzi do coraz częstszych ataków na osoby duchowne, znieważenia przedmiotów czci religijnej, czy zakłóceń obrzędów religijnych. Proponowane przez nas przepisy mają gwarantować realną ochronę wolności sumienia. Ich celem nie jest zaostrzenie kar, ale doprowadzenie do sytuacji, w której za profanacje oraz za zakłócenie obrzędów religijnych, sprawcy będą ponosić odpowiedzialność” – mówił Mateusz Wagemann, pełnomocnik komitetu inicjatywy ustawodawczej. „Stajemy w obronie wolności religijnej. Tak katolików, jak protestantów, czy np. wyznawców judaizmu. Dziś osoby wierzące są coraz częściej nękane i szykanowane. Dochodzi do napaści na kościoły, przerywane są Msze Święte, profanowane symbole wiary. Procesje, nabożeństwa spotykają się z atakami bezkarnego barbarzyństwa. Czas postawić temu tamę!” – mówił minister Zbigniew Ziobro.
10. Brak zgody na „piątkę dla zwierząt”
W 2020 roku Solidarna Polska uratowała poparcie dla Zjednoczonej Prawicy wśród rolników, bardzo mocno nadszarpnięte pomysłem wprowadzenia tzw. „piątki dla zwierząt”. We wrześniu 2020 roku w głosowaniu za jej przyjęciem głosowało 356 posłów, 75 było przeciw, a 18 wstrzymało się od głosu. Przeciwko zmianom zagłosował rownież minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, kosztowało go to stanowisko ministerialne (w podobnej atmosferze dwa lata wcześniej zdymisjonowano śp. ministra prof. Jana Szyszko, jednego z najwybitniejszych polskich polityków po 1989 roku – który wówczas powiedział: „Realizowałem tutaj w stu procentach program PiS”, „Widocznie tak musiało być”. – Decyzja należy przecież do pana premiera”).
„Ubolewam, że niektórzy posłowie klubu PiS głosowali za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt” – komentował wówczas Radosław Fogiel, który również dzisiaj atakuje Suwerenną Polskę. Być może Pan Fogiel zapomniał, że to z inicjatywy Patryka Jakiego, wówczas ministra Solidarnej Polski, Sejm RP uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt. Posłowie zadecydowali wówczas o zwiększeniu kar za znęcanie się nad zwierzętami. Oprócz surowszych kar więzienia sądy mogą orzekać wobec sprawcy obligatoryjną nawiązkę na cel związany z ochroną zwierząt w wysokości od 1 tys. do nawet 100 tys. Wówczas wprowadzono zmianę zgodnie z którą uśmiercanie zwierzęcia dokonane ze szczególnym okrucieństwem grozi nawet 5 lat więzienia.
W 2022 roku padło zdanie: „tzw. piątka dla zwierząt odeszła już w niepamięć” – powiedział wówczas PAP wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Wcześniej stwierdził, że „rząd nie wróci do „Piątki dla zwierząt” w takim kształcie, o jakim dyskutowano”. A co się stało z ustawą? Po tym jak propozycje wywołały duże protesty środowisk rolniczych, Senat wprowadził do nowelizacji poprawki, ale nie zostały one poddane pod głosowanie w Sejmie, a więc nie mógł zakończyć się proces legislacyjny noweli w parlamencie, by mogła trafić na biurko prezydenta i po jej ewentualnym podpisaniu wejść w życie. Nie będziemy tęsknić za tą ustawą.
Tuż po głosowaniu nad „piątką dla zwierząt” liberalne media wieszczyły rozpad Zjednoczonej Prawicy. Nie doszło do tego, Solidarna Polska z grupą wielu posłów PiS, uratowała sytuację.
Na koniec film z portalu pch24.pl i jego opis: „Zmiany w ustawie o ochronie zwierząt uderzą nie tylko w kolejną gałąź polskiego rolnictwa i prawo własności prywatnej, ale jako ideologiczny taran utworzą wyłom torujący koryfeuszom zielonej rewolucji drogę do dalszej kolonizacji serc i umysłów. Dzisiaj hodowla zwierząt na futra, jutro chów klatkowy, wyroby skórzane i przemysłowa produkcja mięsa. Ta ustawa to pierwszy krok na drodze do animalizacji człowieka, który sam ustawi się na równi ze zwierzęciem. Konsekwencje takiego antropologicznego odwrócenia mogą okazać się opłakane w skutkach”. Film opublikowano we wrześniu 2020 roku, w marcu 2023 roku dowiadujemy się, że Rafał Trzaskowski podpisał się pod programem wprowadzającym ograniczenia w jedzeniu mięsa.
11. Ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci
19 listopada 2019 roku do Trybunału Konstytucyjnego wpłynął wniosek ws. niezgodności przepisów ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, które dopuszczały przeprowadzanie aborcji w przypadku wady płodu. Wniosek poparło 118 posłów, w tym posłowie Solidarnej Polski. Trybunał Konstytucyjny 22 października 2020 orzekł, że artykuł 4a ust 1 punkt 2 Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży – jest niezgodny z art. 38 (zasada ochrony życia) oraz z art. 31 ust. 3 konstytucji (zasada proporcjonalności). Co to oznacza? Że nie można zabijać chorych dzieci. Nie zmieniło się prawo, to TK wskazał, że dotychczas obowiązujące prawo było niezgodne z Konstytucją. Dlaczego nie można było zmienić ustawy w normalnym trybie?
Fakt: prawo do życia jest podstawowym prawem każdego człowieka 👈 pic.twitter.com/jvY06g2mJJ
— Suwerenna Polska (@Suwerenna_POL) March 24, 2023
Przypomnijmy, że Solidarna Polska już na początku swojego istnienia przedstawiła projekt ustawy zakazujący zabijania chorych dzieci. Projekt był wynikiem współpracy ze środowiskami pro-life, które zebrały ponad 600 tys. podpisów pod projektem znoszącym prawo do aborcji w Polsce. Poseł Solidarnej Polski w 2012 argumentował w Sejmie: „Wysoka Izbo! Do eugeniki odwoływał się nie kto inny, tylko Adolf Hitler, który dokonywał czystek, usuwając nie tylko osoby chore, niepełnosprawne, ale także dokonując aborcji dzieci, które nie pasowały mu do jego polityki. Dzisiejsza debata jest także odpowiedzią na pytanie o państwa stosunek do tych spraw, pytanie o to, czy będziecie się chować za dyscypliną partyjną, za panem premierem, za panem prezydentem, czy też podejmiecie to, co powinniście podjąć, rozstrzygniecie te sprawy we własnym sumieniu. Nie kto inny jak Jan Paweł II błogosławiony, do którego się odwołuje Platforma, bardzo często w swoich wystąpieniach, w ˝Evangelium vitae˝ odnosił się do spraw decyzji parlamentu dotyczącej przerywania ciąży, mówił, że ˝jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów˝. I z tą myślą z ˝Evangelium vitae˝ błogosławionego Jana Pawła II pozostawiam wszystkich państwa, w szczególności posłów Platformy, przed decyzją o tym, jak zagłosują w piątkowym głosowaniu”.
Co w kwestii zakazu zabijania nienarodzonych, chorych dzieci mówiła poseł Joanna Lichocka, która atakuje dziś Suwerenną Polskę? Podam cytat ze strony Fundacji Pro „Prawo do Życia”: „Posłanka Joanna Lichocka powiedziała w trakcie spotkania z wyborcami, że zakaz aborcji niepełnosprawnych dzieci jest „nieludzki”. Dodała również, że obecne prawo, na mocy którego każdego roku morduje się w polskich szpitalach ponad 1000 dzieci, „bardzo dobrze chroni życie”. Domagamy się natychmiastowych przeprosin za te skandaliczne słowa oraz natychmiastowego przyjęcia projektu ustawy zakazującego aborcji eugenicznej”.
Poniżej zdjęcie ze strony fundacji broniącej życia:
Inna osoba, która skompromitowała się przy tym temacie: „Czy żałuję, że podpisałam się pod wnioskiem do TK? Tak, żałuję. Kiedy się podpisywałam pod tym wnioskiem, nie przewidziałam konsekwencji. Nie przemyślałam tego. Nie sądziłam, że może to wywołać takie emocje” – mówiła posłanka oraz była wiceminister rozwoju, pracy i technologii Iwona Michałek z Porozumienia Jarosława Gowina. Całe szczęście Porozumienia już praktycznie nie ma. A katolicy, konserwatywni wyborcy powinni pamiętać kto stawał w obronie życia. Pamiętać też należy, że ABORCJA ZAWSZE JEST ZABICIEM CZŁOWIEKA.
12. Hospicja perinatalne;
Na początku 2021 roku Solidarna Polska zaproponowała dyskusję w ramach Rady Koalicji Zjednoczonej Prawicy na temat projektu ws. hospicjów perinatalnych. projekt „Za życiem” jest formą wsparcia rodziców, którzy spodziewają się dziecka z wadą śmiertelną. Hospicja perinatalne udzielają pomocy matkom, u których wykryto wadę letalną płodu, a także ich rodzinom. Jako przykładowe wady tego rodzaju często bywają wymieniane niektóre trisomie autosomalne (zespół Pataua, zespół Edwardsa). Pacjenci spotykają się w hospicjum, gdzie przygotowywani są do porodu, odbywają go, a potem pozostają na oddziale neonatologicznym.
