Przedstawiony przez Radę Ministrów ˝Raport o stanie spraw publicznych i instytucji państwowych na dzień zakończenia rządów koalicji PO-PSL (2007-2015)˝.
Minister Energii Krzysztof Tchórzewski:
Pani Marszałek! Pani Premier! Wysoki Sejmie! Bardzo trudno w takim krótkim czasie powiedzieć o problemach, które były i są trudne. Postaram się w kilku działach po kilka minut parę rzeczy państwu przekazać.
Pierwszy dział, do którego chciałbym się odnieść, to energetyka. Na początku chciałbym mocno podkreślić, że oceniamy bardzo negatywnie decyzje, które zostały podjęte w zakresie prywatyzacji giełdowej spółek energetycznych. Nie tylko oceniam te decyzje jako błędne, ale w dłuższej perspektywie szkodliwe dla państwa. Dlaczego? Dlatego, że energetyka jest podstawowym narzędziem gospodarczym państwa, a jeżeli tak się do tego odniesiemy, to od energetyki zależy polityka gospodarcza, to od energetyki zależy to, czy państwo się rozwija, czy może tworzyć miejsca pracy, czy może tworzyć nowe przedsiębiorstwa. Tymczasem w sytuacji prywatyzacji giełdowej podstawowa rola jest taka, że pierwsze miejsce zajmuje akcjonariusz, pierwsze miejsce to jest wypełnienie zobowiązań w stosunku do tych, których zakupili akcje wynikające z prospektu emisyjnego, to interes małego akcjonariusza, natomiast polityka energetyczna w tej sytuacji i bezpieczeństwo energetyczne państwa staje na drugim miejscu. W związku z tym uważam, że ta decyzja, która została podjęta przed kilkoma laty, w każdym wymiarze jest błędna.
(Poseł Artur Szałabawka: Szkodliwa dla Polski.)
I szkodliwa dla Polski, to też słuszna uwaga. Chciałbym tutaj tylko to dookreślić, że w związku z tym decyzje, które były podejmowane, związane właśnie z prywatyzacją, były decyzjami związanymi z krótkookresowym interesem budżetowym Skarbu Państwa. Z tych wszystkich decyzji, które potem były bardzo trudne do podjęcia w każdym wymiarze, państwo uzyskało do budżetu albo bezpośrednio, jak na przykład w przypadku spółek ENERGA i Tauron, gdzie była bezpośrednia sprzedaż na giełdzie pakietów akcji tych spółek bez powiększenia kapitału, bez dodatkowych pakietów akcji na powiększenie kapitału i uzyskanie z tego tytułu pewnych środków, czy też okrężną drogą, jak w przypadku spółek ENEA i PGE, gdzie było powiększenie kapitału, a później te środki zostały przeznaczone na wykup aktywów Skarbu Państwa i w związku z tym te kilkanaście miliardów złotych wpłynęło do budżetu. W perspektywie następnych lat stwarzało to stale nieustanne kłopoty w funkcjonowaniu państwa. Jeżeli byłaby taka sytuacja, że ta prywatyzacja miałaby miejsce, to jeżeli te środki poszłyby na powiększenie kapitału i na inwestycje, to mielibyśmy inną sytuację inwestycyjną.
Dzisiaj wskutek tych decyzji prawie wszystkie spółki energetyczne znalazły się w takiej sytuacji, że po zrealizowaniu inwestycji niezbędnych dla bezpieczeństwa energetycznego, które są w tej chwili realizowane w Kozienicach, w Opolu i jeszcze – w najbliższej przyszłości – w Ostrołęce, praktycznie stracą swoje możliwości kredytowe w zakresie zarówno modernizacji, rozwoju, jak i nowych inwestycji. A tymczasem, jeśli chodzi o ok. 6-7 tys. MW mocy nowych, to jest to do wybudowania. To kwota w granicach 30 czy nawet 35, a w niektórych przypadkach – do 40 mld zł. W najbliższych latach są to w energetyce inwestycje niezbędne, żeby wyjść poza obszar związany z redukcją emisji, związany także z końcem żywota wielu elektrowni w Polsce już istniejących. To jest jedna rzecz. Za tym poszła także duża grupa bardzo nietrafnych inwestycji – trudno nawet określić, czym były one uzasadnione – a więc szkodliwych dla naszej energetyki, dla całej gospodarki. To wydatek dużych pieniędzy. Jeżeli tak się do tego odniesiemy, to można powiedzieć, że dodatkowo jeszcze polityka kadrowa była błędna.
