- Kampania Wrześniowa.
We wrześniu 1939 roku gen. Władysław Anders na czele Nowogródzkiej Brygady Kawalerii ruszył walczyć w obronie Polski. Brygada ta wchodziła początkowo w skład Armii „Modlin” i zajmowała pozycje pod Lidzbarkiem w pobliżu granicy z Prusami Wschodnimi. W wyniku działań wojennych, czyli ataku 3. Armii Niemieckiej gen. Küchlera na Armię „Modlin”, Polacy zostali rozbici i wycofywali się na Modlin. Anders ze swoimi żołnierzami dostali rozkaz udania się do Płocka. Po drodze Władysław Anders zostaje trafiony odłamkiem bomby: „Zaatakowały nas samoloty nieprzyjaciela. Zostaję ranny w krzyż odłamkiem bomby. Na dziesięć minut tracę władzę w nogach, ale dzięki Bogu wychodzę z tej opresji”.
8 września brygada gen. Andersa została podporządkowana dowódcy Armii „Warszawa”. Kolejne dni wojny upłynęły kawalerzystom na potyczkach z Niemcami. 17 września, przebywając wówczas w Chełmnie gen. Anders za pomocą nasłuchu radiowego dowiedział się o sowieckiej agresji na Polskę. W wyniku rozkazu marszałka Rysza-Śmigłego, o zaprzestaniu działań wojennych Anders postanowił spróbować przebić się wraz ze swoją brygadą na Rumunię. Sam Anders zmierzając ku Rumunii został ranny w nerkę i w udo, w takim stanie dostał się do niewoli radzieckiej[1].
- Więzienie sowieckie.
Ciężko ranny generał Władysław Anders pod koniec września 1939 roku, niedaleko Turki dostał się do sowieckiej niewoli. Paradoksalnie fakt, że był ranny uratował mu życie, ponieważ zamiast do obozu jenieckiego, w którym prawdopodobnie podzieliłby los oficerów rozstrzelanych w katyńskich lasach, trafił do szpitala we Lwowie. Zanim gen. Anders został zamknięty w więzieniu uczestniczył w licznych przesłuchaniach NKWD. Pewnego dnia złożono mu nawet propozycję wstąpienia w szeregi Armii Czerwonej:
„O 600 zaprowadzono mnie do luksusowo urządzonego gabinetu szefa NKWD, płk. Krasnowa. Było tam obecnych co najmniej kilkunastu osobników w mundurach NKWD i po cywilnemu. Oświadczył mi, że jestem aresztowany za najbardziej istotne i groźne przewinienia wobec Związku Radzieckiego, a uratować mnie może tylko zgoda na wstąpienie do Armii Czerwonej i złożenie odpowiedniego podania. Rzecz prosta, odmówiłem. Wyjaśniłem, że ledwo chodzę o kulach, że byłem cały czas we Lwowie w szpitalu pod obserwacją władz sowieckich i że muszę być traktowany przynajmniej jako jeniec wojenny. Oczywiście nie odniosło to żadnego skutku: zawieziono mnie do więzienia lwowskiego dla przestępców pospolitych pod nazwą Brygidki”[2].
W więzieniu w przepełnionych celach panowały straszne warunki sanitarne, nie było wody, dawano więźniom głodowe racje żywnościowe, a co najgorsze powszechne było stosowanie „średniowiecznych” tortur, czasem aż do śmierci. Nie ominęły one również gen. Andersa:
„Niestety po kilku dniach jeszcze 1 stycznia 1940, w nocy wpadło kilku enkawudystów; wyciągnęli mnie z łóżka i zaciągnęli do innego bloku, do celi pojedynczej. Zachowywali się z całą brutalnością. Kiedy szedłem z trudem po schodach, zostałem umyślnie potrącony i nie mogąc się utrzymać na kulach, spadłem na dół. Powtarzało się to na każdym piętrze. Byłem silnie potłuczony i poraniony. Cudem nie połamałem rąk i nóg. […] wepchnięto mnie do małego pokoiku z rozwalonym piecem, zakratowanym oknem bez szyb. Nie dano mi ubrania. Miałem na sobie tylko cienki drelich. Zima tego roku była wyjątkowo sroga. Mróz przekraczał 30oC. […] Co dwa, trzy dni wrzucano mi kawałek chleba i wsuwano talerz obrzydliwej lury. W ciągu ośmiu tygodni, które tam spędziłem, jeden raz tylko opuściłem celę […] Po sześciu tygodniach zjawił się sędzia śledczy; złożyłem na jego ręce protest przeciw zachowaniu się władz więziennych. […] Pokazałem odmrożone, zaropiałe policzki, ręce i nogi. […] sędzia spytał mnie, czy zgadzam się na podpisanie oświadczenia o wstąpieniu do Armii Czerwonej. Odmówiłem. Wyszedł wściekły, grożąc, że zgniję w tej celi. […] Pomimo odporności organizmu bardzo wychudłem. Byłem tak osłabiony, że nawet nie czułem bólu z ran i odmrożeń. […] co kilka dni w nocy wpadało kilku enkawudystów i przeprowadzało jak najbardziej szczegółową rewizję celi i osobistą […] Za to rewizje we wszystkich otworach ciała przeprowadzano jak najbardziej fachowo i brutalnie. […] Bito mnie przy tym i kopano.[3]
Nie chce się aż wierzyć czytając te wstrząsające wspomnienia, że tak można było traktować jeńca wojennego, który był żołnierzem – generałem. Sowieci łamali wszelkie międzynarodowe konwencje dotyczące traktowania jeńców.
