Wiersz Mariana Hemara: Na krasomówstwo
Na pogrzebie, na ślubie,
Na komitecie, w klubie,
Na bankiecie, na radzie,
Za stołem, na estradzie,
Na herbatce, na lampce wina,
Wstaje. Chrząka. Zaczyna.
Z majestatem żałoby,
Lub z humorem Zagłoby,
Po ludziach wodzi wzrokiem
I życzy sobie, oby
Był fałszywym prorokiem.
I mówi, że na względzie
Ma nadzieję, że będzie
Wyrazicielem wszystkich
Obecnych tu i bliskich.
Iskry prawd nowych krzesa,
Mówi, że miecz Damoklesa,
Że syzyfowe prace
I pięta Achillesa.
Męskie powściąga bóle z
Przejęciem, jak król Amfortas,
Caveant – mówi consules!
I Hannibal ante portas!
Mówi: powrotna fala.
Mówi: Męki Tantala.
I mówi, że zły ptak to,
Co własne gniazdo kala.
Mówi: Non omnis moriar.
I mówi: Carpe diem.
I mówi że Historia r-
ozumie, o co się bijem.
W głosie płomienny żar ma,
Ślinę toczy jak śluzę,
I mówi, że inter arma
Silent – tak mówi – M usae.
Że mądry Polak po szkodzie-ż
I w ramach swego wywodu
Sugeruje, że młodzież
Jest przyszłością narodu.
Łza mu na oku zawisa,
Mówi, że Wóz Tespisa,
Że Pobóg Kielanowski
I że Odra i Nysa.
De gustibus non disputandum
I dłońmi wsparł się o biołdra
I mówi: Nil desperandum!
I mówi: Sursum kołdra!
Z oryginalnych dewiz
Wnioski świeże wyciąga
I mówi że vita brevis,
Lecz ars – mówi z mocą – longa.
Sub specie aeternitatis
Kreśli wytyczne wieczne
I mówi: Sapienti satis
I komentarze zbyteczne.
Najbardziej z wszystkich lubi
Tę cytatę złowieszczą,
Gdy to be or not to be,
That is – mówi – the question!
Na tę łatwość uczucia,
Ten frazes gotowy, w lot ma,
Te słowa jak gumę do żucia,
Te frozen food of thought ma.
Ta oratorska konfekcja,
Te zdańka ubrańka z kołka,
Czy to żałobna prelekcja,
Czy pierdołka wesołka.
A w koło, przed nim – oni
Siedzą w strasznej agonii,
Spoceni i znudzeni,
W okropnej neurastenii,
Słuchają, śpią jak zające
Z otwartymi oczyma.
I tylko myślą, śpiące:
Cholery na niego nima.
Zapraszam do działu: Marian Hemar