Według oficjalnej prognozy GUS z 2014 r. liczba rodzących się w Polsce dzieci z każdym kolejnym rokiem miała się istotnie zmniejszać. Szacowano, że w 2015 r. na świat przyjdzie 354 tys. dzieci, w 2016 r. – 349 tys., a w 2017 r. – tylko 346 tys. Jak było w rzeczywistości? W roku 2015 odnotowano 370,4 tys. urodzeń (o 16 tys. więcej niż prognozie z 2014 r.), w 2016 r. było ich już 383,4 tys. (o ponad 34 tysiące więcej), a w 2017 r. – aż 403 tys. (o 57 tys. więcej niż prognozowano). I to jest PRAWDZIWIE DOBRA ZMIANA!
Program 500+ był w ciągu ostatniego 1,5 roku różnie oceniany. W niektórych mediach mainstreamowych pojawiły się komentarze, których treść była skonstruowana mniej więcej według następującego wzoru: 500+ ma fatalne skutki dla gospodarki, bo z rynku pracy uciekło 150 tys. kobiet, które do tej pory wykonywały ciężkie i nisko płatne zajęcia. No cóż – każdy ma prawo do własnej oceny. Osobiście postrzegam program 500+ z zupełnie innej perspektywy – z perspektywy demografii.
Jeszcze nie tak dawno, bo w 2014 roku, Główny Urząd Statystyczny prognozował, że w 2017 roku urodzi się w Polsce ok. 346 tys. dzieci. Rzeczywistość okazała się być totalnie odmienna, bowiem w 2017 r. na świat przyszło aż 403 tys. dzieci. Szacunki GUS rozjechały się ze stanem faktycznym, jaki nasz kraj osiągnął w ubiegłym roku, o 57 tys. dzieci. I to jest naprawdę DOBRA ZMIANA. Dlaczego?
Otóż wszelkie wyliczenia i prognozy wskazują, iż Polskę czeka demograficzna katastrofa. Według projekcji ONZ nasz kraj do 2050 roku będzie 8. najszybciej wyludniającym się państwem na świecie. Liczba osób w podeszłym wieku przewyższy liczbę osób w wieku produkcyjnym. Te prognozy nie uwzględniały jednak tego, co nastąpiło w ostatnim czasie, czyli wzrostu liczby urodzeń oraz masowej imigracji ze Wschodu. Nie mam wątpliwości, że za ten pierwszy czynnik odpowiada program 500+. Z kolei za imigrację odpowiada dość dobra sytuacja w gospodarce oraz niskie bezrobocie.
Kumulacja tych czynników (wzrost urodzeń + kontrolowana imigracja osób łatwo się asymilujących) może być dla naszego kraju zbawienna. Szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że praktycznie nie mamy innej alternatywy. W innym przypadku czeka nas bowiem stopniowa degradacja, ograniczenie potencjału i znaczenia w Europie z uwagi na coraz mniejszą populacje. Cieszmy się zatem, że w 2017 roku urodziło się nie 346 tys., jak przewidywano, lecz 403 tys. dzieci i miejmy nadzieję, że rok 2018 będzie pod tym względem jeszcze lepszy.