Nie wykluczone, że postawieni pod ścianą Włosi będą chcieli w najbliższym czasie sprzedać swoje bankowe aktywa w Polsce. Przypomnijmy – od czasu, kiedy UniCredit przejął kontrolę nad PEKAO, bank ten przyniósł 30 mld zł czystego zysku. To kura znosząca złote jaja. Jej przejęcie przez polski kapitał (np. PZU) przybliżyłoby znacznie nasz kraj do zachodnioeuropejskich standardów, gdzie udział banków zagranicznych w lokalnym rynku wynosi od 5 do 25 proc. W Polsce to nadal ok. 60 proc.
Warto wiedzieć, że wciąż ponad 60 proc. działających w Polsce banków (w tym większość z czołowej 20-tki największych banków) jest kontrolowana przez zagraniczny kapitał. Sytuacja ta jest niestety charakterystyczna dla państw neo-kolonialnych. Głównym efektem takiego statusu własnościowego jest fakt, że co roku gigantyczne pieniądze opuszczają nasz kraj w postaci dywidend, różnego rodzaju opłat licencyjnych czy kosztów obsługi „pożyczek”, które banki-matki nakazują zaciągać swoim bankom-córkom z krajów neo-kolonialnych. Taki transfer pieniędzy powoduje, że Polsce znacznie trudniej dogonić pod względem kapitałowym rozwinięte kraje Europy Zachodniej.
Szansą na zmianę tego stanu rzeczy jest tzw. repolonizacja. Okoliczności są ku temu doskonałe. Kontrolowany przez PZU Alior Bank jest w trakcie procesu przejmowania należącego do Amerykanów Banku BPH. Kilka dni temu pojawiły się medialne doniesienia o tym, że Włosi z UniCredit chcą sprzedać należący do nich większościowy pakiet akcji banku PEKAO SA, czyli drugiego co do wielkości banku w Polsce. Jego przejęcie przez polski kapitał (np. przez wspomniany PZU) przybliżyłoby znacznie nasz kraj do zachodnioeuropejskich standardów, gdzie udział banków zagranicznych w lokalnym rynku wynosi od 5 do 25 proc. Oczywiście, ciężko będzie osiągnąć stan taki jak we Francji (udział banków zagranicznych w rynku wynosi 5 proc.) czy w Niemczech (8 proc.), ale stosunek 2:1 na korzyść polskiego kapitału jest już jak najbardziej możliwy.
Zobacz: niewygodne.info.pl