Minęły dwa lata, niestety do dzisiaj ten ważny projekt zamarza w rządowej zamrażarce. Twarzą projektu jest minister Michal Wójcik, który opisywał go w mediach: „Pierwszym założeniem projektu jest konieczność poinformowania matki przez lekarza, że może skorzystać z opieki w hospicjum. Jak dodał, kobiety, u dzieci których stwierdzono wady letalne, nie zostaną same. Podkreślił, że decyzja o skorzystaniu z opieki hospicjum będzie prawem kobiety, a nie obowiązkiem. W hospicjach będzie świadczona pomoc zarówno lekarska, jak i psychologiczna” – dodał.
Jak czytamy w „Gazecie Prawnej”: „Główne założenia projektu ustawy ws. hospicjów perinatalnych Wójcik przedstawił w piątek. Jak poinformował, w projekcie znalazły się zapisy o utworzeniu w szpitalu koordynatorów opiekujących się ciążą obarczoną wadą letalną, a także konieczność poinformowania matki przez lekarza, że może skorzystać z opieki w hospicjum. Projekt zakłada także powstanie odrębnych sal dla kobiet w ciąży z wadą letalną. „Starajmy się być empatyczni” – dodał Wójcik. „Nie powinna na tej samej sali przebywać kobieta, która ma wiedzę, że jej dziecko urodzi się z wadą śmiertelną, czasem będzie żyło kilka minut, czasem kilka godzin i leży koło radosnej matki, która wie, że urodzi się dziecko zdrowe; to jest dodatkowe obciążenie psychiczne dla tej kobiety, my nie możemy na to pozwolić” – podkreślił minister.
Projekt reguluje także kwestie pochówku dziecka, które umrze po porodzie. Polityk zaznaczył, że obecnie takich hospicjów jest kilkanaście, ale są regiony w Polsce, gdzie takich placówek nie ma, a ludzie nie wiedzą o ich istnieniu”.
Niestety poza brakiem reakcji na propozycję Solidarnej Polski, w 2022 roku rząd wydał na hospicja perinatalne dwa razy mniej niż w latach przed zaostrzeniem zakazu aborcji. W 2022 r. na wsparcie rodzin, w których ma się urodzić śmiertelnie chore dziecko, wyniosły one ok. 216 tys. zł (NFZ wskazuje, że rozliczenia jeszcze trwają, więc ta kwota może urosnąć). W 2020 r. było to 440 tys. zł, a w 2021 r. niemal 500 tys.
Na koniec warto przywołać ten cytat: „- Spotkałam wielu rodziców, którzy dowiadywali się w czasie ciąży o strasznej diagnozie wady letalnej dziecka i jedyne rozwiązanie jakie im przedstawiano, to „pozbądźcie się problemu”. Opieka paliatywna polega na tym, że z godnością traktujemy tego małego człowieka i z godnością pozwalamy mu odejść. Hospicjum zatroszczyło się o wszystko czego potrzebowaliśmy” – powiedziała Marta Witecka, mama śp. Esterki z zespołem Edwardsa.
13. Ochrona wolności słowa w Internecie
Usunięcie z Facebooka konta Konfederacji jest skrajnym przykładem cenzury w Internecie. Nie każdy musi się zgadzać z ich programem, ja również się z nim nie zgadzam do końca, ale uważam, że jako legalnie działająca w Polsce partia polityczna nie powinni być odcinani od kontaktów ze swoimi wyborcami w mediach społecznościowych, które docierają do milionów i mają wielki wpływ na wynik wyborczy. Takie działania powinny być zakazane, a nawet największe korporacje powinny dopasować się do obowiązującego w Polsce prawa.
Propozycję ustawy wprowadzającej wolność słowa przed cenzurą wielkich korporacji zaproponował minister Sebastian Kaleta. Jakie to propozycje? „Serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać wpisów ani blokować kont polskich użytkowników, jeśli zamieszczone w nich treści nie łamią polskiego prawa. Za naruszenie tej zasady serwisom będą grozić surowe kary. Przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowe przepisy mają chronić konstytucyjne prawo do wolności słowa, a także dobra osobiste osób naruszane przez anonimowych użytkowników internetu”.
„Te przepisy są bardzo potrzebne, szczególnie w roku wyborczym, kiedy debata polityczna jest bardziej intensywna” – wskazał Sebastian Kaleta. Zwrócił uwagę, że jeżeli ustawa nie wejdzie w życie, globalne platformy mogą ingerować w wybory. „Platformy typu YouTube, Twitter, Facebook są swego rodzaju współczesną agorą. Państwo powinno dbać o to, by szanowano prawo polskich obywateli do wolności wypowiedzi i pozyskiwania informacji. Media z całego świata pytają o ustawę wolnościową, bo dostrzegają w niej ciekawe rozwiązania, których nie ma w innych państwach” – dodał.
