Do zatrzymania obywatela Iraku doszło w niedzielę wieczorem w jednym z łódzkich hosteli. O tym, że planował zamach, mogą świadczyć materiały znalezione przy nim, w tym zapiski.
Decyzją sądu mężczyzna trafił do aresztu na dwa miesiące. Obecnie jest przesłuchiwany przez policję. ABW sprawdza, czy działał w pojedynkę, czy w większej grupie.
Mężczyzna nie przebywał na stałe w Polsce. Ma 48-lat, do Łodzi przyjechał kilka dni temu. Wcześniej przebywał w Szwajcarii, później w Szwecji, skąd został wydalony.
„Dziś rano otrzymałem informację, że na polskiej granicy zatrzymano około 200 osób z różnych powodów. Służby nie raportują zagrożenia w Polsce. Dmuchamy na zimne w związku z tym został wprowadzony pierwszy stopień alarmowy, którego zdaniem jest wzmożenie czujności służb” – powiedział szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
W związku z całą sprawą pojawiają się już głosy ekspertów ds. zwalczania terroryzmu, którzy sugerują, iż Łódź mogła dla potencjalnych terrorystów stanowić jedynie węzeł komunikacyjny.
Zatrzymany w Łodzi Irakijczyk mógł być związany z środowiskiem islamskich radykałów z terenu Niemiec.
"Zatrzymany w Łodzi obcokrajowiec nie ma zarzutu terroryzmu. Jest podejrzany o posiadanie ładunków wybuchowych" – pewnie "na własny użytek"
— Krzysztof Kossowski (@K_Kossowski) 25 lipca 2016
W Łodzi zatrzymali gościa z materiałami wybuchowymi i listą marketów i galerii handlowych.
Bombowy okres uważam za rozpoczęty.— Void™ (@yourdeadprince) 25 lipca 2016