Ponoć to Polak jest ten zły. Ponoć to Polak jest antysemitą. Ponoć to nas Polaków należy się bać. Ponoć… Nikomu nie przeszkadza fakt obrazy innych nacji przez Żydów, jeśli tylko wszystko zamykają w giętkich ramach sztuki. Dowodem na to może być ostatni produkcja HBO, stworzona przez Setha Rogena i Evana Goldberga.
Dwaj panowie są autorami filmu „Amerykanin w marynacie”. Przedstawiają w nim historię Żyda Herschela Greenbauma. Greenbaum pochodzi z Słupska. W roku 1919 emigruje do USA w towarzystwie innych Żydów. Przypadek powoduje, że Herschel na 100 lat zostaje zakonserwowany wraz z ogórkami. Po okresie swoistej Hibernacji próbuje na nowo rozkręcić biznes i odnaleźć rodzinę.
Film przynajmniej w takim aspekcie przypomina bardziej wyszukaną komedię z udziałem Louisa de Funesa – Hibernatus. Poziom filmów jednak jest diametralnie różny.
Pomimo faktu, iż film zapowiadany jest jako komedia, mamy tutaj do czynienia z pokazem niesamowitej wręcz nienawiści, rodem z propagandowych filmów III Rzeszy. Nie brak tam kierowanych bezpośrednio i bez ogródek haseł pogardy wobec Polaków.
Jesteś głupszy niż Polak. A oni są NAJGŁUPSI!
Poza nienawiścią skierowaną w stronę Polaków, mamy tu również do czynienia z pogardą i wyśmiewaniem konserwatystów. Film uprawomocnia fałszywe stereotypy dotyczące mizoginii wśród konserwatystów, ponadto obraża uczucia religijne chrześcijan na co przykładem może być nazwanie Matki Boskiej – kobietą lekkich obyczajów.
Na takim właśnie przekazie buduje się dzisiejszą świadomość społeczną. Nie wiele jest różnicy między ukazywaniem pewnych grup społecznych w taki sposób, w filmie czasów dzisiejszych, a ukazywaniem innych, w kinematografii nazistowskich Niemiec.
Humor sytuacyjny jak i rozwiązania fabularne są jakoś dziwnie przytłumione i naiwne. Trochę tak, jakby Rogen odpuścił sobie już kreatywne burze mózgów pod wpływem trawki, co mnie delikatnie niepokoi. Zabrakło tu pazura, wyrazistości, mocnej puenty. (…) Może to kwestia tego, że, na swój sposób, to bodaj najbardziej osobisty film Rogena? Może obawiał się urazić bliskie mu osobiście tradycje żydowskie? – skomentował Przemysław Dobrzyński.
Czy obrażanie kolejnych osób znajduje usprawiedliwienie w każdej sytuacji, jeżeli jest efektem artystycznego wyrazu? Chyba nie do końca. Trudno sobie wyobrazić poklask wśród żydowskiej widowni, w sytuacji gdyby role się odwróciły i to Żydów nazywalibyśmy najgłupszymi na świecie. Nieprawdaż?