Wprowadzenie w życie tych przepisów zapewniłoby użytkownikom mediów społecznościowych poczucie, że ich prawo do wolnej debaty i wyrażania poglądów będzie chronione przed arbitralnym usuwaniem treści czy ich moderacją, która np. nie wpisuje się w wizję światopoglądową właściciela danego serwisu. Trzeba ograniczyć praktyki blokowania dostępu Polaków do poglądów, z którymi chcieliby się zapoznać. Wielkie korporacje kształtują obraz świata zgodny ze swoim przekonaniem. Nowa ustawa ma zapewnić Polakom korzystanie z wolności słowa i prawa do informacji. Niestety, ustawa utknęła w sejmowej zamrażarce, zablokowana.
14. Obrona dostępu do gotówki
Nowy Ład, którego twarzą jest premier Mateusz Morawiecki wprowadza zmiany w obrocie gotówką. Zgodnie z nimi od 1 stycznia 2024 r. będą obowiązywały następujące limity transakcji gotówkowych: dla przedsiębiorców – limit płatności gotówką 8000 zł w ramach jednej transakcji z innym przedsiębiorcą; dla konsumentów – limit płatności gotówką 20 000 zł w ramach jednej transakcji z przedsiębiorcą. Przeciwko temu buntuje się Solidarna Polska.
„W trosce o wolność, bezpieczeństwo i tożsamość kulturową proponujemy zachowanie obecnych status quo i zniesienie tych limitów, które proponuje Polski Ład” – powiedział wiceminister sprawiedliwości, poseł SP Marcin Warchoł, podczas wspólnej konferencji prasowej z posłem PiS Andrzejem Kosztowniakiem, przewodniczącym Komisji Finansów Publicznych, który zapowiedział projekt ustawy o wolności posługiwania się gotówką w Polsce. Warchoł zauważył, że obrót gotówką to gwarancja bezpieczeństwa, a przedstawiany projekt ustawy powstał w trosce właśnie o zachowanie gotówki.
Ze stanowiskiem Suwerennej Polski zgadzają się Polacy. Ponad 80% Polaków jest przeciwko wycofaniu gotówki. Wyniki sondażu IBRIS dla Radio ZET miażdżą kluczowy pomysł globalistów. Poseł Maria Kurowska pisała: „Wirtualny pieniądz może służyć do kontroli i zniewolenia, można go zablokować i wyzerować! Pamiętamy Kanadę, Australię i Chiny. Musimy walczyć o normalny świat, który gwarantuje wolność finansową, wolność przemieszczania się i tego, co mamy na talerzu! Solidarna Polska od dawna jest zdecydowanie przeciwna likwidacji gotówki!”
15. Odebranie przywilejów wyborczych mniejszości niemieckiej, symetria w stosunkach polsko-niemieckich
Niemcy cieszą się w Polsce licznymi przywilejami – a przypomnijmy, że od czasów hitlerowskich Polacy nie są uznawani za mniejszość narodową w Niemczech. Nie zwrócono też majątku zrabowanego organizacjom polonijnym. Pora ostatecznie wstać z kolan. Przez lata Unia Wolności, później Platforma Obywatelska żyła w cieniu Niemiec, wtłaczali nam do głów pedagogikę wstydu i poczucie niższości – Trzaskowski nawet nie widział konieczności budowy lotniska w Polsce, w końcu jest w Niemczech. Pora raz na zawsze z tym zerwać – niech mniejszość niemiecka ma w Polsce takie prawa jak mniejszość polska w Niemczech – to nie są wygórowane żądania, to zwykła sprawiedliwość!
W listopadzie 2022 roku posłowie Solidarnej Polski zaproponowali zmiany w Kodeksie Wyborczym, a konkretnie domagali się uchylenia przepisu, który zwalnia komitety wyborcze utworzone przez mniejszości narodowe z pięcioprocentowego progu wyborczego. Dzisiaj z tego przywileju korzysta poseł Ryszard Galla, który w tej kadencji wielokrotnie głosował przeciwko ważnym dla Polski inwestycjom. Szczytem bezczelności było jednak głosowanie, w którym wyraził sprzeciw wobec odbudowy Pałacu Saskiego.
Skrajnie przekroczono granice przyzwoitości. Ryszard Galla, przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej zagłosował przeciw odbudowie Pałacu Saskiego, który Niemcy wysadzili w powietrze.
Pora odebrać Mniejszości Niemieckiej nienależne przywileje wyborcze. pic.twitter.com/8fXhtSt4Nb
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) July 23, 2021
Poseł Janusz Kowalski zauważył wówczas, że nie ma symetrii w stosunkach między Polską a Niemcami w traktowaniu mniejszości żyjących w obydwu państwach. Jako przykład podał naukę języków. Poseł przypomniał, że mniejszość niemiecka otrzymuje finansowe wsparcie na naukę języka niemieckiego jako ojczystego w szkołach, gdy rząd federalny Niemiec nie wydaje ani jednego euro na naukę języka polskiego jako ojczystego dla żyjących w Niemczech Polaków.