29 lutego 1940 roku zdecydowano o przeniesieniu Władysława Andersa do głównego więzienia NKWD, w Moskwie na Łubiance. Tam również nie oszczędzano generała. Już na samym początku pobytu w czasie rewizji wśród osobistych rzeczy Andersa sowieci znaleźli medalik z Matką Boską:
„Zbierają się w kilkunastu nad medalikiem. Śmiech grubiański:
– No zobaczymy, czy ci ta k…. pomoże w sowieckim więzieniu.
Medalik rzucony na ziemię i zdeptany nogą. Do dziś dnia nie mogę się otrząsnąć z wrażenia.”[4]
W sowieckim więzieniu poprzysiągł sobie, że jeśli uda mu się przeżyć niewolę i odzyska pełną władzę w nogach to przejdzie z protestantyzmu na katolicyzm, przysięgi dotrzymał. O dziwo na „słynnej” Łubiance Anders był lepiej traktowany i żył w lepszych warunkach niż w Brygidkach. Miał wyżywienie, możliwość umycia się, a nawet dawano mu do czytania książki. Przez cały okres pobytu starano się przekonać go, aby donosił na wszystkie znane mu osobistości w Polsce i przystąpił do Armii Czerwonej.
W lutym 1940 roku na kilka miesięcy przeniesiono Andersa do więzienia w Butyrkach. Znalazł się tam w pojedynczej celi, gdzie dniem i nocą świecił mu w oczy silmy reflektor. We wrześniu 1940 roku powrócił na Łubiankę.[5]
W więzieniu na Łubiance Władysław Anders spędził kilka miesięcy, aż w końcu 4 sierpnia 1941 roku wezwali go do siebie Beria i Mierkułow i powiedzieli mu o zaistniałej sytuacji. Niemcy napadły na Związek Radziecki, podpisano umowę Sikorski – Majski i że będzie tworzyć na bazie „amnestionowanych” Polaków Armię Polską w ZSRR.
- Formowanie Armii Polskiej w Związku Radzieckim.
Napaść niemiecka na ZSRR była przyczyną podpisania, 30 lipca 1941 roku, umowy Sikorski – Majski. Zakładała ona między innymi utworzenie Armii Polskiej na terytorium ZSRR. Do Moskwy przybyła polska misja wojskowa z gen. Zygmuntem Bohuszem – Szyszko na czele, który przynosił rozkazy Wodza Naczelnego gen. Sikorskiego. Wynikało z nich, że przyszłym dowódcą nowo formowanych oddziałów ma stać się albo gen. dyw. Stanisław Haller, albo gen. Anders. Wówczas nie widziano jeszcze, że ten pierwszy został zamordowany w Charkowie przez NKWD.[7]
4 sierpnia gen. Władysław Anders, po prawie dwóch latach pobytu w sowieckich więzieniach, odzyskał wolność. Przeżył cudem, uniknął losu polskich oficerów z lasów katyńskich. Po opuszczeniu celi Anders otrzymał własne mieszkania w Moskwie, gdzie miał „dojść do siebie” po wyniszczającym organizm pobycie w celach. W kontekście tematu całej pracy warto przytoczyć fragment wspomnień gen. Andersa po przejrzeniu prasy radzieckiej z okresu przed napaścią hitlerowską na ZSRR: „Ze zdumieniem spostrzegłem, że przez cały czas współpracy i przyjaźni niemiecko – radzieckiej prasa bolszewicka ani razu nie użyła nie tylko terminu „hitlerowiec”, ale i „faszysta”. Przez cały ten czas wymyślano – i to jak najbardziej prostacko – na Anglię, Francję i częściowo Amerykę. To były właśnie wówczas dla Rosji państwa imperialistyczne i reakcyjne. O imperializmie i reakcjonizmie Niemiec, Włoch i Japonii ani słowa.”[8] Uderza w nich odgórne sterowanie mediami publicznymi, które całkowicie podporządkowane były aparatowi władzy, który tworzył zależną od politycznej sytuacji propagandę.
