Państwo kierowane przez ekipę PO-PSL nie zrobiło nic, by dopilnować śledztwa smoleńskiego. Dziennikarze „wSieci” powołując się na tajne dokumenty pokazują, jak premier Donald Tusk i spółka w kontaktach z Rosjanami – „uniżeni jak Gomułka wobec Breżniewa” – omijali temat katastrofy samolotu Tu-154M.
„Otwieraliśmy szeroko oczy, widząc, że w kontaktach dyplomatycznych ważniejsze od prawdy i rzetelnego śledztwa było wszystko: Centra Dialogu i Porozumienia, mały ruch graniczny, plany budowy elektrowni atomowej w obwodzie kaliningradzkim, kwestie nieruchomości dyplomatycznych, wizy dla Rosjan w UE, opieka nad cmentarzami radzieckimi w Polsce, wymiana młodzieży czy niestabilność sytuacji w Mołdowie. Byle omijać temat najważniejszy. Byle nie drażnić niedźwiedzia. Uniżeni jak Gomułka wobec Breżniewa” – napisał tygodnik „wSieci”.
Tygodnik powołując się na tajne notatki odtworzył atmosferę stosunków Polsko – Rosyjskich jeszcze przed 2010 rokiem oraz to jak w wyniku porozumienia Tusk – Putin doszło do rozdzielania wizyt w Katyniu – decyzję podjęto na Kremlu. Tak w czasie kiedy wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu planowana na 10 kwietnia 2010 roku była marginalizowana, ustalenia dotyczące wizyty Donalda Tuska w Katyniu (7 kwietnia), były bogate. Ustalono nawet, że premier tego dnia zaprosi Putina do Polski, a ten odpowie pozytywnie. „Rząd Donalda Tuska za wszelką cenę chciał zapisać sobie sukces w postaci skutecznego ocieplenia relacji z Rosją. Jak pokażą kolejne tygodnie i miesiące, nawet kosztem honoru państwa polskiego” – napisał „wSieci”.
Po katastrofie Tu-154M nastawienie ekipy rządowej wobec Rosji się nie zmieniło i ta kontynuowała z Rosją grę przeciwko prezydentowi. Premier oddał śledztwo w ręce „potencjalnych sprawców tragedii”, zrezygnował z pomocy sojuszników, a nawet nie starał się „kontrolować rosyjskich czynności z ciałami ofiar”. Śmierć polskiej elity zeszła na dalszy plan, a ekipa rządząca z pomocą Bronisława Komorowskiego rozpoczęła narrację Polsko-Rosyjskiej życzliwości i zrozumienia, która miała zmierzać do pojednania. O trudnościach stwarzanych przez Rosjan w śledztwie postanowiono milczeć.
Kolejne dokumenty polskich urzędników czy ministrów, to dowód na czołobitność wobec Moskwy. Szef MON, Bogdan Klich dziękował Rosjanom nawet za operatywność na miejscu tragedii i „sprawną identyfikację ofiar”. Minister wystąpił nawet o udostępnienie rejestratorów. Wszystko po to, by osłabić spekulacje, które nie sprzyjały bilateralnym relacjom. Rosjanie odmówili.
https://www.youtube.com/watch?v=CiJEOKODSes
To nie zniechęciło polityków rządzących do dalszego kolportowania kłamstw dotyczących wzorowej współpracy z Rosjanami i przekazywania dalej ich poglądów – tak zrodził się przekaz Ewy Kopacz o przekopaniu miejsca tragedii na metr w głąb – autorem tezy był gen. Aleksander Bastrykin. W dalszych kontaktach z Rosjanami temat Smoleńska schodził coraz bardziej na dalszy plan. Milczano o nim już podczas majowych rozmów. Nic dziwnego, że Rosjanie zaczęli wykorzystywać polski brak zainteresowania.
Zaskoczenie przyszło w styczniu 2011 roku, gdy rosyjski MAK postanowił ogłosić wyniki swoich badań. To rozpoczęło serię rozgorączkowanych rozmów na linii Polska – Rosja, ale nieskutecznych. W imię dorobku ostatnich miesięcy uznano, że Polska nie będzie sprawiała większych problemów. Ustalenia Rosjan poszły w świat.
Jak ocenił tygodnik, dokumenty jednoznacznie wskazują, że po 10 kwietnia 2010 roku państwo polskie abdykowało. Politycy partii rządzącej – co wiemy – nie walczyli jak lwy o prawdę na temat katastrofy, ale „oni nawet nie stwarzali pozorów, że im na tym zależy”. „nie odważyli się stawiać Rosji ani żądań, ani trudnych pytań. Choćby wtedy, gdy wschodnie mocarstwo nie mogło odmówić na niczego, bo patrzył cały świat”.
Za: pch24.pl, źródło: „wSieci”
https://www.youtube.com/watch?v=wfc6osX9yjY
Platforma Obywatelska zniszczyła 400 stron tajnych dokumentów dot. Smoleńska!