Na konferencji prasowej Kowalski mówił: „Nie ma zgody na to, żeby Niemcy nie finansowały polskich organizacji polonijnych, nie było przedstawiciela polskiej mniejszości w Bundestagu i nie ma statusu mniejszości narodowej w Republice Federalnej Niemiec. Nasza determinacja w tym obszarze jest bardzo wielka. Drugie zobowiązanie to podjęcie działań na rzecz wymuszenia przywrócenia praworządności w Niemczech. Niemcy zagrabili cały majątek organizacji polonijnych, Polaków, którzy przed wojną mieszkali na terenach niemieckich. Ogromny majątek Polaków do dnia dzisiejszego nie został oddany”.
Jacek Ozdoba na konferencji prasowej tłumaczył, że Polska nie może dłużej tolerować takich sytuacji, że Polacy są traktowani jak jacyś imigranci, a w Polsce finansuje się mniejszość, w parlamencie zasiada niemiecki poseł.
Wiceminister @OzdobaJacek: Sytuacja polskiej mniejszości w Niemczech nie jest zgodna z polską racją stanu. pic.twitter.com/XXRLd4EBIK
— Suwerenna Polska (@Suwerenna_POL) November 25, 2022
Dziś Niemcy korzystają z przywileju usuwającego wymóg pięciu procent poparcia. To narusza zasadę równości obywateli wobec prawa wyrażoną w art. 32 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 96 ust. 2 stanowiący, że wybory do Sejmu są równe. Jak stanowi art. 3 Konstytucji, Rzeczpospolita Polska jest państwem jednolitym i dlatego różnicowanie sytuacji prawnej podmiotów na podstawie kryterium narodowości nie znajduje uzasadnienia aksjologicznego w podstawach prawnych państwa. W praktyce przywilej zawarty w uchylanym art. 197 kodeksu wyborczego działa na korzyść nie mniejszości jako takich, ale jednej mniejszości – mniejszości niemieckiej.
16. Jawne zagraniczne finansowanie organizacji pozarządowych.
W czasach wojny u granic, w czasach kiedy na jaw wychodzą informacje o finansowaniu przez Rosjan tzw. „ekologicznych” organizacji uderzających w europejskie gospodarki, czy działających w zakresie marketingu politycznego – w takich inicjatywach jak Nord Stream – konieczna jest walka z zagranicznym finansowaniem organizacji pozarządowych. Tajemnicą poliszynela jest, że duża część organizacji ekologicznych właściwie działa po to, żeby wykonywać pewne polecenia wielkiego biznesu, wielkiego kapitału czy możnych tego świata. Pierwszy krok ku temu zrobiła Solidarna Polska, która opublikowała projekt o jawności finansowania, transparentności finansów organizacji pozarządowych.
Autorem projektu jest minister Michał Woś, w sierpniu 2020 roku mówił: „Na świecie są wielkie organizacje lewicowe, które masowo finansują różnego rodzaju przedsięwzięcia związane z ideologią, chociażby ideologią LGBT […] Polakom należy się informacja, która organizacja działająca w Polsce, robiąca projekty w Polsce, wychodząca na ulicę, jest finansowa ze środków zagranicznych, przez jaką organizację, przez kogo, kto konkretnie na tym korzysta”. W marcu 2022 roku Solidarna Polska złożyła w Sejmie projekt ustawy o transparentności finansowania organizacji pozarządowych. Projekt zgłosiła cała Solidarna Polska – 19 posłów.
‼️#Jawność finansowania organizacji to także postulat NGOs – wzmacnia wiarygodność uczciwych.
✅Podobne prawo obowiązuje https://t.co/tiETPoCOqO. w USA.
✅Projekt @SolidarnaPL jest zgodny z prawem UE (wg orzeczenia TSUE w spr Węgier)
✅jawność służy demokracjiProjekt ustawy⤵️ pic.twitter.com/3JZAEvMko0
— Michał Woś (@MWosPL) August 7, 2020
Zapisy projektu nie były daleko idące, ale były dobrym krokiem do jawności; jeśli zagraniczne finansowanie nie przekraczałoby 30 proc., organizacja nie miałaby dodatkowych obowiązków, poza ogólną informacją np. na swojej stronie internetowej. Jeśli stopa finansowania zagranicznego byłaby wyższa niż 30 proc., to zakres obowiązków byłby szerszy, obejmujący m.in. konieczność wskazania, skąd pochodzi finansowanie konkretnych działań i aktywności prowadzonych przez organizacje pozarządowe. Projekt zakłada, że organizacje pozarządowe, które uzyskują przychody powyżej 250 tys. zł, oprócz sprawozdań finansowych, przedstawiałyby i publikowały w internecie wykaz darczyńców, którzy przekazali na ich działalność powyżej 10 tys. zł. Duże organizacje, osiągające przychód powyżej 1 mln zł, będą musiały prowadzić ponadto rejestr wpłat i rejestr umów.