Pierwsze spotkanie z gen. Szyszko Bohuszem, Anders mógł odbyć dopiero 8 sierpnia, ponieważ władzom sowieckim zależało, aby nie pokazywać swoich byłych więźniów całkowicie wyniszczonych fizycznie. W czasie tego spotkania gen. Anders dowiedział się o wszystkich wydarzeniach z lat 1939 – 1941, które dotyczyły walk żołnierzy polskich. 11 sierpnia Anders otrzymał awans na generała dywizji, zaś 14 sierpnia 1941 roku podpisano polsko – sowiecką umowę wojskową, która zakładała ogólne wytyczne dotyczące tworzenia w Związku Radzieckim jednostek polskich, między innymi to, że władze sowieckie wyposażą i uzbroją wojsko polskie oraz że udzielą rządowi polskiemu kredytu niezbędnego na pokrycie kosztów wyżywienia, transportu, uzbrojenia, mundurów, amunicji itp.[9] Po podpisaniu tego dokumentu Władysław Anders rozpoczął ciężki proces formowania sił polskich. Jego głównym celem było jak najszybsze zabranie jak największej ilości ludzi z sowieckich więzień, ponieważ miał on świadomość jakie panują tam warunki. Wedle przesłanych przez przedstawicieli Armii Czerwonej dokumentów w ZSRR znajdowało się 25 tys. polskich żołnierzy. Anders szacował tę liczbę na ponad 200 tys. Na rozkaz generała rozpoczęto poszukiwania kilkunastu tysięcy oficerów, których nazwisk nie było na listach przekazanych przez sowietów, a którzy do 1940 roku przebywali w obozach w Starobielsku, Ostaszkowie i Kozielsku.[10] O bardzo wielu byłych polskich oficerów, którzy pozostawali przy życiu w ZSRR Anders musiał „walczyć” z NKWD:
„Przekonałem się, że czynniki wojskowe nie miały głosu, że we wszystkich dziedzinach życia cywilnego i wojskowego niepodzielnie panowało NKWD. Znamienna była moja rozmowa z pułkownikiem NKWD Kondratikiem, kiedy domagałem się natarczywie zwolnienia z więzienia Bronisławy Wysłouchowej, wielce zasłużonej przyszłej inspektorki Pomocniczej Służby Kobiet.
– Na co wam – zapytał opornie – ta wredna baba ?”[11]
22 sierpnia 1941 roku gen. Anders wydał pierwszy rozkaz do Polaków w ZSRR, aby spełniali swój obowiązek i wstępowali pod sztandary nowo formowanego polskiego wojska. Nie było chyba Polaka, który po usłyszeniu tego rozkazu nie chciał opuścić katorgi w kołchozach, sowchozach, więzieniach, kopalniach, czy w tajdze. Nie wszyscy jednak ów rozkaz wykonać mogli. Władze sowieckie bardzo usilnie, od samego początku łamały postanowienia dotyczące amnestii dawnych obywateli Polski, sporej grupie zabraniając opuszczania miejsc zesłania. Innym z kolei utrudniano podróż do miejsc formowania się jednostek.
Na początku września 1942 roku w Tockoje, Tatiszczewie i Buzułuku rozpoczęto formować polskie oddziały. Ku zaskoczeniu ZSRR napływ ludzi był ogromny, każdy chciał wstąpić do Armii Polskiej, oprócz rekrutów napływało również bardzo wiele ludności cywilnej. Na początku formowano 5. i 6. Dywizję Piechoty. Z inicjatywy Andersa powstał również Wojskowy Korpus Kobiet, który miał zapewniać wyszkolenie kobiet do służby pomocniczej.[12]
Żołnierzy przybywało z dnia na dzień, w końcu Sowieci widząc rosnącą w siłę Armię Polską zaczęli zabiegać, aby wysłać na front 5. Dywizję Piechoty. Generał Anders w zgodzie z Wodzem Naczelnym sprzeciwili się temu, ponieważ uważali, że Armia musi być użyta jako całość, a nie jako oddzielne dywizje, oraz wiedzieli o całkowitym nie przygotowaniu polskich rekrutów. Byli oni wychudzeniu, po katowniach sowieckich, nie odbyli przeszkolenia wojskowego, wielu chorowało – gdyby w takim stanie wysłać ich na front niemiecki oddziały wymordowano by ich w mgnieniu oka. W odpowiedzi na to władze ZSRR ograniczyły dowóz racji żywnościowych do miejscowości gdzie stacjonowali Polacy.
Jak już wcześniej wspomniałem, Władysław Anders od kiedy tylko został uwolniony z więzienia na Łubiance, rozpoczął starania o zlokalizowanie kilkunastu tysięcy oficerów polskich z obozów jenieckich z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska. Anders w rozmowie ze Stalinem usłyszał, że polscy oficerowie zostali zwolnieni i „uciekli do Mandżurii”.[13] Nie uwierzył on jednak tym doniesieniom i wyznaczył grupę przeznaczoną do poszukiwań zaginionych, na której czele stanął Józef Czapski.[14]
- Wyprowadzenie „Armii Andersa” ze Związku Radzieckiego.
