Czasami trzeba odrobiny honoru i instynktu samozachowawczego, by przyznać się do błędów przeszłości. Można się bronić i odrzucać oskarżenia, jednak zachowując przy tym odrobinę kultury. Problem pojawia się wtedy, gdy obrona zamienia się w atak. Pół biedy, jeśli ofensywa ma jakieś pokrycie. Gorzej gdy atak idzie w ciemno, a my nie mamy żadnego potwierdzenia swoich informacji.
Tak też stało się w przypadku Lecha Wałęsy i Piotra Dudy. Były prezydent oskarżał szefa „Solidarności” o służbę w ZOMO. Sprawa dotyczyła fake newsa opublikowanego przez oszukańczą stronę SOKZBURAKA. Za powielanie tej informacji wiele osób przeprosiło już Piotra Dudę. Zrobił to także Wałęsa, jednak później ponownie oskarżał związkowca.
Finalnie Wałęsa ma zakaz wypowiadania tego typu oskarżeń pod adresem Piotra Dudy.
Dla mnie najważniejsza jest prawda, a ten wyrok potwierdza, że nigdy nie miałem nic wspólnego ze służbą w znienawidzonym ZOMO – komentował przewodniczący „Solidarności”.
To zła sądowa passa dla Wałęsy. Niedawno przegrał już jeden proces w związku ze zniesławieniem Henryka Jagielskiego – organizatora strajków w grudniu 1970 roku. Wtedy sąd nakazał Wałęsie przeproszenie pomówionego o współpracę z SB związkowca.