Czy taka ustawa jest potrzebna? Jeżeli mamy akcję organizacji pozarządowej, a jej źródła finansowania są np. rosyjskie, to nie mamy wątpliwości, że tu dochodzi do pewnych działań dezinformacyjnych w kontekście tak kluczowych projektów jak kwestia transformacji energetycznej.
Jeszcze raz, PILNIE;
‼️ Pełna JAWNOŚĆ zagranicznego finansowania organizacji pozarządowych.‼️ Odebranie Fundacji Batorego dyspozycji Funduszy Norweskich.
‼️ Całkowita delegalizacja organizacji związanych z Sorosem.
Kto za? Cc; @PiotrGlinski
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) November 9, 2021
W sprawie działalności organizacji pozarządowych działających na terenie Polski, a finansowanych z zagranicy, przytoczę fragment znaleziony w Internecie: „W Polsce Soros założył Fundację Batorego już w 1988 roku, czyli w momencie, gdy wiadomo było, że komuna za chwilę padnie i będzie ogromne przyzwolenie społeczne na jakiekolwiek zmiany w funkcjonowaniu państwa. W opisie Fundacji Batorego na wikipedii jest zdanie: „na początku swojego istnienia angażowała się w przygotowywanie nowych kadr dla demokracji i gospodarki rynkowej oraz wspomaganie reform ustrojowych”. Czyli tłumacząc na polski – fundacja angażowała się we wprowadzenie własnych ludzi do ośrodków władz, aby kreowali reformy ustrojowe zgodne z wytycznymi, płynącymi zza oceanu. Było to o tyle łatwe, że w tych czasach Soros był już miliarderem, a w Polsce 1000 dolarów to była wówczas fortuna, więc przy pomocy stosunkowo małych środków można było zdziałać naprawdę dużo na polu „przygotowywania nowych kadr dla demokracji i gospodarki rynkowej”.
Komu poza organizacjami związanymi ze skrajną lewicą przeszkadzał ten projekt? „Rząd rozważa jawność darczyńców sektora NGO. Niebezpieczny kierunek, który sprawi, że wielu darczyńców przestanie finansowo wspierać pewne organizacje” – to wypowiedź Bartosza Malewskiego, który w atmosferze skandalu przejął Stowarzyszenie Marsz Niepodległości z rąk Roberta Bąkiewicza (link).
Ustawa trafiła do sejmowej zamrażarki, bądź do szuflady ministra Piotra Glińskiego. Zapewne nie ma żadnego związku z blokowaniem tej ustawy fakt, że żoną ministra jest Renata Koźlicka-Glińska. Po wpisaniu tego nazwiska do KRS wyskoczą Państwu liczne ngo, które finansowane są z pieniędzy w dyspozycji Fundacji Batorego.
Żródła: 1, 2, 3 Twitter: 1, 2, 3, 4, 5
17. Zmiana godła, orzeł w koronie
Kwestia zmiany polskiego godła to sprawa tożsamościowa, ważna dla osób, którym symbolika leży mocno na sercu. W październiku 2021 roku Ministerstwo Sprawiedliwości (Michał Woś) zgłosiło uwagi do projektu zmian w polskim godle, który wniosło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
- Tutaj treść propozycji polityków Suwerennej Polski: Propozycja zmian w godle autorstwa ministra Michała Wosia.
Główną przyczyną wprowadzenia zmian w polskim godle miało być dostosowanie symboli państwowych do wymogów nowych technologii cyfrowych. Modyfikacji domagali się też heraldycy. Na zmiany zaproponowane przez resort Piotra Glińskiego nie godzi się Ministerstwo Sprawiedliwości, które przygotowało własną wersję projektu godła. Zaproponowano, by do wizerunku orła dodać dwa kabłąki, które będą zwieńczone złotym globem z krzyżem, dzięki czemu na jego głowie powstanie tzw. korona zamknięta. – Zamknięta korona była obecna od ok. 1492 r. w większości przejawów wiążących się z działaniem państwa i monarchy (m.in. herb, pieczęcie, monety). Upowszechnianie się tego istotnego elementu symbolicznego od XV w. było oczywiście nieprzypadkowe i wiązało się z uzyskaniem przez Polskę pełnej suwerenności wobec załamania potęgi zakonu krzyżackiego – uzasadniał Michał Woś.
Ten wzór zgłosiliśmy oficjalnie w piśmie @MS_GOV_PL do @PiotrGlinski – trwa procedowanie ustawy o zmianie obecnego godła.