W grudniu 1941 roku w ZSRR wizytował gen. Sikorski i wtedy zdecydowano o konieczności przeniesienia Armii Polskiej do republik azjatyckich i jej dalszej rozbudowy przy porozumieniu z angielskim dowództwem. W wyniku kolejnego obniżenia racji żywnościowych i powszechnego głodu panującego wśród żołnierzy gen. Anders poprosił o spotkanie ze Stalinem, do którego doszło 18 marca 1942 roku. Podczas rozmowy Stalin zgodził się na zwiększenie racji żywnościowych do 44 tysięcy porcji oraz ewakuację żołnierzy, do Iranu (Persji), dla których nie wystarczy żywności. Dzięki stanowczości Władysława Andersa w dniach od 24 marca do 4 kwietnia 1942 roku „sowieckie piekło” opuściło ok. 33 tysiące żołnierzy oraz ok. 10 tysięcy cywilów. To właśnie ewakuacja ludności cywilnej była główną zasługą generała Andersa, ponieważ zarówno Sztab Naczelnego Wodza w Londynie jak i władze brytyjskie były temu przeciwne. Można powiedzieć, że dzięki generałowi Andersowi wielu ludzi, którzy wówczas zostali przewiezieni do Persji przeżyło wojnę.
W ZSRR pozostało jednak jeszcze ponad 40 tysięcy żołnierzy polskich, oraz przebywająca wokół obozów cywilna ludność polska. Spokój nie trwał długo, ponieważ sowieci dokonywali wobec Polaków licznych prowokacji, oraz blokowali dalszy napływ ludności do Armii Polskiej. Należy wspomnieć, że informacja o opuszczeniu przez Polaków Związku Radzieckiego spowodowała, że coraz więcej osób zgłaszało chęć „dotarcia do Andersa”. Anders prowadził już w tym czasie politykę nakłonienia polskiego dowództwa w Londynie oraz Brytyjczyków na zgodę ewakuacji reszty Armii Polskiej. Odbył on między innymi spotkanie z W. Churchillem oraz wieloma czołowymi politykami brytyjskimi. 3 czerwca 1942 roku na spotkaniu dowódców alianckich w Jangi – Jul, Anders otrzymał od Józefa Stalina dwa konie oraz limuzynę, starego Packarda.[16] Tam też ku zdziwieniu przebywających oficerów NKWD odprawiono mszę polową. Był to ewenement, ponieważ nigdy wcześniej podczas oficjalnych spotkań na terenie ZSRR nie odprawiano obrzędów religijnych.
7 czerwca 1942 roku gen. Anders wysłał depeszę do Naczelnego Wodza:
„Nasza sytuacja wojskowa tutaj zbliża się ku katastrofie. Nie otrzymujemy już niektórych produktów prawie zupełnie, jak tłuszczów i jarzyn, inne w znikomych ilościach. Żołnierze głodują, mam już kilkanaście procent kurzej ślepoty. Nie ma żadnej nadziei na polepszenie, odwrotnie, położenie pogarsza się stale. […] Wskutek powyższego morale wojska utrzymuje się wyłącznie nadzieją wyjścia z ZSRR i wielką narodową dyscypliną”[18]
Generał Anders nie otrzymał zgody na ewakuację do Persji reszty żołnierzy od gen. Sikorskiego, który nie zauważał podwójnej gry Stalina, dążącego do podporządkowania sobie Wojska Polskiego. Anders na własną rękę rozpoczął zabiegi u władz sowieckich oraz angielskich z prośbą o ewakuację polskich żołnierzy. Dzięki temu, jak wspomina sam Anders:
„W nocy z 7 na 8 lipca pułkownik NKWD Tiszkow zawiadomił mnie, że rząd sowiecki zgodził się na wyprowadzenie Armii Polskiej z ZSRR do Iranu. Pismo brzmiało jak następuje (przekład z rosyjskiego):
„Z Moskwy nr 2651/1224. Doręczyć niezwłocznie. Pilne. Rządowe. Jungi-Jul. Dowódca Armii Polskiej w ZSRR gen. dyw. W. Anders. Rząd ZSRR zgadza się uczynić zadość staraniom dowódcy Armii Polskiej w ZSRR gen. dyw. Andersa o ewakuację oddziałów polskich z ZSRR na teren Bliskiego Wschodu i nie ma zamiaru stawiania jakichkolwiek przeszkód w natychmiastowym urzeczywistnieniu ewakuacji. Pełnomocnik Rady Komisarzy Ludowych ZSRR do spraw Armii Polskiej w ZSRR, major bezpieczeństwa państwowego (-) Żukow”.
