Rządy PiS-u miały rozwalić gospodarkę. Tak przynajmniej twierdzili eksperci pokroju Petru i Balcerowicza. Okazuje się jednak, że po 2 latach od momentu przejęcia władzy przez partię Kaczyńskiego Polska notuje najlepsze dane finansowe w historii. Zyski firm państwowych porównując do 2015 r. wzrosły o prawie 200 proc., budżet centralny po sierpniu miał 4,9 mld zł nadwyżki, a zadłużenie kraju zaczęło spadać i w ciągu ostatnich 6 miesięcy zmniejszyło się o 8,4 mld zł. Gdzie dziś są Petru i Balcerowicz? Odpowiedź jest prosta – odnajdują się pod powierzchnią progu wyborczego…
Spółki kontrolowane przez Skarb Państwa w pierwszym półroczu 2014 roku wygenerowały 4,923 mld zł zysku. W pierwszym półroczu 2015 roku zyski tych spółek wzrosły nieznacznie, do 5,580 mld zł. Nieco lepiej było już w 2016 roku – w porównywanym przez nas okresie państwowe firmy wygenerowały 7,026 mld zł zysku. Prawdziwy skok nastąpił jednak dopiero w 2017 roku. Od stycznia do czerwca spółki kontrolowane przez rząd wypracowały rekordowy zysk w wysokości 14,959 mld zł! To ponad 100 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego i 200 proc. więcej niż w pierwszej połowie roku 2014.
To jednak nie koniec dobrych informacji. Budżet kraju, dzięki rewelacyjnie wysokim wpływom podatkowym, kolejny miesiąc z rzędu notuje tzw. nadwyżkę budżetową. Innymi słowy – państwo więcej zarabia niż wydaje. Po sierpniu nadwyżka ta wynosiła 4,9 mld zł. Wynik ten jest rewelacyjny jeśli zestawimy go z danymi z lat ubiegłych. Otóż po sierpniu 2016 r. budżet naszego kraju miał deficyt w wysokości -14,9 mld zł, a po sierpniu 2015 r. deficyt wynosił aż -25,8 mld zł.
Naturalną konsekwencją braku deficytu budżetowego jest spadek salda zadłużenia naszego kraju. Zgodnie z najnowszym odczytem Ministerstwa Finansów dług Polski w lipcu obniżył się o -5,8 mld zł, natomiast według szacunkowych jeszcze danych w sierpniu nastąpił spadek o -3,4 mld zł. Patrząc przez pryzmat ostatnich sześciu miesięcy (marzec – sierpień) zadłużenie naszego kraju obniżyło się łącznie o -8,4 mld zł.
Jeszcze nigdy w historii nasz kraj nie notował tak dobrych danych finansowych z zakresu zysków spółek Skarbu Państwa, dochodów budżetowych oraz zadłużenia. Przewidywania Petru i Balcerowicza o tym, że rządy PiS doprowadzą do katastrofy okazały się być najzwyczajniej w świecie nieprawdziwe. Efektem ten stanu rzeczy jest to, że dziś PiS ma ponad 40 proc. poparcia, a partia wspomnianej dwójki ekspertów próbuje się odnaleźć gdzieś pod powierzchnią progu wyborczego…
Zyski spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa:
Pierwsze półroczne 2014 – 4,923 mld
Pierwsze półrocze 2017 – 14,959 mld#WystarczyNieKraść pic.twitter.com/6iL5SPYrMF— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) 22 września 2017
Owszem przyjemnie się czyta ale nie jest to do końca prawda (jedynie jakiś jej wycinek na potrzeby propagandy sukcesu). Proszę spróbować porównać wyniki finansowe spółek Skarbu Państwa w latach 2009-2012 czy nadal wyniki z roku 2017 wyglądają tak sensacyjnie? No, nie bardzo. Podobnie z nadwyżką budżetową, wydatki budżetu na inwestycje zostały wykonane zaledwie w 54 procentach..o czym to świadczy? nie ma żadnej nadwyżki a za kilka miesięcy okaże się jak wielka jest „dziura” budżetowa bo to, że ona istnieje wie każdy rozsądny. Nie wierzę w to poparcie 40 proc. Nastroje na wsi, która to w głównej mierze wyniosła PIS na szczyty władzy, są z goła odmienne i sądzę że deklaracja Premier iż min. Jurgiel jest najlepszym ministrem w jej rządzie tylko te nastroje pogorszyła.
Fakt, przyjemniej się o tym czyta, niż o sytuacji polskiej gospodarki za PO, ale gdzie jakieś efekty dla zwykłego obywatela? Beneficjentami tych zysków są póki co rodzice z dwójką dzieci i osoby o najniższym dochodzie (kwota wolna niby ma wzrosnąć, ale tylko dla niektórych), a co z resztą?
Mali przedsiębiorcy napędzają gospodarkę pomimo socjalistycznym praktykom rządu. Zanim zarobią na siebie, pierwszą część każdego miesiąca pracują na ZUS (1150zł miesięcznie, co roku coraz więcej). Firma może mieć w danym mieisącu straty, ale haracz na ZUS musi być zapłacony. Dziura w VATcie jest łatana, a żadnych skutków dla najbardziej przedsiębiorczej części społeczeństwa nie ma.
Nie zarabiam źle, ale świadomość, że za granicą, za tą samą pracę, dostałbym, 3-4 razy tyle nie napawa optymizmem. Wiem, że zmiana na lepsze musi być progresywna, a nie skokowa, ale brakuje mi tutaj jakiegoś gestu typu – doceniamy wkład w budowę sukcesu gospodarczego, nie możemy potroić wam przychodów, ale proszę – oto mała ulga na ZUS, czy obniżka podatku.