Otóż przykładem takiej inwestycji jest właśnie inwestycja energetyczno-ciepłownicza, czyli budowa elektrowni w Stalowej Woli. Nie można odgadnąć, czym to było podyktowane. Z drugiej strony za dosyć duże pieniądze zarówno w Tauronie, jak i w PGNiG były wykonane odpowiednie badania przygotowawcze. W efekcie dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że wydano na tę inwestycję 1 mld zł, a po to, żeby ją zakończyć, trzeba wydać jeszcze do 400 mln zł. Jednocześnie już wiadomo, że ta inwestycja będzie generowała 100 mln straty rocznie. Odpowiedź jest taka, że jednak tego typu elektrownie w takich państwach jak państwa sąsiednie, jak Niemcy, funkcjonują i mają się dobrze. Otóż tak, mają się dobrze, tylko że Niemcy kupują gaz o 30% taniej niż Polska. Tak sobie wynegocjowali z Rosjanami. Patrząc z takiego punktu widzenia, nie da się tej inwestycji zobaczyć inaczej. Jak 100 mln zł rocznie do tego interesu dokładać? Jak spółki mogą sobie z tym poradzić?
Z drugiej strony, jeśli nie, to trzeba byłoby z tego zrezygnować i powiedzieć, że miliard złotych zostało wydanych na próżno. Inaczej się tego nie da skroić. Banki udzieliły kredytów na takiej zasadzie, że miały po prostu twardą umowę dotyczącą PGNiG, funkcjonowania, odbioru i sprzedaży gazu, jeśli chodzi o Tauron, z jednej strony. Czyli tutaj kładziemy w tę stronę negatywną albo w drugą. Druga strona jest taka, że na majątku są zabezpieczenia trzykrotnie przewyższające wartość kredytu. Z takich zabezpieczeń banki korzystają wtedy, kiedy idą w inwestycję, którą od razu traktują jako inwestycję spłacaną później tylko z majątku. Czyli banki wiedziały, że to jest w zupełności nietrafna inwestycja, a de facto decyzją właścicielską rząd się na nią zdecydował. To, jeśli popatrzymy na te rzeczy z punktu widzenia energetyki.
Ponieważ czas jest krótki, chciałbym w tym momencie odnieść się do drugiego działu, do górnictwa węgla kamiennego. Otóż w zakresie górnictwa węgla kamiennego można powiedzieć, że polityka, która była realizowana w tej dziedzinie, była taką polityką, że z góry postanowiono, idąc zgodnie z trendem, w głównym nurcie polityki lansowanej – być może lansowanej także przy pomocy głównego profitenta, jakim jest Gazprom, w zakresie sprzedaży gazu – że węgiel trzeba zlikwidować, kierunek był taki. W jakiej znaleźliśmy się sytuacji?
Otóż na koniec roku 2015 mamy zadłużenie, zobowiązania sumaryczne znacznie przekraczające 14 mld zł w górnictwie węgla kamiennego. I teraz znów jest kwestia tego typu. Było prosperity, kiedy wydawało się, że np. Jastrzębska Spółka Węglowa może być pewnym liderem w zakresie górnictwa w Europie i dobrze istnieć. Idzie prywatyzacja. Znów krótkoterminowy interes, sprzedaż za 5,5 mld zł akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Spółka ponosi duże koszty, żeby wejść na giełdę. To całkiem inny sposób funkcjonowania, ma sens wtedy, kiedy się pozyskuje kapitał, kiedy ten kapitał jest potrzebny do rozwoju. Inaczej takie prezentowanie się na zewnątrz, jak musi to robić spółka giełdowa, jest po prostu nieopłacalne. Z tego tytułu wiele spółek, które nie potrzebują pozyskiwania kapitału, wycofuje się z giełdy. I teraz, jeśli odniesiemy to do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, to ta jedna rzecz – wejście na giełdę – nic jej nie dała.
Następny ruch, kiedy Kompania Węglowa zaczyna być w kłopotach, to decyzja, że Jastrzębska Spółka Węglowa musi kupić kopalnię Knurów-Szczygłowice za 1,5 mld zł, bo tyle potrzeba, żeby przez jakiś czas Kompania Węglowa mogła istnieć. Markowane zamiary restrukturyzacyjne, a z drugiej strony tego typu ruch, który jest związany z olbrzymim dociążeniem, bo Jastrzębska Spółka Węglowa kupiła tę kopalnię, mając wszystkie środki z kredytu, nie mając już żadnych środków własnych na ten zakup – wszystkie te działania doprowadziły do tego, że ta spółka giełdowa znalazła się w sytuacji zadłużenia na poziomie prawie 7 mld zł. Jeżeli odniesiemy do tego fakt, że obsługa takiego zadłużenia musi kosztować kilkaset milionów, to już widzimy, w jakiej sytuacji jesteśmy.