Po wielu żmudnych wysiłkach uzyskałem więc zgodę władz ZSRR na ewakuację i wyjazd 70 000 Polaków z Rosji Sowieckiej. Nie zgodziłem się na wyłączenie z tej liczby tych Ukraińców, Białorusinów i Żydów, którzy już byli w szeregach wojska.”[19]
Gen. Anders otrzymał od gen. Sikorskiego telegram mówiący o konieczności pozostawienia części Armii Polskiej w ZSRR, jednakże jak pisał sam Anders:
„Musiałem podjąć taką decyzję wbrew rozkazom z Londynu. Byłem przekonany, że rozkazy wynikają z braku zrozumienia naszej sytuacji. Szef rządu (Sikorski) był niewłaściwie informowany przez polskiego ambasadora (Kota) w Moskwie. Pozostanie w Rosji było niezgodne z polskim interesem narodowym. Podjąłem tę decyzję na własną odpowiedzialność i Bóg świadkiem, że była to decyzja słuszna”[20]
Ewakuacja została przeprowadzona w sierpniu 1942 roku, objęła ponad 44 tysiące żołnierzy oraz ponad 25 tysięcy osób cywilnych. Łącznie na Bliskim Wschodzie po obu ewakuacjach znajdowało się dokładnie 116 543 osoby, w tym 78 631 żołnierzy.[21] Dla osób ewakuowanych z „piekła sowieckiego” Anders jawił się niczym Mojżesz, który wyprowadził swój lud z niewoli. Znamienne są słowa ks. Biskupa Szczepana Wesołego, które wygłoszone zostały na nabożeństwie żałobnym w Kościele Św. Andrzeja Boboli w Londynie:
„Robił wszystko by ratować życie ludzkie. Wystarczy przypomnieć przełomowe lata 1942 – 43, kiedy Generał rzucał na szalę cały swój autorytet, by ratować życie, życie nie tylko żołnierza, ale życie dzieci, sierot, niewiast, starców. Ratował życie, polskie życie, chciał jak najwięcej życia dla narodu uratować. Znał cenę tego życia, bo sam przechodził udrękę i cierpienie więzień, upokorzenie klęski i pozbawienie wolności. Ratował życie, bo chciał służyć narodowi i za to należy się Generałowi wdzięczność narodu.”[22]
- Armia Polska na Wschodzie.
Od 12 września 1942 roku armia gen. Andersa przybrała oficjalną nazwę: Armia Polska na Wschodzie. W kilkanaście miesięcy, od jesieni 1942 roku do początków 1944 roku, Armia Polska przebywała na terenie Bliskiego Wschodu, w Persji, Iraku, Syrii i Palestynie. Przeszła tam gruntowną reorganizację. Generał Anders zapewnił swoim żołnierzom przyzwoite warunki życiowe: zamieszkanie, jedzenie, opiekę zdrowotną. W przeciągu tego czasu „andersowczycy” z wychudłych, schorowanych „obdarciuchów” przybyłych z łagrów przekształceni zostali w wykwalifikowaną armię, odpowiadającą najlepszym standardom ówczesnych czasów. Anders zadbał o to, aby żołnierze otrzymali od Anglików nowoczesny sprzęt wojskowy, na którym możliwe było wyszkolenie specjalistów od artylerii polowej, artylerii przeciwlotniczej itp. Co bardzo ważne Generał nie zapomniał również o potrzebach kulturowych swoich podopiecznych. W Armii Polskiej na Wschodzie rozwinęła się bardzo prężna działalność oświatowa i kulturalna. Organizowane były polskie szkoły, teatry, ośrodki opiekuńcze dla dzieci, wydawane były gazety i książki, a nawet nakręcono film. Dzięki temu liczna rzesza Polaków mogła ukończyć rozpoczęte w kraju, przed wojną szkoły i uzyskać wykształcenie. Między innymi mój rozmówca, major Romuald Kowalski[23] ukończył rozpoczętą przed wojną szkołę i uzyskał maturę oraz skończył „podchorążówkę”. Władysław Anders wiedział już jaki los spotkał przedwojenną elitę – inteligencję polską: katyński las, bądź obóz koncentracyjny, toteż miał świadomość, że jeśli jego żołnierze kiedykolwiek powrócą do Polski będą mieli przed sobą ważne zadanie: zająć miejsce tych, którzy zginęli.
25 kwietnia 1943 po odkryciu przez Niemców zbiorowych grobów oficerów polskich zamordowanych przez NKWD w Katyniu i zwróceniu się przez rząd polski do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o dochodzenie w tej sprawie, ZSRR jednostronnie zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem Rzeczpospolitej Polskiej.
Na przełomie maja i czerwca 1943 roku Armię Polską wizytował Wódz Naczelny gen. Sikorski. Był on bardzo zadowolony ze stanu i morale żołnierzy oraz wysoko ocenił kompetencje gen. Andersa (który w tamtym czasie chorował na malarię[25]). Nakazał wtedy reorganizację Armii. 21 lipca 1943 roku, już po śmierci gen. Sikorskiego, powstał 2. Korpus Polski, który miał wyruszyć na front włoski.