👉 https://t.co/KrufgRARcu https://t.co/PnsXt8kr7Z
— Michał Woś (@MWosPL) November 6, 2021
W propozycji Solidarnej Polski czytamy: „przywrócenie 'corona clausa’ byłoby bez wątpienia nawiązaniem do najlepszych tradycji polskiej państwowości, zaś umieszczenie krzyża emanacją dziedzictwa historycznego zakorzenienia bytu państwa polskiego w kulturze i tradycji chrześcijańskiej Europy”. 7 października 2021 roku w Radio Maryja, radny Dariusz Matecki: „Powinniśmy wrócić do herbu z 1956 r. Zamknięta korona symbolizuje niezawisłość i niepodległość. To szczególnie ważne w obecnych czasach, kiedy nasza suwerenność jest zagrożona!” (link).
Pomimo tego, że w podobnym do Solidarnej Polski tonie wypowiadał się między innymi Andrzej Jaworowski (pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości w okręgu nr 26): „Powinniśmy przywrócić godło, które było związane z naszą historią i dziedzictwem – godło z zamkniętą koroną, na którym jest krzyż” (link) – to do dzisiaj zmiany zaproponowane przez Solidarną Polskę nie zostały przyjęte przez ministra Piotra Glińskiego.
Źródła: 1, 2, 3 Twitter: 1, 2, 3, 4
18. Walka z ideologią LGBT+; Obrona rodziny (ataki ze strony Komisji Europejskiej na polskie samorządy);
Jak w praktyce wygląda ingerowanie w kwestie światopoglądowe przez Unię Europejską? Polskie samorządy, które przyjęły uchwały, w których mowa o ideologii LGBT w obawie przed blokadą środków unijnych modyfikują swoje stanowiska. Innymi słowy – pod unijnym batem, groźbą pozbawienia finansowania – polscy samorządowcy wycofują się z uchwał broniących instytucję rodziny. Jak czytamy na Portalu Samorządowym: „Z przepisów unijnych i przełożonych na polskie realia regulacji jasno wynika, że gminy, powiaty czy województwa posiadające uchwały czy stanowiska zawierające dyskryminujące zapisy, nie otrzymają dofinansowań z UE”. Czym są „dyskryminujące zapisy”? To sprzeciw wobec neomarskistowych ideologii, które wykorzystują politycznie orientacje seksualne.
Przeciwko szantażom Unii Europejskiej wystąpił minister Zbigniew Ziobro, który powiedział na konferencji prasowej, że „lewackie środowiska LGBT zmierzają między innymi do tego, by wbrew woli polskich rodziców polskie dzieci były uczone zachowań, norm kulturowych, edukowane w sposób sprzeczny z wolą tych rodziców i z dotychczasowymi programami. Obrona rodziny staje się elementem napaści organów unijnych na polskie samorządy. W tej niełatwej chwili chcielibyśmy wyrazić solidarność z samorządowcami. Solidarna Polska jest z nimi, trzymamy kciuki, że nie ulegną, nie wycofają się i będą wierni temu, co jest w ich sercach i co było w ich sercach, gdy te uchwały podejmowali. Dzisiaj próbuje się walcem przejechać przez kraje Unii Europejskiej, które chcą bronić swoich tradycji, wartości, kultury i szanować wolę rodziców, wolę społeczeństwa”.
Jak w tej sprawie zachował się PiS? W 2021 roku ówczesny wiceszef Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemar Buda stwierdził, że „władze wystąpiły do samorządów o ponowną analizę przyjętych w ostatnich latach uchwał pod kątem dyskryminacji. – I jeżeli któreś miałyby elementy dyskryminacyjne, charakter dyskryminacyjny, sugerujemy oczywiście, żeby je aktualizować, żeby je w takiej treści pozostawić, żeby nie budziły najmniejszych wątpliwości”. List skierowano do samorządów bez konsultacji z koalicjantami z Solidarnej Polski. Jak informował wówczas TVN24: „Otrzymaliśmy odpowiedź z Polski na nasze wezwanie do usunięcia uchybienia w terminie. Teraz analizujemy odpowiedź przed podjęciem decyzji o dalszych krokach” – informuje rzecznik Komisji Europejskiej Chistian Wigand. Komisja Europejska może wstrzymać 125 milionów euro dotacji dla regionów, które ogłosiły tak zwane uchwały anty-LGBT” – czyli rząd nie stanął twardo w obronie niezależności polskich samorządów. A powinien.