(Poseł Artur Szałabawka: Skandal po prostu taki, że…)
Teraz popatrzmy na to w innym aspekcie. Otóż w tym samym czasie przychodzą takie lata, że jest trochę lepiej, że węgiel więcej kosztuje, 2009-2013, gdy węgiel jest droższy i są zyski itd. To co ta spółka musi robić? Otóż płaci dywidendę. Bierze kredyt i płaci dywidendę. Tak to po prostu było w spółkach, także energetycznych – trzykrotnie te spółki płaciły dywidendę, biorąc kredyt, nie mając w ogóle własnych wolnych środków obrotowych.
(Poseł Artur Szałabawka: Kolesiostwo.)
Jeżeli zatem popatrzymy na tego typu politykę, to tak naprawdę była polityka nakierowana np. na chwilowe efekty medialne, ale nie dawała żadnej perspektywy na przyszłość.
Teraz patrząc na zamiary restrukturyzacyjne, jeśli chodzi o górnictwo węgla kamiennego, to gdyby ta restrukturyzacja była przeprowadzona w roku 2014 – takie było pierwsze podejście – to byłoby to możliwe, bo jednak ze stroną społeczną i z bankami można się domówić w zakresie wypracowania programu, nawet przy niskich cenach węgla, dającego możliwość wyjścia z tej trudnej sytuacji. Otóż te programy restrukturyzacyjne są prowadzone rozbieżnie. I tak, jeżeli się odniesiemy do tego, to jedni funkcjonariusze rządowi i polityczni są np. za tym, żeby wspomóc węgiel kamienny, drudzy są przeciw, i potem się to rozbiega. Jest pewien program, który, muszę powiedzieć, w ogólnych zamiarach byłby dość dobrym programem ratunkowym w 2014 r., gdyby był zrealizowany, ale brak zdecydowania, brak jedności, jednolitej polityki, trochę wzajemne oszukiwanie się, bo jedni wspierali, drudzy przeszkadzali, doprowadziło do tego, że nic się nie stało. W 2015 r. był pewien okres rzeczywistego zaangażowania w program restrukturyzacyjny, w to, żeby iść w jakimś kierunku, żeby można było uratować polskie górnictwo. I tutaj muszę powiedzieć, że z tych 8 lat 7,5 oceniam negatywnie, nawet uważam za szkodliwe, ale w ciągu ostatniego pół roku, kiedy ministrem był pan Czerwiński, było wyraźnie widać próby pozytywnych działań, które prowadziły do pewnego uspokojenia sytuacji. To znaczy widać było, że jest to możliwe, jeżeli jest jakieś zaangażowanie w tym temacie. Jednak patrząc na całość tej problematyki, wyszło bardzo kosztownie, wyszliśmy z bardzo dużymi stratami, także w zakresie pewnego wizerunku gospodarki polskiej, pewnego wizerunku przemian gospodarczych w Polsce, które jest bardzo trudno odrobić. Więc oceniając merytorycznie z każdej strony, straty mamy nie tylko finansowe, ale i mentalnościowe, straty w postaci nieufności do każdej władzy w Polsce. I to wszystko było robione na zasadzie już nie powiem, że jakichkolwiek zaniedbań, ale jakby całkowitego stanięcia na pozycji, że niech się z tym węglem dzieje, co chce, jeśli Unii się to nie podoba, to może się on sam zadusi.
(Głos z sali: I kamieni kupa.)
Tak nie wolno postępować w polityce gospodarczej i działalności politycznej. Tak że w tym zakresie staramy się to w jakiś sposób nadrobić, zarówno w polityce energetycznej, jak i w górnictwie węgla kamiennego, żeby uporządkować, dostosować wydobycie do potrzeb i żeby te nasze podstawowe firmy mogły funkcjonować normalnie, i żeby ludzie, Polacy mieli pracę, co jest w tej chwili najważniejsze. W tym przypadku nasze działanie też jest ukierunkowane na to, żeby restrukturyzacja nie szła tylko w takim kierunku, żeby uzdrowić firmę, ale w związku z tym będzie pracować tylko 1/3 ludzi, tylko w taki sposób, żeby jednocześnie uratować miejsca pracy. Dziękuję. (Oklaski)
(Głosy z sali: Brawo!)