Należy również podkreślić niezwykłą tolerancyjność gen. Andersa. Zapewnił on żołnierzom wszystkich wyznań opiekę duszpasterską, a w Palestynie pozwolił na dezercję z Armii Polskiej setkom żołnierzy pochodzenia żydowskiego. Argumentował to tym, że oni także chcą walczyć o niepodległość swojego państwa. Znane było hasło generała brzmiące: „Odrzućmy wszystko co nas dzieli, a bierzmy wszystko co nas łączy”.[26]
- Włochy. Monte Cassino.
Po prawie półtorarocznym pobycie II Korpusu Polskiego na Środkowym Wschodzie był on doskonale przygotowany do walk z Niemcami. Liczył ponad 52 tysiące żołnierzy w dwóch dywizjach piechoty (3. Karpacka i 5. Kresowa), brygadzie pancernej, rozpoznawczym pułku kawalerii pancernej i pułku artylerii. Każda dywizja piechoty posiadała także własny pułk kawalerii pancernej. Korpus miał do dyspozycji 156 średnich i 33 lekkie czołgi, 235 transporterów opancerzonych, 84 średnie i 418 lekkich moździerzy, 250 działek przeciwpancernych, 198 lekkich i 32 ciężkie działa artylerii polowej, 132 działa artylerii przeciwlotniczej i ponad 3 tysiące karabinów maszynowych.[27] Pomiędzy 1943 a 1944 rokiem „andersowczycy” znaleźli się we Włoszech. Generał Anders widząc podupadające morale swoich żołnierzy wynikające z tego, że już w 1944 roku wiedzieli o tym, że ich ojczyzna została sprzedana w Teheranie, a przychodzi im walczyć za ziemię im obcą, powiedział do swoich żołnierzy: „Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na odwet i zemstę nad odwiecznym naszym wrogiem. Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie, nowozelandzkie, walczyć będą Francuzi, Włosi oraz dywizje hinduskie. Zadanie, które nam przypadło rozsławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego narodu… Z wiarą w sprawiedliwość Opatrzności Boskiej idziemy naprzód ze świętym hasłem w sercach naszych: Bóg, Honor, Ojczyzna”.[28]
II Korpus Polski, dowodzony przez gen. Andersa obsadził początkowo odcinek nad rzeką Sangro, ale już na wiosnę otrzymał niezwykle trudne zadanie – zdobycie umocnionego i ofiarnie bronionego przez najlepszych niemieckich żołnierzy kompleksu wzgórz łącznie z klasztorem na Monte Cassino.
24 marca 1944 gen. Anders jako dowódca II Korpusu Polskiego został wezwany wraz z szefem sztabu K. Wiśniowskim do dowódcy 8 Armii Brytyjskiej, gen. O Leese. Ów Brytyjczyk pytał generała Andersa, czy jego korpus podejmie się zdobycia najlepiej bronionej nazistowskiej twierdzy. Generał Anders nie miał wiele czasu na zastanowienie, ale odpowiedział „tak”, argumentując swój wybór: „Monte Cassino jest znane dziś jako nie zdobyta twierdza niemiecka zamykająca drogę na Rzym. Jest tak samo znana i przejdzie do historii wojny jak obrona Stalingrady i Tobruku (…). Obliczyliśmy możliwe straty korpusu w bitwie o Monte Cassino. Doszliśmy do zgodnego przekonania, że straty korpusy w razie użycia go do forsowania rzeki Rapido mogą być niewiele mniejsze lub podobne. Zdobycie Monte Cassino przez żołnierza polskiego będzie miało ogromny wpływ na ducha narodu i AK w kraju”.
Uderzenie 2. Korpusu Polskiego na Monte Cassino było czwartym alianckim podejściem przełamania oporu niemieckiego i zdobycia „drogi na Rzym”. Poprzednio nie udało się ono Amerykanom, Brytyjczykom, Francuzom, Nowozelandczykom i Hindusom. Miało ono miejsce w dniach 12 – 18 maja 1944 roku i zakończyło się sukcesem Polaków. 18 maja o 10,20 patrol 12. Podolskiego Pułku Ułanów zatknął sztandar biało – czerwony na gruzach Monte Cassino.[29] Zwycięstwo to zostało jednakże okupione wielkimi stratami. Generał Anders odniósł jednak sukces zarówno militarny, jak i polityczny, ponieważ bitwa ta rozniosła się głośnym echem na całym świecie sławiąc męstwo polskiego żołnierza.