Polska wchodząc do UE, zastrzegała swoją suwerenność w zakresie tradycji kulturowych. A dziś próbuje się walcem ideologii przejechać przez te wartości, wbrew woli naszego społeczeństwa. Unia chce siłą narzucić swoje rozwiązania. pic.twitter.com/Js0kEiYYES
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) September 17, 2021
„To są bardzo złe decyzje, bo one zachęcają tych agresorów, którzy nas szantażują – kiedyś to było czołgami, teraz pieniędzmi. Jeżeli będziemy ulegać szantażowi w takich sprawach, to za chwilę będziemy ulegać szantażowi w sprawach, które uderzą w interesy rolników, lekarzy, przedsiębiorców” – ocenił minister Ziobro. Zdaniem szefa Solidarnej Polski wiceminister Buda popełnił błąd, wysyłając te pisma. – Każde ustępstwo jest zachętą do kolejnych przejawów agresji na Polskę i Polaków.
„Na jakiej podstawie traktatowej, ale też i moralnej Komisja Europejska chce karać regiony, gminy, województwa, które publicznie wyrażają poparcie i wsparcie dla tradycyjnego modelu rodziny, czyli dla wartości chrześcijańskich?” – pytała się premier Beata Szydło. Odpowiedzi nie uzyskała.
19. Za walką z lichwą
„Wprowadzamy prawo, które kończy z bezkarnością lichwiarzy. Spotykałem ludzi, którzy wpadali w spiralę zadłużenia przez niewielką pożyczkę. Mówili, że to wyzysk i zdzierstwo. Jestem przekonany, że takie słowa z ust Polaków nie będą już musiały padać, dzięki tym rozwiązaniom, które przygotowaliśmy i które przyjął dzisiaj rząd” – Zbigniew Ziobro. Długo Solidarna Polska musiała czekać na wejście tych przepisów w życie.
„Obowiązkiem państwa jest ustrzec Polaków przed zagrożeniem lichwiarskimi pożyczkami – Temu służą kompleksowe reformy, które przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości” – podkreślił Zbigniew Ziobro. Przypomniał, że Polska przez długie lata pod względem ochrony przed lichwą nie należała do kategorii państw cywilizowanych. – Lichwiarze czuli się bezkarni, mogli naciągać setki tysiące na zobowiązanie, które czyniły ich często niewolnikami na całe życie – ocenił Minister Sprawiedliwości. Dodał, że kierowany przez niego resort od wielu lat prowadzi działania, by przepisy antylichwiarskie weszły w życie. – Niestety, napotykamy na przeszkody. Środowisko lichwiarskie ma ogromne wpływy, dysponuje wielkimi pieniędzmi” – stwierdził Zbigniew Ziobro.
Nowe przepisy kończą z dowolnością w ustalaniu dodatkowych opłat za zakupy na raty. Nie będzie można do woli doliczać prowizji i marży, co prowadzi do sytuacji, że nieświadomi klienci mają często problemy w spłacie rzekomo atrakcyjnie oprocentowanej pożyczki. Dzięki projektowanym zmianom zadłużający się Polacy zyskają rzeczywistą prawną ochronę. Państwo będzie mogło skutecznie działać zanim ktokolwiek padnie ofiarą oszustwa i szybko reagować na każdy sygnał, że udzielający pożyczek łamią prawo. W miejsce sprzecznych z prawem rozwiązań wchodzić będą automatycznie limity ustawowe, zaś w skrajnych przypadkach, należności z tytułu pożyczek udzielonych wbrew zasadom określonym w ustawie nie będą mogły być dochodzone ani sprzedawane.
Każdego roku tysiące Polaków padało ofiarą lichwiarzy działających w ramach grup przestępczych. Szczególnie narażone były osoby najsłabsze, zwykle w podeszłym wieku. Państwo nie potrafiło ich ochronić, bo na skutek złych przepisów było bezradne i przegrywało walkę z lichwiarzami. Mimo ogromnej skali zjawiska, do sądów trafiały rocznie zaledwie 3-4 akty oskarżenia za lichwę. Ludzie tracili dobytek życia, bo wzięli lichwiarką pożyczkę – to się zmieniło dzięki ministrowi Ziobro.
_____
Podsumowując Suwerenna Polska nie jest zwolennikiem rozbijania prawicy. W sprawach suwerenności, Solidarna Polska miała rację, szczególnie w sprawie warunkowości czy bezpieczeństwa energetycznego. Konwencja Suwerennej Polski podsumowała i zarysowała największe wyzwania co do suwerenności. Priorytetem dla Suwerennej Polski jest start w formule Zjednoczonej Prawicy. Natomiast Suwerenna Polska przygotowuje się do scenariusza B. – jeżeli nie będzie woli stron do wspólnego startu to Suwerenna Polska jest gotowa na start samodzielny. Jak widać powyżej, w bardzo wielu kwestiach politycy Suwerennej Polski mieli rację. Gdyby premier Mateusz Morawiecki posłuchał się tych rad, dzisiaj bylibyśmy w innym punkcie w ramach Unii Europejskiej.
Moim zdaniem priorytetem powinna być współpraca, aby nie dopuścić do wygranej koalicji Tuska z Lewicą.