Za zwycięstwo pod Monte Cassino, gen. Anders otrzymał od Króla Jerzego IV brytyjski Order Łaźni[30]. Dekoracji Andersa, w imieniu Króla dokonał gen. Alexander 25 maja 1944 roku w gaju oliwkowym w pobliżu Monte Cassino, w miejscu postoju Korpusu.[31] Wtedy to napisał do swoich żołnierzy odezwę: „Odznaczenie, otrzymane przeze mnie jako Waszego dowódcę, jest wyrazem uznania dla wspaniałego wysiłku bojowego, dla Polski. Jest ono właśnością wszystkich żołnierzy 2 Korpsusu.”[32]
O ile triumf w bitwie o Monte Cassino odbił się szerokim echem w okupowanym kraju i na całym świecie, o tyle rachuby dotyczące tego, że ów sukces znacząco poprawi sytuację Polski na arenie międzynarodowej były chybione.[33]
- Dalsze działania zbrojne, zakończenie wojny.
Po bitwie pod Monte Cassino, dowodzony przez gen. Andersa 2. Korpus Polski został przeniesiony na front adriatycki i dostał nowe zadanie: „2. Korpus Polski ma ścigać jak najszybciej nieprzyjaciela i uchwycić port Ancona”[34]. Po trwających kilka tygodni walkach Polacy zmusili oddziały niemieckie do odwrotu. 18 lipca 1944 roku Karpacki Pułk Piechoty wkroczył do Ankony. Bitwa ta była jedyną samodzielną operacją Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie drugiej wojny światowej. We wszystkich innych bitwach żołnierze polscy wspierani byli przez siły alianckie. W bitwie o Ankonę w pełni ujawnił się kunszt dowódczy generała Andersa, opierający się na zasadach napoleońskich, które Anders nauczył się we francuskiej Wyższej Szkole Wojennej w latach dwudziestych.[35] Po bitwie o Ankonę 2. Korpus przełamał przedni skraj Linii Gotów, po czym został odesłany na odpoczynek. W październiku ponownie „andersowczycy” skierowani zostali na front, tym razem w Apeninie Emiliańskim. Po ciężkich i długich walkach żołnierze polscy doszli do rzeki Senio.
W tym czasie, dokładnie 11 lutego 1945 roku zakończyła się konferencja w Jałcie, z której oficjalny komunikat głosił, że polska granica wschodnia ma przebiegać wzdłuż linii Curzona. Wywołało to zdecydowany spadek morale żołnierzy polskich, którzy w większości pochodzili z Kresów Wschodnich. Nie mieli oni dokąd wracać. Tak postawę polskich żołnierzy w tamtym trudnym momencie opisał sam Władysław Anders:
„Gdy przeminęły pierwsze chwile osłupienia, przyszła gwałtowna reakcja całego wojska. Tylko poczucie dyscypliny i zaufanie do dowódców powstrzymało żołnierzy od nieopanowanych odruchów. Każdy żołnierz 2. Korpusu zdawał sobie od początku sprawę, że w tej wojnie droga do niepodległości Polski będzie długa i ciernista. Ale wierzył, że w rezultacie swoich wysiłków, trudów i ran wróci do Kraju, rodziny, kawałka roli czy innego warsztatu pracy. Dziś każdy rozumiał, że te jego nadzieje z końcem wojny nie spełnią się. Rozumiał, że za jego trudy i rany czeka go dalsza tułaczka na obczyźnie, albo powrót do Kraju pod obce panowanie. Rozpacz, żal i poczucie krzywdy przytłoczyły 2. Korpus Polski.”[36]
13 lutego generał Anders w depeszy do Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza napisał: „Wobec tragicznego komunikatu ostatniej konferencji trzech melduję, że 2. Korpus nie może uznać jednostronnej decyzji oddającej Polskę i naród polski na łup bolszewikom […] Zwróciłem się do władz sojuszniczych o wycofacie oddziałów Korpusu z odcinków bojowych. Nie mam sumienia żądać w obecnej chwili od żołnierza ofiary krwi.”[37] Dowódcy alianccy na froncie włoskim bezskutecznie przekonywali gen. Andersa o konieczności dalszej, szybkiej walki. Wyprosili jednak pozostanie 2. Korpusu na zajętym przez niego terenie. Po wizycie generała Andersa w Londynie 26 lutego 1945 roku i spotkaniu z Prezydentem Raczkiewiczem, objął Anders stanowisko p.o. Naczelnego Wodza.
W Londynie udał się Anders również do Winstona Churchilla, chcąc wyjaśnić sporne kwestie dotyczące konferencji jałtańskiej. W rozmowie ów brytyjski premier stwierdził dobitnie i brutalnie:
„Wy sami jesteście temu winni. Już od dawna namawiałem was do załatwienia sprawy granic z Rosją Sowiecką i oddania jej ziem na wschód od linii Curzona. Gdybyście mnie posłuchali, dzisiaj cała sprawa wyglądałaby inaczej. Myśmy wschodnich granic Polski nie gwarantowali.[39] Mamy dzisiaj dość wojska i waszej pomocy nie potrzebujemy. Może pan swoje dywizje zabrać. Obejdziemy się bez nich.”[40]
Churchill uwidocznił w tej wypowiedzi, że Polska została sprzedana przez swoich sojuszników w II wojnie światowej. Po kolejnych rozmowach z dowódcami w Italii generał Anders zdecydował się walczyć u boku Brytyjczyków do końca. Miał on tak wielki autorytet, że żołnierze za jego decyzjami podążali bez śladu buntu. Wiosną 1945 roku 2. Korpus rozpoczął przygotowania do ofensywy na froncie – bitwy o Bolonię. 21 kwietnia Bolonia został zdobyta przez polskie oddziały. Sam gen. Anders tak komentował ową decyzję:
„[…] decyzję musiałem podjąć po Jałcie. Odruchem pierwszym było zaprzestać walki, bo nie było o co się bić, skoro Polska spod jednej okupacji przechodziła w drugą. Jednakże po zastanowieniu się, zdecydowałem, że bijemy się dalej. Należało patrzeć w przyszłość, patrzeć po to, żeby Polska jako nazwa nie przestała istnieć w umysłach Zachodu. Ażebyśmy jednak, choć z trudem, tę przyjaźń zachodnich mocarstw mogli utrzymać rozumiejąc, że jedynie po zwycięstwie ich nad Rosją, my możemy odzyskać wolną Polskę.”[41]
Za całość „kampanii włoskiej” generał Władysław Anders odznaczony został Orderem Wojennym Virtuti Militari II klasy, Orderem Virtuti Militari klasy III, IV i V, a także 5-krotnie Krzyżem Walecznych i wieloma innymi odznaczeniami polskimi i zagranicznymi.
[1] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 34 – 36
[2] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 47 – 48
[3] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 48 – 49
[4] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 51
[5] Harvet Sarner, Zdobywcy Monte Cassino Generał Anders i jego żołnierze, Poznań 2006, str. 37
[6] Fotografia [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 37
[7] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 39
[8] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 83
[9] Harvet Sarner, Zdobywcy Monte Cassino Generał Anders i jego żołnierze, Poznań 2006, str. 49
[10] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 40
[11] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 85
[12] Harvet Sarner, Zdobywcy Monte Cassino Generał Anders i jego żołnierze, Poznań 2006, str. 67
[13] Wydawnictwo Gryf, Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów z przedmową Władysława Andersa, Londyn 1982, str. 73
[14] Harvet Sarner, Zdobywcy Monte Cassino Generał Anders i jego żołnierze, Poznań 2006, str. 73
[15] Fotografia [w] Ewa Berberyusz, Anders spieszony, Londyn 1992, str. 53
[16] Rozmowa Z.S. Siemaszki z gen. Andersem [w] Generał Anders życie i chwała, Londyn 1997, str. 57
[17] Fotografia [w] Ewa Berberyusz, Anders spieszony, Londyn 1992, str. 151
[18] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 42
[19] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 172
[20] Harvet Sarner, Zdobywcy Monte Cassino Generał Anders i jego żołnierze, Poznań 2006, str. 105
[21] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 42
[22] Ks. Biskup Szczepan Wesoły [w] Generał Anders życie i chwała, Londyn 1997, str. 141
[23] Wywiad zamieszczony w dalszej części pracy.
[24] Fotografia [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 42
[25] www.muzeumkrosniewice.pl/anders.html
[26] Stefan Benedykt [w] Generał Anders życie i chwała, Londyn 1997, str. 75
[27] Harvet Sarner, Zdobywcy Monte Cassino Generał Anders i jego żołnierze, Poznań 2006, str. 174
[28] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 251
[29] Szymon Morawski, Generał na białym koniu. Opowieść o Władysławie Andersie [w] Mówią Wieki, www.mowiawieki.pl
[30] Order Łaźni – brytyjskie odznaczenie wprowadzone przez króla Jerzego I 18 maja 1725. Przyznawane jako odznaczenie za wybitne męstwo.
[31] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 261
[32] Zbigniew Mierzwiński, Generałowie II Rzeczpospolitej, Warszawa 1990, str. 31
[33] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 44
[34] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 267
[35] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 44 – 45
[36] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 361
[37] Zbigniew Wawer [w] Mówią Wieki – Magazyn Historyczny Nr 11/07, str. 44 – 45
[38] Fotografia [w] Ewa Berberyusz, Anders spieszony, Londyn 1992, str. 165
[39] Winston Churchill minął się z prawdą ponieważ 14 sierpnia 1941 roku podpisał Kartę Atlantycką, której drugi punkt stanowił: „Nie dopuszczają żadnych zmian terytorialnych, które nie były zgodne ze swobodnie wyrażoną wolą zainteresowanych narodów.”.
[40] Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału, Londyn 1949, str. 369
[41] Ewa Berberyusz, Anders spieszony, Londyn 1992, str. 16